36. Tequila

309 22 4
                                    

ALEXANDRA POV.

W osiągnięciu celu najgorsze jest to, iż nie masz pojęcia co później z sobą zrobić. Gdy już się rozpakowałam i wzięłam długi, gorący prysznic, zaczęłam krążyć po pokoju. Przemierzałam go od ściany do ściany z dobre dziesięć minut, przyglądając mu się po raz pierwszy nieco uważnej.

Na samym jego środku znajduje się sporych rozmiarów dwuosobowe łóżko, pozbawione zagłówka. Po obu jego stronach stoją metalowe szafki nocne. Każda z nich ma po dwie szuflady i postawioną na sobie lampkę nocną z abażurem. Po za tym na tej prawej od wejścia znajduje się jeszcze stary, elektroniczny budzik. Na przeciwko niej stoi komoda, a nad nią wisi nie za duży ale płaski telewizor, oczywiście aktywowany na drobniaki, wrzucane do dozownika umieszczonego tuż pod nim.

Z boku przy ścianie, można  znaleźć jeszcze dwa stoliki. Przy jednym stoją dwa krzesła, a na drugim stoi mikrofala, prawdopodobnie jeszcze starsza od budzika, co nie zmienia faktu, że to i tak luksusowy dodatek, z resztą tak samo jak wiszący nad łóżkiem obraz, przedstawiający ręcznie malowany widok znad morza. Zachód słońca i wzburzone fale. Mały, drewniane molo ciągnące się w głąb wody. Po dłuższej chwili przyglądania mu się, moje oczy same z siebie się przewracają.

Prawdziwe dzieło sztuki, godne pomieszczenia w jakim się znajduje.

Przylegająca do pokoju łazienka, wyłożona płytkami w najbrzydszym odcieniu morskiej zieleni jaki widziałam, po za nimi prezentuje się niezgorzej. Mieści się w niej wszystko co najważniejsze, pomimo swej małej, niemalże klaustrofobicznej przestrzeni.  Można w niej zastać w toaletę, umywalkę, z wiszącą nad nią szafką z lustrem i wannę połączona z prysznicem, na tyle dużą, że uda mi się w niej spokojnie rozprostować nogi. Za to sufit jest tylko w jednym rogu lekko porośnięty jakimś typem pleśnią.

W skrócie, nie wiele się w tym miejscu zmieniło, pomimo upływu już... Prawie dziesięciu lat.

Przytłoczona lekko myślą, jak to ten czas szybko i nieubłaganie pędzi do przodu, chwytam za swój już prawie opustoszony plecak. Muszę udać się na miasto, przede wszystkim po to, aby kupić parę najpotrzebniejszych mi w tej chwili rzeczy. Może przy okazji spróbować coś zjeść po drodze. Ze względu na to, iż mój żołądek zdaje się być zaciśnięty na supeł, postaram się odciągnąć to jak najdalej w czasie. Zakładam jeszcze tylko swoje ciemne okulary na nos, aby mieć pewność że nikt nie rozpozna, po czym ruszam pewnym krokiem w drogę.

Znam Waszyngtonu jak własną kieszeń, albo przynajmniej znałam go to, gdy ostatni raz tutaj byłam, tuż po upadku Tarczy. Przez ten rok, raczej nie wiele powinno się zmienić.

 Jezuuuu... 

To już naprawdę cały rok! Cały rok minął od kiedy Triskelion zmienił się w kupę gruzu, a trzy Helicarriery zanurkowały na dno Potomka. Cały rok minął od kiedy ostatni raz widziałam moją siostrę. Rok od kiedy ona i Bucky tak naprawdę rozpłynęli się w powietrzu. Prawie już rok od kiedy ja i Steve...

Kręcę głową na tę myśl, mając nadzieję że wytrzasnę ją w tej chwili z głowy. Ostatnią rzeczą jakiej w tym momencie potrzebuje, jest myślenie o Stevie, zwłaszcza w kontekście przeżywanych z nim w przeszłości miłosnych uniesień.

"Był twoim pierwszym i cholernie chciałaś, aby był też ostatnim. "

Jakiś złośliwy szept wypowiada tą prawdę w mojej głowie, pragnąc mnie dobić, jeszcze bardziej rozdrażnić. Mentalnie podcinam gardło jego właścicielowi, ale nie sądzę, żeby nawet to uciszyło go na zawsze. W dodatku nie jest jedyny. W mojej głowie po za mną samą mieszka jeszcze parę niezbyt przyjaznych mi bytów. Gdyby płaciły czyn za mieszanie w niej, już dawno byłą bym milionerką.

AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz