12. Ostatnie starcie

770 34 76
                                    

STEVE POV.

W miejscu do którego lecimy jest znacznie chłodniej niż u nas w mieście. Z powodu jego położenia jest tam praktycznie cały czas chłodno, a ziemię pokrywa śnieg. Do tego miasto otaczają góry i gęste lasy. To wszystko z pewnością nie ułatwi nam warunków bitwy. Czeka nas zapewne długa, ciężka i do tego bardzo ważna walka. Być może ostatnia jaką będę musiał stoczyć z Hydrą. Wszystko się po niej zmieni. Nasz aktualnie największy problem może zostać zażegnany. Przemyt broni opartej na obcej technologii zostanie w ogromnej część zatrzymany. Eksperymenty na ludziach, infiltracje rządów, światowych firmy... Czyli wszystko czym zajmuje się Hydra. Thor najpewniej wróci do Asgardu, jeśli oczywiście znajdziemy berło jego przybranego brata. Odzyskanie go, będzie wisienką na torcie... Oczywiście jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli. Zawsze istnieje możliwość że wszystko się spaprze, ale tak naprawdę nie można przewidzieć co, więc nawet nie ma co się nad tym zastanawiać.

- Powtórzmy to sobie ostatni raz... - jak zwykle staję na środku quinjeta, aby wygłosić drużynie przypomnienie planu działania i coś na kształt krótkiego przypomnienia. - Ja, Nat, Alex, Clint i Thor atakujemy fort od zachodniej i północno-zachodniej strony, aby nie mieszać w to cywilów z miasta. Thor z Clintem niszczą bunkry, wierzyczki, reszta zabezpiecza tyły, pomaga jak może, kopie draniom tyłki. Stark robisz przebicie. Lecisz od razu na bazę, tworzysz nam drogę wejścia. Później szukasz berła, a gdy je znajdziesz od razu wracasz na statek. Ja udaje się po Strucera. Bruce wkraczasz w ostateczności na mój sygnał, gdyby siły wroga okazały się jeszcze bardziej zmasowane niż sądzimy. W skrócie nie dajemy sobie rady, dostajesz zielone światło. Jak zwykle pilnować siebie i być gotowym pomóc innym.

- Zwłaszcza Clint'owi... - wtrąca się nagle, siedząca na fotelu tuż za mną Alex.

- Nie zaczynaj Steel... - duka podpierający ściany Barton.

- Co ja poradzę że przodujesz w liczbie wypadków pod czas misji... I w sumie to wypadków w ogóle - stwierdza z przekąsem, oglądając swoje grafitowe paznokcie.

- W przypadku ulepszonych od razu zgłaszać reszcie - kontynuuję nie zważając za bardzo na nagłą wstawkę mojej dziewczyny. - Nie zajmujcie linii kontraktowej bez potrzeby, Alex... - patrzę na nią z wyrzutem, przypominając sobie ostatnią misję, gdy wisiała na komunikatorze z Romanoff. Wzdycham cicho. - A teraz chodźmy w końcu porządnie i po raz ostatni odrąbać łeb Hydrze.

- Tak jest Kapitanie... - rzucają wszyscy na raz, rozchodząc się w swoje strony. Clint siada z Nat z powrotem za kokpit samolotu, Bruce przy komputerach, a Thor i Tony wylatują przez otwierającą się klapę wejściową samolotu.

- Nie zapomnij! - Alex rzuca mi mój hełm.

Łapię go a następnie zakładam szybko gdy ona podchodzi do mnie i całuje jak tylko ona potrafi. Głęboko i niezwykle czule, chcąc przygryźć zębami moja dolną wargę.

- Alex... - szepczę karcąco odrywając się od niej.

Tyle razy ją prosiłem, abyśmy pod czas misji zachowywali relacje czysto partnerskie. Tak jest mi po prostu łatwiej rozgraniczyć życie prywatne z zawodowym. Jest dziewczyną Steve'a Rogersa, a dla Kapitana Ameryki jedną z członków drużyny. Przynajmniej staram się żeby tak było, od komentarza Starka że Alex zawsze się wszystko upiecze, przez to że jesteśmy razem. Tak... Bardzo możliwe że tak było. Przymykałem oko na jej wybryki, ale teraz z tym koniec. Ze zbędnym, zbyt natarczywym okazywanie uczuć też.

Blondynka przewraca oczami.

- Och Kapitanie... - podchodzi do panela na środku odrzutowca.

Naciska na nim parę przycisków, aby się rozchylił na dwie części. W ten sposób ma dostęp do jednego z dwóch schowanych pod podłogą motorów do zadań specjalnych, wyprodukowanych oczywiście przez Stark Industries. Wskakuje na jednego z nich, a podłoga pod nią się roztwiera. Clint zniża lot, aby mogła bezpiecznie wylecieć.

AGENTKA - "Uzależniona od ciebie" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz