Zawsze byłaś z siebie dumna, że trzymałaś się swoich marzeń, nawet jeśli coś stało ci na drodze. Jak wtedy, gdy złamałaś kostkę i nie mogłaś tańczyć przez dwa miesiące. Albo czas, w którym przestawiłaś się na hip hop, by wyrwać się ze swojej strefy komfortu. Nawet w wieku czternastu lat wybrałaś zmianę w pobliskim sklepie spożywczym, aby móc samodzielnie opłacić lekcje.
Do tego momentu twoja matka chętnie sfinansowała twoje lekcje baletu, widząc, że przeczytała, jak pozytywnie wpłynęło to na rozwój mózgu dziecka. Jednak twojej mamie nie podobała się twoja chęć przestawienia się z baletu na formę tańca, którą uważała za prymitywną. Ze względu na nią przez wiele tygodni zastanawiałaś się, czy naprawdę powinnaś zamienić pointy na trampki. Kiedy zorientowałaś się, że twoja mama nigdy nie brała udziału w żadnym z twoich konkursów baletowych, zdecydowałaś, że ta decyzja nie powinna dotyczyć jej.
Przez całą liceum trenowałaś, aby stać się lepszym - nie, najlepszym. To z miłości do wygrywania musiałaś być lepsza od reszty. Była to również nadzieja, że pewnego dnia twoja matka w końcu zobaczy, jaka naprawdę jesteś dobra. Może stanie się najlepszym pewnego dnia udowodni jej, że podjęłaś właściwą decyzję. Pokazać jej, że nie bez powodu spędziłaś te wszystkie godziny w sali ćwiczeń.
Ten powód pojawił się tuż przed ukończeniem liceum, w formie listu akceptacyjnego dla jednej z najbardziej renomowanych uczelni artystycznych w kraju. Z pewnością twoja matka - dyrektorka twojego własnego liceum - zobaczyłaby apel w college'u. Instytucja stworzona, aby edukować, doskonalić umiejętności i wspierać młode umysły w odnalezieniu swojego prawdziwego powołania. Gdzieś, gdzie twoja mama zawsze chciała, żebyś wylądowała.
Chociaż zaakceptowanie twojej decyzji zajęło jej więcej czasu niż oczekiwano. Zajęło to miesiące słodkich rozmów i godziny wyjaśniania, jak prestiżowy jest wspomniany college, aby twoja matka się poddała. W końcu pozwoliła ci iść tylko wtedy, gdy jeden z jej bliskich przyjaciół wyjaśnił jej, że dostanie się ta instytucja za pierwszym razem była cudem. Dopiero wtedy w końcu się poddała.
W rzeczywistości twoja matka powinna być z ciebie dumna, że sama podjęłaś tę decyzję i aplikowałaś. Poza tym wybrałeś szkołę ze wszystkich właściwych powodów.
Gdyby zapytała twoich przyjaciół z liceum, zorientowałaby się, że jest mniej niż twoja perspektywa dla dorosłych na studia. Dla innych uczniów w twoim wieku powody czyta się jak lista rzeczy do zrobienia - swego rodzaju lista rzeczy do zrobienia.
Poznaj ludzi o podobnych poglądach.
Zaprzyjaźnij się na całe życie.
Zakochać się.
Zwalniać.
Impreza.
Wszystko to były ważne, wspólne powody, dla których młodzi ludzie zdecydowali się iść na studia. Żadna inna ścieżka nie miała takiej reputacji jak college - żadna druga ścieżka nie miała tylu filmów i książek o niej napisanych. Tak więc dla przeciętnego licealisty college był logicznym kolejnym krokiem.
Dla ciebie wybór college'u był czymś więcej. Chodziło o znalezienie własnej ścieżki i stawanie się lepszym w tym, co kochasz. To było miejsce, w którym w końcu można było przygotować się na życie poza nauką. Miejsce, w którym możesz się rozwijać i, co najważniejsze, dorastać.
Tak więc, chociaż twoja matka zawsze chciała, żebyś studiowała edukację i została nauczycielem tak jak ona, w końcu zaakceptowała twoją decyzję. Mimo to był pewien haczyk do jej aprobaty. Twoja matka nie byłaby twoją matką, gdyby nie postawiła ci ultimatum.
Trzy lata.
Tyle czasu dano ci, by pokazać matce, że wybrałaś właściwą drogę. Trzy lata na zrobienie czegoś niezwykłego i udowodnienie jej, że kariera taneczna była równie szlachetna jak bycie nauczycielem. Gdybyś nie była w stanie tego zrobić, wyciągnęłaby wszystkie twoje fundusze i zmusiłaby cię do pójścia do prawdziwego college'u, aby zostać nauczycielką.
Dla ciebie oznaczało to, że poznawanie ludzi o podobnych poglądach, nawiązywanie przyjaźni na całe życie, zakochiwanie się i imprezowanie musiało zrobić krok w tył. Studiowanie i doskonalenie sztuki tańca musiało być twoim głównym celem, w przeciwnym razie stracisz to, na co tak ciężko pracowałaś. Z pewnością nie pozwoliłabyś, by czternaście lat doskonalenia piruetów i nauki wykonywania szpagatów poszło na marne.
To , a także presja związana z rozpoczęciem studiów na początku następnego tygodnia, były głównymi powodami, dla których zdecydowałaś się przekazać szeroko reklamowany „Freshmen Bash" . Wyrzuciłaś wszystkie ulotki, które wylądowały w twojej skrzynce pocztowej w akademiku, gdy tylko przeczytałaś słowa „Strzały z Tequili: 50 ct".
Decyzja, żeby nie być pewnym, nie była łatwa. Mimo że twoje pragnienie perfekcji było wielkie, nienawidziłaś opuszczania imprezy. Zwłaszcza pierwszy z twoich doświadczeń w college'u. Powstawały pierwsze przyjaźnie i zaczynały się pierwsze historie miłosne, ale po prostu nie mogłaś iść. To właśnie powtarzałaś sobie każdego dnia przed tą akcją, a także wymówką, którą powiedziałaś Seungminowi.
Teraz ciężko było dostać się do tej prestiżowej uczelni artystycznej. Napisałaś wiele wersji swojego listu motywacyjnego, dopóki nie znalazłaś idealnego. Dla ciebie były to jedne z najbardziej niepewnych i niespokojnych tygodni twojego życia. Chociaż dla twojego najlepszego przyjaciela wydawało się, że jest o wiele bardziej zrelaksowany.
Niepokoiło cię to, że Seungmin nie zawsze był tak artystyczny jak ty. Napisał swoją pierwszą piosenkę zaledwie rok przed listem motywacyjnym, a chwilę wcześniej nauczył się grać na gitarze. Chociaż nie można było zaprzeczyć, że Seungmin był naturalny, wciąż wzbudzało to w tobie zazdrość o to, jak łatwo przeszedł cały proces aplikacji.
Równie sprawnie Seungmin postanowił porozmawiać z tobą o imprezie. W czasach liceum oboje byliście razem na wielu imprezach, zaproszeni lub nie. Zawsze dobrze się bawiłaś ze sobą i wszystkimi innymi przyjaciółmi ze szkoły. W pewnym sensie imprezowanie było twoją rzeczą, więc nie było niespodzianką, kiedy Seungmin postawił sobie za cel doprowadzenie cię na „Bashmen Freshmen" .
Szczerze mówiąc, poddałaś się dość szybko, kiedy twój najlepszy przyjaciel powiedział ci, że nie tylko on będzie obecny, ale wszyscy ludzie, których spotkał do tej pory. Seungmin był znacznie lepszym rozmówcą towarzyskim niż ty, więc potrzebowałaś go do poznawania nowych ludzi. Wiedziałaś o tym tak samo jak on. Gdyby nie on, prawdopodobnie spędziłabyś kolejne trzy lata studiów w samotności.
Tak więc, po kilku minutach rozmowy z Seungminem, przekonał cię, żebyś poszła pomimo całego twojego niepokoju. Zajęcia nie rozpoczną się przez następne cztery dni, a ty będziesz miała wystarczająco dużo czasu, aby przespać nieuniknionego kaca. To były jego najbardziej przekonujące punkty. Poza tym Seungmin wiedział, że przekonanie cię do opuszczenia pokoju w akademiku stanie się trudniejsze, gdy zajęcia się rozpoczną.
Szczerze mówiąc, byłaś wdzięczna, że masz go ze sobą. Gdybyś poszła do college'u sama, nie znając nikogo, istniałaby duża szansa, że w ogóle nie miałabyś żadnych przyjaciół. Jeśli chodzi o sytuacje towarzyskie, nigdy nie czułaś się tak komfortowo, jak tylko podchodziłaś do ludzi i rozpoczynałaś rozmowę. Seungmin doskonale zdawał sobie sprawę z twojej dynamiki, więc kiedy nie było go na imprezie, kiedy przyjechałaś, nie mogłaś się trochę wściekać.
Kiedy twój najlepszy przyjaciel powiedział ci, że ludzie podejdą do ciebie, jeśli będziesz wyglądać towarzysko, chciałaś na niego nakrzyczeć. Kim był, żeby robić takie przypuszczenia, wiedząc doskonale, że tak samo jak ty nienawidzisz spotykać się z nieznajomymi? Chociaż najwyraźniej miał więcej racji, niż chciałabyś przyznać.
(1131 słów)
CZYTASZ
Play With Fire |𝐇𝐲𝐮𝐧𝐣𝐢𝐧|
Fanfiction„Wiesz, nie jesteś tutaj jedyną uważną osobą. Zauważyłem ten naszyjnik w chwili, gdy tu wszedłaś", ciągnął Hyunjin, jedną ręką przysuwając się do twojej szyi, bawiąc się ciasnym naszyjnikiem. To właśnie ta akcja sprawiła, że przestałaś się śmiać...