10. Niezapomniany wieczór

1K 35 159
                                    

ALEXANDRA POV.

Tak bardzo chciałam aby ten dzień był dla niego wyjątkowy. Długo zastanawiałam się jak go uczcić, aby go takim uczynić. Steve nie chciał żadnego przyjęcia. Huczne obchody nie są za bardzo w jej stylu. Postanowiłam więc wziąć sprawy w swoje ręce i sprawić, aby nigdy nie zapomniał tego dnia.

Dziś spaliśmy oddzielnie. Dlatego to zrobiłam, aby w stanąć wcześniej... Dużo wcześniej. Kupiłam wszystkie składniki wczoraj i gotowy biszkopt na wszelkie wypadek. Naprawdę nie wiem jak, ale udało mi się jakoś ubić za pomocną miksera a następnie upiec ładny, jasny biszkopt... Taki jak Steve mi opowiadał, że mama mu robiła. Gdy rósł w piekarniku robiłam krem waniliowy. Przełożyłam im ciasto, a następnie wydekorowałam wierzch. Z bitej śmietany zrobiłam parę wzorków, do tego posyłam wszystko wiórkami czekoladowymi i położyłam na wierzch dwie truskawki. Po jednej na głowie. Kupiłam również pisak cukierniczy i naprawdę najlepiej jak umiałam, czyli pismem dziesięciolatki napisałam "W tym przypadku 100 lat to za mało".

Z uśmiechem na ustach wchodzę bardzo ostrożnie do pokoju Steve'a, mając nadzieję że jeszcze śpi, albo przynajmniej wciąż leży w łóżku. Gdy przekraczam próg prawdą okazuje się to drugie. Leży właśnie na plecach z rękami pod głową, w ciszy wpatrując się w sufit, dosłownie jakby przeczuwał, że za chwilę się zjawię. Unosi lekko głowę i ściąga brwi gdy widzi co dla niego niosę i zaczynam pod nosem śpiewać "Happy Birthday". Uśmiecha się szeroko na moment zakrywając twarz dłonią i kręcąc głową z niedowierzania, a gdy w końcu powstrzymuje się od wybuchniecia śmiechem podnosi się po pozycji siedzącej. Siadam obok niego, szeroko uśmiechnięta, posuwając mu mój wypiek pod nos.

- A teraz pomyśl życzenie - mówi cicho.

Blondyn prycha, po czym zamyka oczy na dłuższą chwilę i zdmuchuje dwie świeczki tworzące trzydziestkę.

- No i co tam sobie pomyślałeś? - pytam, opuszczając tackę z tortem, dwoma talerzykami, nożem i dwoma widelczykami. Kładę ją między nami.

- Jak ci powiem to się nie spełni - stwierdza chwytając za jedną z truskawek.

- Phiii! Durny przesąd - biorę się za ukrojenie nam po kawałku.

- Jak cała ta tradycja - duka, przewracając oczami.

- Nie przesadzaj, tylko jedz - karcę go, nieco groźnie przez chwilę machając nożem.

- Tort na śniadanie? - unosi do góry jedną brew.

- Raz do roku można, po za tym sama upiekłam - stwierdzam z dumą.

- A to faktycznie, grzech nie spróbować - uśmiecha się szeroko, przyciągając mnie do siebie za ramię, aby pocałować w podzięce. - Dziękuję kochanie - duka wesoło. - Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.

Jego oczy bardzo błyszczą miłością, jak i szczerością, oraz po części niedowierzaniem. Tak Steve, ja też czasami nie wierzę, że ciebie mam. Od kiedy jesteśmy razem moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni... Na lepsze. Jestem szczęśliwa jak nigdy.

- Okej, okej... Bo się zarumienię - dukam nieśmiało, nakładając kawałek ciasta na talerzyk. - A teraz za twoją wspaniałą dziewczynę.

Unoszę kęs tortu nadziany na widelec, sprawiając że blondyn uśmiecha się jeszcze szerzej, aż w policzkach robią mu się drobne dołeczki. Tak uroczy otwiera lekko buzię, abym mogła go nakarmi jak małego chłopca. Nie czekając na recenzję, sama szybko biorę się za spróbowanie mojego tworu, a gdy dość szybko dochodzi do mnie że coś jest... Delikatnie nie tak podnoszę na niego wzrok, czerwieniąc się przy okazji.

- No dobra... O pięć minut za długo stał w piekarniku - przyznaję cicho, trochę zawiedziona.

- No... Odrobinkę za suchy ten biszkopt... Ale krem za to bardzo smaczny. Razem pójdzie - stwierdza, starając się mnie pocieszyć... Ale w sumie ma rację. Masa ratuje sytuację.

AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz