Uniwersum: Yuri on Ice
TW: Śmierć (?)To znowu ja.
Wybacz, że nie dałem rady. Obiecywałem ci tyle razy, że będziemy razem na dobre i na złe. Pomagaliśmy sobie nawzajem, chociaż bardziej możnaby było uznać, że to ty mi pomagałaś; trzymałaś za ręce, tuliłaś i uspokajałaś.
A ja? Nic nie robiłem.
Udawałem, że ci pomagam. Starałem sobie wmówić: ,,Wszystko robisz okej, Viktor! Jest coraz lepiej!". Te słowa mnie zgubiły. Zgubiły nas. Ale głównie zgubiły ciebie. Wybacz mi to, proszę.
Z każdą kolejną kartką i moimi słowami na nich cierpię bardziej. Nienawidzę siebie za to, jaki ślepy byłem. Czemu nie zauważyłem, że znowu jest coś nie tak? Potrzebowałaś mnie, a mnie nie było akurat w najgorszych momentach.
Mówiłaś: ,,Masz swoje życie, nic się nie dzieje! Poradzę sobie", a w międzyczasie płakałaś i uciekałaś. Byłaś tak cholernie sama, że nawet samotnik chciałby twoją samotność.
Teraz to ja jestem samotny. Ty pewnie masz nowych, a może nawet spotkałas starych, przyjaciół. To moja pokuta? A może przeznaczenie? Wszystko jest teraz dla mnie szare.
Czy tak czułaś się cały ten czas?
Kiedyś się jeszcze spotkamy, prawda?
Victor Nikiforov położył złożoną na pół kartkę na zimnym kamieniu i położył na jednym z rogów palący się znicz w kolorze [Kolor] - ulubionej barwie [T/I] [T/N], która zostawiła miesiąc temu Viktora samego i sama odeszła do lepszego miejsca.
Przynajmniej dla niej.
CZYTASZ
|| O N E S H O T S ||
FanfictionBo czasami rzeczywistość nam nie wystarcza, więc trzeba zatopić się w świecie fikcji pełnej ukrytych marzeń.