21. Dom

653 24 77
                                    

ALEXANDRA POV.

- W tej będzie ci ślicznie! - woła piskliwie Lila, podbiegając do mnie z długą, prostą, białą sukienką w rękach, którą przyniosła z szafy swojej mamy.

Musiałam poprosić Laurę, aby pożyczyła mi na dzisiaj jakieś ubrania, ponieważ jak zwykle zapomniałam spakować do schowka w statku swoje rzeczy po przepierce którą zrobiłam dwa dni temu. Trochę mi głupio z powód tego faktu, ale nie będę przecież cały czas siedzisz w tym obcisłym kombinezonie, który praktycznie już zrósł się z moją skórą.

Małżonka Bartona ma jednak w szufladach tylko ciążowe rzeczy, luźne i szerokie, nie za bardzo pasujące do mnie, ale w żadnym wypadku nie zamierzam narzekać. Szczerze mówiąc to nawet nie mam za bardzo na to siły, ale staram się utrzymać pozory wesołej, rozluźnionej cioci, dla dzieciaków.

- Jak królowa śniegu, lub Panna młoda - dodaje dziewczynka, wręczając mi do rąk wybraną przez siebie kreację.

- Wolę to pierwsze - stwierdzam, w żadnym wypadku nie chcąc urazić małej, wiedząc że ma najlepsze chęci. Nie zmienia to jednak faktu, że sama w życiu czegoś takiego dla siebie bym nie wybrała.

- Lila, mówiłam ci już tyle razy! Nie osaczaj cioci z każdej strony, gdy tylko wpadnie w do nas odwiedziny - karci ją lekko matka, przepadają jedno cały czas garderobę.

To prawda. Dziewczynka za każdym razem przez cały czas naszych wizyt w wielkim domu, nie spuszcza na krok mnie, na przemian z Nat. Można powiedzieć, że tylko się nią wymieniany. Faktycznie bywa to czasem męczące, ale też zawsze niezwykle miłe i przede wszystkim przeurocze. Sprawiło że obie pokochałyśmy tę istotkę, praktycznie tak jakby była naszą córka.

- Może więc powinnam wpadać częściej - dukam cicho, usadawiając Lile na kolanach.

- Było by cudownie - jej piwne oczy błyszczą radośnie.

Moja maleńka księżniczka. Gładzę ją delikatnie po włosach, zastanawiając się jednocześnie jakich słów użyć, aby nie złamań jej pełnego nadziei serca. Obdarzam sukienkę jeszcze raz dość wymownym wzrokiem.

- Co nie zmienia faktu że wolę zwykłe dżinsy i jakaś koszulkę skarbie - dukam cicho, patrząc na nią przepraszająco. Jej usta od razu wykrzywiają się w wiszącą do dołu podkówkę.

- Ale ja chyba nigdy nie widziałam cię w sukience - stwierdza jękliwie, chwytając na cienki materiał.

- Widziałaś, tylko byłaś w tedy zbyt mała aby to teraz pamiętać.

To było z trzy lata temu, podczas Wigilii, którą spędziłyśmy z Nataszą, oraz Clintem w gościach u rodziny Bartonów. Lila miała w tedy zaledwie trzy latka, więc raczej mało prawdopodobne, aby zapamiętała moją czarną, prostą sukienkę.

- No i? - burmuszy się lekko.

Przypominam mi mnie gdy byłam mała. Miałam bardzo podobną taktykę, na uproszenie swojego taty, aby jednak dał mi ten kawałek ciasta przed kolacją. Ale niestety w przeciwieństwie do niej nie byłam tak skuteczna... Albo raczej nie jestem aż tak odporna na urok szczenięcych oczu jak mój ojciec.

- No więc nie mów, że nie widziałaś, tylko że nie pamiętasz - stwierdzam kąśliwie, uwielbiając się z nią lekko droczyć.

- Ohhh prooooooooooooooszę! - jęczy przeciągle, oplatając ramiona wokół mojej szyi. Przez chwilę wręcz nie mogę wziąć wdechu.

- Lila! Co to ma być?! - pyta stanowczo Laura, wiedząc że miarka się już przebrała.

Jak już mówiłam jest naprawdę spokojną i cierpliwą kobietą, ale to nie znaczy, że nie potrafi potrząsnąć niebem i ziemią gdy trzeba. Nigdy nie daje sobie wejść na głowę. W skrócie jest matką którą ja nigdy nie nauczę się być. Ta myśl wywołuje lekkie ukłucie w mojej piersi, które jednak znika równie szybko jak się pojawiło.

AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz