ALEXANDRA POV.
Budzę się całkiem sama w sypialni Camerona, przykryta dokładnie puszystą kołdrą we wzór obłoków. Było mi tak ciepło i wygodnie. Jedyne co mi przeszkadzało w kontynuowaniu słodkiego snu, to słoneczne światło wpadające przez okno. Przekręciłem się więc na drugi bok i naciągnęłam mocniej pierzynę na głowę.
Dopiero wtedy po paru sekundach oprzytomniałam.
- Cameron!
Zrywam się w mgnieniu oka z łóżka, po czym wybiegam z pokoju spanikowana. Już serce ma mi eksplodować, gdy zauważam moją zgubę siedząca przy stole z resztą tuż obok swojego mamy, popijającej prawdopodobnie kawę.
Bogu dzięki...
- Dzień dobry śpiochu - wita się ze mną uśmiechnięta od ucha do ucha June.
- Cześć! - woła Cameron, usta mają pełne kolorowych płatków śniadaniowych.
- Hej... - odpowiadam niemrawo.
- Nie chciałam cię budzić. Spałaś jak zabita - stwierdzam smarując swego tosta masłem. - Gdy tylko wróciłam wzięłam Camerona do swojego łóżka, żebyś mogła się wygodnie rozłożyć. Nawet wtedy nie drgnęłaś - śmieje się lekko rozbawiona. - I wciąż strasznie chrapiesz.
Marszczę brwi, przecierając jednocześnie twarz dłonią.
- Ja nie chrapie.
Dosiadam się do nich, zwabiona pysznościami leżącymi na stole. Jajka sadzone z bekonem. Jedno z moich ulubionych śniadań.
- Brzmisz chwilami jak silnik od kosiarki, której nie można odpalić - śmieje się jeszcze głośniej i bardziej bezczelnie.
- Nie chrapie. Steve by mi...
Słowa więzną mi w gardle, gdy tylko uświadamiam sobie kogo wypowiedziałam imię. June od razu poważnieje. Chowa się za swoim kubkiem, a ja walczę, aby coś z siebie wykrztusić.
- To znaczy... Ktoś w Avengers Tower z pewnością by mi o tym powiedział - poprawiam się, zaczynając nakładać dla siebie jedzenie, na przyszykowany uprzednio dla mnie talerzyk.
- Może bali się, że coś im zrobisz, gdy ci to wypomną - wzrusza ramionami, starając się rozluźnić atmosferę.
Przytakuję skinieniem głowy, nie wiedząc co więcej dodać. Odsuwam uczucie tęsknoty na bok i zabieram się za jedzenie. Zapada cisza, podczas której słychać jedynie dźwięki przeżuwania i zianie psa leżącego pod stołem.
- Nie spytasz mnie jak mi minął wieczór? - przerywa ją moja przyjaciółka.
- Ouuu... - zaskoczona mrugam. - Myślałam że... - zerkam na Camerona.
Byłam pewna, że będzie wolała o tym rozmawiać, gdy będziemy już same.
- Ja już pytałem - malec stwierdza niemalże dumnie.
- Cóż... - wzdycham cicho. - Wnioskując po twoim pytaniu jak i uśmiechu, myślę że... Spotkanie towarzyskie... Powiodło się jeszcze lepiej niż się spodziewałaś.
Przyglądając się jej teraz, widzę jak wręcz nie mogła się powstrzymać, aby poruszyć ten temat. To może świadczy tylko o jednym.
- Do tego stopnia, iż prawdopodobnie w najbliższym czasie się powtórzy - oznajmia niemalże w skowronkach, zbierając jednocześnie swój talerz i kubek do zlewu. - I nie martw się, następnym razem podrzucę małego do moich rodziców. Będziesz miała pod okiem tylko Bonnie - dodaje od razu, gdy tylko zauważa jak otwieram usta w próbie odezwania się.
CZYTASZ
AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction Avengers
FanfictionZamykam na chwilę oczy, biorąc głęboki, drżący oddech. Pierwsza łza właśnie spłynęła strugą po moim policzku. To będzie jeszcze trudniejsze niż się spodziewałam, jednakże muszę to zrobić. Właśnie teraz... Tak po prostu trzeba. - Wiem że bardzo cię z...