ALEXANDRA POV.
Ranek następnego dnia. Śniadanie. Tosty, miska płatków czekoladowych i lekko skacowany Clint. Właśnie ze względu na jego stan i to że jeszcze jedną półkulą mózgu śpi, staram się go urobić.
- No weź mi pomóż - jęczę z pełną buzią płatków do siedzącego obok mnie, przy wyspie kuchennej przyjaciela.
Po za nami na razie nikogo nie ma.
- Ale w czym? - pyta w taki sposób, jakby mu się żyć nie chciało, smarując sobie tosta masłem.
- No przecież wiesz! Powtarzam to od dziesięciu minut!
Sokole oko, ale nie słoniowe ucho... Chociaż... Chyba nietoperze słyszą najlepiej. Batman więc z niego żaden!
- A ja powtarzam, że nie wiem! - wydziera się poirytowany. - Naprawdę nie mam bladego pojęcia!
- To weź przynajmniej powiedz co ty mu kupisz... Bo chyba coś mu kupisz, nie? - pytam, opierając głowę o rękę.
Po nim to cholera nic nie wiadomo.
- A żebyś wiedziała... - stwierdza praktycznie z dumą, zaczynając jeść kolejnego tosta. - Elegancką golarkę i wodę kolońską, klasyczną...
Elegant się znalazł... Mówiący z pełną gębą.
- No... Czekam na jakieś zażalenie! - stwierdza, gdy patrzę na niego przez dłuższy czas z niezbyt ciekawą miną.
Ręce mi opadają... Chociaż tylko metaforycznie, bo tak naprawdę chowam w nich twarz.
- Udław się tym zeschniętym tostem! - szturcham go po chwili, po czym wracam do jedzenia.
- Ty się nie denerwuj, tylko się skup... - stwierdza, dolewając sobie do szklanki kawy. - Co to ma być?
- No coś wyjątkowego... Coś co będzie mógł zabrać z sobą wszędzie.
- Bardzo konkretnie... - parska.
- Spadaj! - już naprawdę mnie wnerwia.
- Może... Jakiś zegarek?
- Z tego co wiem, to Tony chcr mu kupić.
Umówmy się. Nie mam szansy konkurować z budżetem Starka.
- No to nie wiem... Może nieśmiertelnik? - rzuca nagle.
- Że jaki śmietnik?
- No nieśmiertelnik idiotko! - tym razem to on mnie szturcha. - Jaki wisior co noszą żołnierze z imieniem, nazwiskiem, grupą krwi, datą urodzenia...
- Aaaaa... W tym co wyjątkowego? - nie za bardzo rozumiem jego zamysł.
- To geniuszu, że ten wisiorek składa się z dwóch blaszek i na drugiej będziesz mogła napisać sobie co tam tylko chcesz od siebie... " Kocham cię szalenie", czy coś.
Przetwarzam słowa Bartona i cholera... To nie jest durne! Wręcz... Mądre!
- Kurde Clint... - wstaję powoli z krzesła. - Jakiś tam zwój ze zwojem czasem ci się połączy! Dzięki stary!
Z ekscytacji nagle chwytam go za głowę, aby soczyście pocałować go w jej czubek.
- No weź! - wyrywa się brunet.
- Łołołołoło... - nagle w kuchni pojawia się Tony. - Cóż to za wylew czułości? Alex, nie poznaję cię!
- Odwal się Stark - rzucam na wychodne.
- No no... Aż mi się przypomina nasze cudowne, pierwsze spotkanie w Niemczech! - słyszę jak woła za mną.
Przewracam oczami, po czym zmierzam jak najszybciej do swojego pokoju, aby na laptopie znaleźć dokładnie to czego szukam.
CZYTASZ
AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction Avengers
FanfictionZamykam na chwilę oczy, biorąc głęboki, drżący oddech. Pierwsza łza właśnie spłynęła strugą po moim policzku. To będzie jeszcze trudniejsze niż się spodziewałam, jednakże muszę to zrobić. Właśnie teraz... Tak po prostu trzeba. - Wiem że bardzo cię z...