32. Dziecko nocy

471 19 25
                                    

ALEXANDRA POV. 

Od kilku dobrych minut krążę niezdecydowana po swojej garderobie, przeglądając swoje bluzki, kurtki i buty. Jestem rozdarta. Głowa już dawno zdecydowała się podjąć tą decyzję, ale serce każe mi zostać w wieży. To strasznie dziwne. Zazwyczaj to głos mojego serca popycha mnie do takich... Lekkomyślnych uczynków, a rozum stara się mnie przed nimi powstrzymać. Dziś jest na odwrót.

To tylko pogłębia moje rozdarcie.

Chwytam za skórzane, czarne botki, na wysokimi, grubym słupku pokrytym srebrnymi ćwiekami. Idealne na nocne wyjście. Noga wyglądała by w nich obłędnie, jeśli założyła bym do nich czarne, materiałowe, krótkie spodenki. Przygryzam mocno wargę, gdy w mojej głowie zaczyna się układać cały outfit.

Co to wyprawiasz?!

Oskarżycielski krzyk pojawia się w mojej głowie, zadając mi dobre pytanie. Co ja robię? Waham się między szybką i praktycznie bezbolesną, a niezwykle powolną i bolesną śmiercią. W końcu mogła bym sobie ulżyć. W wieży nie ma praktycznie nikogo. Steve wyjechał do Waszyngtonu. Mogła bym po prostu wziąć garść tabletek nasennych i już nigdy się nie obudzić. Napisać przed tym tylko... Jakieś wyjaśnienia.

Takie pojebane właśnie myśli chodzą mi po teraz głowie.

Jedyne co mnie przed tym powstrzymuje to miłość do moich bliskich. Moja miłość do Steve'a. Nie zasłużył sobie na coś takiego. Był dla mnie taki dobry przez te miesiące, a ja miała bym mu wbić nóż prosto w serce, po prostu uciekając od problemu na tamten świat. Nie! Nie zrobię tego!

Została mi więc powolna śmierć w męczarniach. Ta myśl jest przerażająca. Naprawdę nie wiem czy będę miała w sobie wystarczająco dużo siły i odwagi, aby się na nią skazać. Zakończyć to wszystko i odejść jak najdalej stąd. Nie chcę bowiem, żeby moi bliscy patrzyli jak konam.

Po mojej głowie nieustanie chodzi jedna myśl. Odczuwam tylko jedno pragnie. Tak silne. Tak dobrze znane. Pragnienie oderwania się od ziemi. Zapomnienia o otaczającym mnie świecie choćby na kilka godzin. Zaznania duchowego stanu uniesienia, a cielesnego upadku. To pragnienie jest niczym płomień spalający mnie od środka.

Jeśli raz człowiek się od czegoś uzależni, tak naprawdę zostaje uzależnionym przez całe życie, nawet jeśli porzuci swój nauk. Tak powtarzał Phill.

Staram się zagłuszać ten syreni śpiew wołający mnie na zewnątrz. Powtarzam sobie, że nawet jakbym bardzo chciała, to nie będzie wyglądać tak pięknie. Nie teraz kiedy demony przeszłości biorą nade mną górę. Odurzając się, dam im tylko łatwiejszy dostęp do swojej głowy. Pozwolę zaciągną się w powrotem na dno.

Ale czy nie tam jest moje miejsce?

Czy nie tam jest moje przeznaczenie?

Może właśnie w tedy, gdybym sięgnęła samego dna, otworzyła stare rany i dała im się wykrwawiać... Może wtedy Steve by zrozumiał, że to nie ma sensu. Pojął że nie jestem i nigdy nie będę kobietą dla niego. Że nie jestem tą której potrzebuje. Zobaczył... To całe zepsucie we wnętrzu mnie, czekające tylko na okazje, aby móc mi przypomnieć o swoim istnieniu.

Moje rany są bowiem zabliźnione tylko z zewnątrz. Nigdy nie byłam w stanie zaleczyć ich od środka. Nie miałam odwagi, bo oznaczało to zetknięcie się przyczyną ich powstania. Skonfrontowanie się z bolesną i wstydliwą przeszłością. Wolałam zostawić je w spokoju. Uciekać... Całe życie uciekam.

Odrzucam parę butów gdzieś na bok. Upadają z hukiem na panele. To wszystko jest takie popieprzone! Przysiadam załamana na stojącej nieopodal pufie. Zginam się w pół, czując jak wnętrzności w moim wnętrzu skręcają się boleśnie. Chowam twarz w obie dłonie.

AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz