Obudziłam się lekko połamana. Wszystko mnie bolało, ale co się dziwić jak spałyśmy w tak nie wygodnej pozycji.
Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam obok mnie jeszcze słodko śpiącą Elenę, po chwili odwróciłam głowę w drugą stronę i spojrzałam na zegar stojący na moim stoliku nocnym - była 5:15 postanowiłam wstać.
Pomimo tego że nie byłam rannym ptaszkiem wiedziałam, że jak pójdę dalej spać to nie wstanę, a o 7:00 mielimy wstawić się u woźnego.
Wstałam, podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrana starając się nie obudzić Eleny. Domyślałam się dlaczego mamy tak wcześnie wstawić się u Filcha dlatego wybrałam jasno niebieski gruby sweter ponieważ był już listopad a pogoda za oknem wcale nie przekonywała mnie do ubrania czegoś lżejszego oraz czarne jeansy i conversy. Poszłam do łazienki gdzie się umyłam i ubrałam po czym postanowiłam obudzić Elenę. Podeszłam do łóżka i lekko zaczęłam nią trząść.
- Elena wstawaj, idziesz ze mną na śniadanie? - zapytałam.
- Która jest godzina? - zapytała Elena zaspanym głosem.
- 5:35 - odparłam jej.
- Tak wcześnie? Ja idę spać jak chcesz to idź sama - powiedziała po czym odwróciła się na drugi bok i poszła spać dalej.
Śmieszyła mnie jej pozycja ponieważ nadal leżała w poprzek mojego łóżka przez co nogi zwisały jej w dół i była przykryta tylko do połowy.
- Jak chcesz tylko przypominam ci że dzisiaj mamy szlaban u Filcha i musimy się wstawić już o 7 u niego, więc raczej nie pozwoli nam zjeść śniadania o 8 z resztą uczniów - przypomniałam jej po czym nie czekając na jej odpowiedź udałam się do kuchni.
Z racji że jestem w Ravenclaw a nasza wieża mieści się nie daleko kuchni w dodatku nie musiałam wcale się spieszyć żeby zdążyć bo miałam spory zapas czasu. Kiedy już znalazłam się przy obrazie kosza z owocami połaskotałam gruszkę a obraz odsunął mi przejście. Przede mną ukazały się stare, murowane schody prowadzące w dół.
Zeszłam po nich po czym znalazłam się w kuchni gdzie skrzaty domowe już się krzątały.
- Co podać panience? - zapytał jeden ze skrzatów.
- Poproszę gofry z gorącą czekoladą, bitą śmietaną i truskawkami oraz jakąś ciepłą herbatę na rozgrzanie - powiedziałam po czym usiadłam do jednej z czterech ław przedstawiających te mieszczące się w wielkiej sali.
Skrzat tylko kiwnął głową po czym się ukłonił i wziął do pracy aby przyrządzić mi śniadanie, ja w tym czasie rozglądałam się po kuchni. Byłam tu kilka razy głównie wtedy gdy zaspałam na śniadanie, ale nigdy nie miałam okazji się jej przyjrzeć.
Kuchnia była ogromna, murowana. Na środku mieściły się cztery stoły postawione wzdłuż kuchni oraz jeden ogromny mieszczący się na samym końcu stojący w poprzek jak się domyślałam był to stół profesorów i dyrektora Dippeta. Na wszystkich ścianach nie licząc tej przy, której znajduje się stół profesorów wisiały stare drewniane szafki a pod nimi rożnego rodzaju przyrządy kuchenne takie jak garnki, patelnie albo drewniane łyżki. Za to na ścianie od strony stołu profesorów był cały rząd okien, które rozświetlały kuchnie. Pomieszczenie na pierwszy rzut oka wyglądało na zaniedbane, ale miało swój urok.
Moje rozmyślenia przerwał ten sam skrzat podając mi moje śniadanie. Podziękowałam skinieniem głowy i zaczęłam jeść, nie mogłam się nadziwić jak to pięknie pachnie a smakuje jeszcze lepiej. Co jakiś czas popijałam herbatą aby się nie zadławić. Kiedy już zjadłam wszystko odniosłam talerz oraz miedziany kielich do zlewu żeby chociaż trochę odciążyć skrzaty oraz w ten sposób podziękować im za przyrządzenie tego pysznego dania.
CZYTASZ
Ona • James Potter
FanfictionOna jest zwykłą Krukonką, w której życiu nic się nie dzieje po za nauką, grą w Quidditch, czy siedzeniem w opuszczonych korytarzach po ciszy nocnej i pisaniu z najlepszą przyjaciółką, która skończyła już Hogwart. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości...