ALEXANDRA POV.
Gdyby ktoś miesiąc temu mi powiedział, że będę robiła płaskorzeźbę z cholernej masy solne w ramach pracy domowej dla trzylatka, poleciła bym mu się zacząć leczyć na głowę... Ale to i jestem! Przy okazji zastanawiam się kto pojebany wymyśla takie zadania dla ledwie jeszcze odrastających od ziemi gówniarzy.
- I tu gwiazdka... I tutaj... I tu jedna! - Cameron mruczy sam do siebie, dzióbiąc swoją drewnianą szpatułką, w dość losowych miejscach na planszy z masy solnej, coś co w miarę przypomina gwiazdy.
Ja w tym samym czasie formuje rogalika, który umownie ma być księżycem.
Po jakichś dwóch minutach narady wspólnie z Cameronem zdecydowaliśmy się na upiorne, bezlistne drzewo na wzgórku w bezchmurną noc. Po pierwsze jest to stosunkowo łatwe w wykonaniu, a efektowne. Po drugie za miesiąc Halloween. Po trzecie na pewno będzie się wyróżniać spośród tych wszystkich sztampowych serduszek, kwiatków i domków, które przyniosą inne dzieci. Po czwarte... Mam nadzieję, że wychowawczyni Camerona, nie wezwie June na poważną rozmowę, zaniepokojona pracą dzieciaka. W końcu ostatecznie zrezygnowałam z pomysły umieszczenia wisielca na jednaj z gałęzi.
Był by za ciężki do wykonania.
- Piekarnik jest już nagrzany - stwierdzam, ku radości chłopca, po jakiś trzydziestu minutach zabawy z masą solną i dodatkowych pięciu spędzonych na oglądaniu poradnika na YouTube, dotyczącego jak się z nią odchodzić.
- Nie poparz się! - woła za mną, gdy wkładam ostrożnie, lecz bez rękawic ochronnych blachę z nasz dziełem do środka sprzętu kuchennego.
- Spokojnie. Jestem Avenger'em pamiętasz? Z nie takimi rzeczami dawałam sobie radę - mówię pewnie.
Wtedy malec marszczy mocno brwi.
- Ale niedawno oparzyłaś się w buzię - stwierdza, gdy przestaję kucać.
Piorunuję go lekko przez chwilę swoim spojrzeniem, ale jak się okazuje, nie za bardzo to na niego działa. Podpieram się rękami pod boki.
- To wszystko przez twoją mamę. Robi za dobrze pachnący sos spaghetti, a wie jak bardzo uwielbiam włoską kuchnię.
No i przez mój żołądek, który nie mógł poczekać pięciu minut, zanim June nałoży jedzenie na talerze i następne pięć minut zanim by ostygło.
- Może jeszcze powiesz, że to było specjalnie!
Słyszę June, która właśnie wchodzi w głąb mieszkania, z dwoma torbami pełnimy głównie zakupów spożywczych.
- Oczywiście! - oskarżam ją żartobliwie, jednakże śmiertelnie poważnym tonem, po czym gdy odkłada torby na stół, biorę się za ich rozpakowywanie. - Liczyłaś że wyparzenie mi języka w końcu go złagodzi, ale chyba nie wyszło, bo moim pierwszym słowem po wyjęciu z ust łyżki, była...
"KURWA!"
Przykłada mi na wszelki wypadek dłoń do ust, chociaż wie, że nie powiedziała bym niczego takiego przy Cameronie. Śmieje się pod nosem.
- Tak, pamiętam. Nie musisz mi przypominać - duka, wracając do wykładania owoców na paterę.
Podchodząc do lodówki, aby odstawić do niej mleko, przygryzam jednocześnie lekko swoją dolną wargę, aby stłumić swój szelmowski uśmiech.
- Po za tym - zaczynam dość niepewnie - skoro piekarnik jest jakby nie patrzeć zajęty, pomyślałam, że moglibyśmy zamówić pizzę.
- Tak! Pizza z samym serem! - wiwatuje Cameron, przestając czochrać pod stołem niezadowolonego z tego powodu psa.
CZYTASZ
AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction Avengers
FanfictionZamykam na chwilę oczy, biorąc głęboki, drżący oddech. Pierwsza łza właśnie spłynęła strugą po moim policzku. To będzie jeszcze trudniejsze niż się spodziewałam, jednakże muszę to zrobić. Właśnie teraz... Tak po prostu trzeba. - Wiem że bardzo cię z...