1. Fajnie powrócić

1.4K 63 96
                                    

ALEXANDRA POV.

Nic nie daje mi większej frajdy, niż skopanie tyłka Nataszy... Może skopanie tyłka Starka, ale to żaden wyczyn dać wciry mózgowcowi, gdy nie ma na sobie zbroi. Za to pokonać profesjonalnego, szkolonego od najmłodszych lat zabójcę... Czysta satysfakcja zwłaszcza, że mimo, iż nie przyznam tego na głos, Tasha z lekka bije mnie na głowę swoimi umiejętnościami. Uczniowi niestety ciężko przerosnąć mistrza.

Walczymy sobie dla zabawy na kije od jakiejś godziny, rozmawiając w między czasie o pierdołach... Oczywiście na ile można rozmawiać podczas walki. Ona na dwa krótsze kije, a ja jeden dłuższy. Ogólnie jest miło. Robię szybki unik, po czym sama staram się zamachnąć i uderzyć ją w głowę. Robi unik, a ja staram się uderzyć czołowo od góry. Blokuje mnie jedynym kijem i obracając moją ręką, stara mi się ją lekko wykręcić i jednocześnie wytrącić moją broń. Kopię ją jednak w bok. Nat przewraca się, robiąc przy tym przewrót w tył. Za nim jednak zdąży wstać z kolan robię zamach na jej głowę. Zatrzymuję ją jednak tuż przed nią, patrząc na nią tryumfalnie, ciężko oddychając.

— No i co? Gdyby to była moja katana, byłabyś trupem — stwierdzam usatysfakcjonowana swoim tryumfem.

— Aż tak cieszy cię ta wizja? — pyta, przenosząc wzrok z pałki na moją twarz.

Zabieram kij i idąc z nim jak z laską podchodzę do przyjaciółki, aby wyciągnąć rękę w jej stronę. Rudzielec przekłada obie pałki do jednej ręki, aby drugą mnie chwycić. Pomagam jej stanąć na równe nogi. Musi być już zmęczona lub ewentualnie głodna. Inaczej pociągnęłaby mnie za rękę i przygwoździła do ziemi, przykładając mi kij treningowy do gardła. Takie tam, przyjacielskie zachowania.

— Wystarczy ci na dziś upokorzeń? — pytam, zmierzając w stronę stronę butelki z wodą.

— Proszę bardzo. Jaka cwaniaczka — podąża za mną. Obie schodzimy z maty treningowej. — Raz na rok nie dostanie bęcków i robi z siebie królową świata. Ego równe Starkowi.

— Porównuj mnie do kogo chcesz, ale nie do Tony'ego — grożę jej palcem, po czym chwytam bidon z wodą i lodem. — O jak dobrze... — jęczę z zachwytu, gdy upijam jej sporą część. Wycieram wierzchem dłoni parę kropel, które ściekają mi po brodzie.

Rzucam ten sam bidon w stronę zielonookiej. Również wypija sporą jego zawartość. Dałyśmy sobie niezły wycisk. Nasze ubrania jak i włosy są mokre od potu. Siadamy po chwili obok siebie na metalowej ławce. Obracam powoli głową, czując jak mi coś strzyka w karku.

— O jejku... — przeciągam się. — Mam ochotę na pizzę... Z szynką parmeńską i rukolą. Pomidorki koktajlowe do tego też mogą być... To co... — klaszczę z entuzjazmem w dłonie. — Zamawiamy?

— To do ciebie podobne — Nat śmieje się pod nosem, kręcąc po chwili głową. — Napocić się, a później spalone kalorie uzupełnić z nadwyżką.

Zdejmuje gumkę ze swoich ponownie krótkich włosów, które złapała w dołu głowy. Wróciła do starej fryzury, w której mówiąc szczerze lubię ją najbardziej. Romantyczne loki pasują do jej ognistych włosów.

— Po prostu nie chcę ci odbierać tytułu ładniejszej w naszym duecie — stwierdzam żartobliwie, starając się zabrzmieć jak najbardziej serio.

— Ta, jasne... Najpierw wypadałoby się chyba wykąpać, bo mówiąc delikatnie, wieżę wypełni smród naszego potu.

No niestety na takie trening żaden antyperspirant nie pomoże.

— Muszę przyznać ci rację — krzywię się, gdy wącham materiał mojego t-shirta. — Do fiołków nam daleko. Pójdźmy do siebie, weźmy sobie dłuższą kąpiel. Zapuśćmy sobie kule musujące i za godzinkę widzimy się u ciebie w pokoju.

AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz