Uniwersum: Kimetsu no Yaiba
Notka: Wesołych spóźnionych, moi drodzy.
[I/P] [N/P] - Imię/Nazwisko Przyjaciela. Niestety, w języku polskim nie funkcjonuje forma, w której wygodnie byłoby pisać w taki sposób, by nie narzucać z góry płci opisywanej osobie, więc pozwoliłam sobie użyć męskiej formy. Jeśli posiadasz przyjaciółkę - nie powstrzymuj się przed podstawieniem damskiej formy.
Dwudziesty czwarty grudnia roku xxxx ery Taisho*, dwudziesta druga zero siedem.
Oficjalny raport z tamtego zdarzenia zostanie napisany po dokładnym zbadaniu okolicy i przesłuchaniu świadków. Z powodu okresu świątecznego termin dostarczenia sprawozdania może się przedłużyć w czasie. Na chwilę obecną w raporcie można zaznaczyć godzinę rozpoczęcia akcji, przybliżony czas trwania, ofiary jak i miejsce wydarzeń.
[I/] [N/P] odłożył na chwilę pióro na blat ciemnego biurka, biorąc głęboki wdech i wydech. Do jego nozdrzy przedostało się zimne powietrze, które wypełniało całe pomieszczenie przez otwarte na oścież okno. Tylko dzięki takiej temperaturze mógł w spokoju wykonywać zadane mu polecenie, jakim było zdanie raportu z dzisiejszej misji jego przyjaciół. Nie mógł w takiej sytuacji ulec emocjom. Późna godzina nie pomagała mu wcale, a przed sobą miał prawdopodobnie całą noc, jak nie i następne dni, ciągłej pracy nad sprawą, o której wolałby zapomnieć. Kruki co godzinę wlatywały przez okno, przekazując mu zebrane na miejscu zdarzenia informacje. Spojrzał przez okno wprost na świecący nieskazitelną bielą księżyć, lekko się uśmiechając. Niebo było bezchmurne, a śnieg iskrzył pod wpływem padającego światła, tworząc pewnego rodzaju romantyczną atmosferę.
- Sceneria idealna, huh? - wyszeptał do siebie [T/I], czym prędzej ocierając ciepłą łzę z zimnego policzka, wracając do stosu papierów i swojego ukochanego pióra.
~~
- Większość siedzi w ciepłych domach, przy ogniu w kominku, przytulając się do siebie i jedząc słodkości. Ale nie, akurat my musieliśmy dostać jakąś cholerną misję, zapierzając na tym zimnie przez pustkowia, bo jakiś obłąkany dzieciak zobaczył demona nad łóżkiem rozkładającego się ciała swojego dziadka, bo nikt nie ogarnął, że jest martwy - prychnięcie złości wydobyło się z ust [T/I] [T/N], która z pomocą swojego miecza stawiała kolejne kroki przez zaspy śniegu, klnąc cały czas na okoliczności, w jakich się znalazła.
Giyuu Tomioka, Filar Wody, partner zawodowy jak i życiowy kobiety, wydobył z siebie ciche westchnięcie. Przez okres ich związku przyzwyczaił się do narzekania [T/I], jednak nadal czasami załamywał się jej zachowaniem. Spojrzał na nią, krótko informując ją o tym, że zbliżają się do celu. Faktycznie w niedalekiej odległości można było dostrzec małą osadę u stóp gór. Z niektórych kominów wydobywał się dym, a słońce powoli zachodziło za szczytami mimo wczesnej godziny. Nie ma czemu się jednak dziwić, czas zimowy rządzi się swoimi prawami.
Gdy tylko dotarli do ubitej i odśnieżonej drogi, [T/I] już chciała dalej narzekać, jednak byli już na tyle blisko, by mogła wyczuć niepokojącą aurę bijącą z miasteczka. Stanęła na środku drogi, zaciskając dłoń na rękojeści miecza i spojrzała kątem oka na Giyuu, który z wiecznie niewzruszoną miną stał obok, również trzymając w pogotowiu swoją broń.
- Wyczuwasz to, prawda? - zapytał, zaczynając powoli iść w tamtą stronę.
Przez głowę kobiety przeleciała myśl, że przyszli tutaj o zdecydowanie złej godzinie. Ciemność zaczęła ogarniać coraz większy obszar, stwarzając demonom idealne pole do manewru. Woń, którą wyczuwała, nie napawała jej optymizmem. Zapach śmierci wisiał w powietrzu, a po jej ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, sprawiając, że zrobiło się jej jeszcze zimniej niż było do tej pory. Coś się wydarzy, nie wiedziała tylko jeszcze co.
CZYTASZ
|| O N E S H O T S ||
FanfictionBo czasami rzeczywistość nam nie wystarcza, więc trzeba zatopić się w świecie fikcji pełnej ukrytych marzeń.