Uniwersum: Naruto/Boruto
TW: BxBPodczas słonecznego dnia nie można usiedzieć w spokoju. Zazwyczaj wtedy wychodzimy na pole, przeżywamy przygody, zwiedzamy, bawimy się bądź spotykamy ze znajomymi. Jednak pewna przeszkoda zazwyczaj nie pozwala nam na cieszenie się takim pięknym dniem... Szkoła.
- Boruto! - Mitsuki podszedł do blondyna, który powtarzał materiał na sprawdzian. - Chodźmy na wagary!
- Chyba masz coś nie tak z głową.
- Dobrze wiem, że chcesz wyjść~~ uroczo przeciągnął ostatni wyraz, aby narobić Uzumakiemu ochoty na zerwanie się z lekcji.
- Przez cały dzień, przerwa w przerwę, ta stara jędza stoi przy drzwiach i pilnuje, aby nikt nie wyszedł! Jak ty chcesz się zmyć. A poza tym wcale nie mam ochoty...
Białowłosy popatrzył na spis dyżurów i ze smutkiem musiał stwierdzić, że faktycznie ona ma ciągle dyżury przy drzwiach. Jednak w jego głowie zrodził się już pomysł, jak wydostać się z tego więzienia i korzystać ze wspaniałej pogody. Musiał tylko poczekać na lekcje.
***
- Proszę panią - Mitsuki wstał i złapał się za brzuch. - Mogę do ubikacji?
Wszystkie oczy piszących sprawdzian dzieci zwróciły się w jego stronę. Nauczycielka oczywiście pozwoliła mu wyjść, jednak posłała z nim Boruto. W duchu się zaśmiał z naiwności uczącego. Gdy doszli do ubikacji, chłopak otworzył okno i zwrócił się do blondyna:
- Wyskakujemy.
- Co?!
- Idziemy na wagary!
- Powariowałeś... Ale niech ci będzie - Mitsuki widział w oczach chłopaka iskierki radości.
Podczas ''wolnego'' dnia nawet nie myśleli o tym, co teraz dzieje się w szkole. Ani o tym, że na następny dzień będą mieli przechlapane. Zanim się obejrzeli, dochodził już wieczór i robiło się zimno. To ich jednak nie powstrzymało przed kupnem lodów w najlepszej lodziarni w mieście.
- Jednak miałeś racje - Boruto spojrzał w niebo z uśmiechem na twarzy - ta ucieczka to był dobry pomysł.
- Ja zawsze mam rację - żółtooki spojrzał na kolegę - nie jest ci zimno?
Niebieskooki pokręcił głową na nie i zjadł do końca lody czekoladowe. Jednak ciche kichnięcie dało Mitsukiego do zrozumienia, że chłopak go okłamał. Pokiwał głową i ściągnął bluzę, po czym zarzucił ją na ramiona blondyna. Na widok zawstydzonego Uzumakiego Mitsukiemu zabiło mocniej serce. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednak w tym samym momencie zadzwoniła komórka. Boruto przestraszony odebrał i nic nie mówił. Słuchał tylko osoby po drugiej stronie z przerażeniem w oczach.
- Mamy przechlapane? - białowłosy spytał, gdy mama Boruto się rozłączyła.
- Nie wiem jak ty, ale ja na bank...
- Wracamy?
- Odprowadzisz mnie?
Szli w ciszy cały czas. Gdy podeszli pod dom syna Hokage, zatrzymali się. Mitsuki postanowił, że nie będzie narażał się matce kolegi, więc pożegna się z nim przed domem. Po wymienieniu słów pożegnania, rozeszli się w swoje strony. Jednak po paru krokach usłyszał swoje imię:
- Mitsuki, poczekaj jeszcze! - Boruto podbiegł do niego i wręczył bluzę - Dziękuję za dziś.
Krótki pocałunek w policzek sparaliżował Mitsukiego. Stał i patrzył, jak uśmiechnięty blondyn wchodzi do domu i macha mu na pożegnanie. Położył dłoń w miejscu, gdzie znajdywało się serce i głośno przełknął ślinę.
- To uczucie... Jest wspaniałe. To coś swą tą słynną miłością?
Szczerze, to bardzo ciężko mi się to pisało. Boruto jednak nie podeszło mi do gustu, przez co straciłam zainteresowanie tą serią. Postacie są strasznie przekoloryzowane, ze starych bohaterów zrobili cioty (np. taki Naruto) a z nowego pokolenia wielkich ninja o technikach, o których mogli pomarzyć starzy. Oraz ta technologia...
Jednak Boruto i Mitsuki zostaną w moim sercu chyba na zawsze. W ciągu tej kinówki i 30 odcinków bardzo ich polubiłam. Dlatego też nie dałam tutaj żadnych innych bohaterów. Jedynie wzmianka o Hinacie, bo czasami to jednak umie zastraszyć. Dalej jednak jej nienawidzę, heh.
Mam nadzieję, że się spodoba ^^
CZYTASZ
|| O N E S H O T S ||
FanfictionBo czasami rzeczywistość nam nie wystarcza, więc trzeba zatopić się w świecie fikcji pełnej ukrytych marzeń.