Uniwersum: Danganronpa
TW: BxBKaito Momota wpatrywał się z rozmarzeniem w przechodzącego po korytarzu przystojnego równieśnika o cudownych [K/O], idealnie ułożonych [K/W]* włosach i z seksownym uśmiechem majaczącym się na ustach, który powalał każdą napotkaną osobę. Z ust astronauty wydobyło się ciche westchnięcie.
- Ha! Wiedziałam, że ten ass-tronauta gustuje w mężyznach i wsadzaniu sobie chu--
- Boże, cycata dziwko, zastopuj hormony i idź wejdź do łóżka tej fanatyczki od pianina - Kokichi prychnął na Irumę, rzucając w nią jakąś karteczką.
- Poza tym, co jest złego w kochaniu osoby tej samej płci? - zielonowłosy chłopak spojrzał na blondynkę ze zdziwieniem. - Miłość to miłość i dupa to dupa.
Kaito zdawał się nie słuchać rozmowy tamtej trójki, nadal wpatrzony w chłopaka, który właśnie dawał autograf swojej skakającej wokół niego fance.
- Wybrałeś sobie naprawdę trudny cel, zdajesz sobie z tego sprawę? - Shuichi usiadł obok swojego przyjaciela, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Odpuść, dobrze ci radzę.
- Czasami mam wrażenie, że widzę nić... - Momota starał się nawiązać kontakt wzrokowy z obiektem swoich westchnień, chociaż wiedział, że to niemożliwe. - Nić, która łączy mnie i jego. Dziwne, nie?
- Ha, ten gównowłosy wierzy w jakieś romantyczne brednie na tem-nuicpresncznia?
- Zamknij swój ryj, szmaciuro! - Ouma włożył bliżej niezidentyfikowaną rzecz do buzi blondynki, by się wreszcie zamknęła.
Saihara pokręcił załamany głową na te przepychanki swoich kolegów z klasy, po czym spojrzał na zakochanego po uszy Momotę. Gdy usłyszał o tej dziwnej nici, pomyślał o czerwonej nici przeznaczenia, która miała łączyć dwójkę przeznaczonych sobie osób. Ale przecież to tylko mit, prawda?
- Niezależnie czy widzisz ją czy nie, powodzenia. Chociaż naprawdę ci mówię, żebyś odpuścił, to pewnie i tak zostaniesz przy swoim, co? - Shuichi cicho się zaśmiał. - Jednak jako przyjaciel, nie patrząc na twój wybór, będę cię wspierał.
Kaito nie odpowiedział, wyobrażając sobie wspólną przyszłość z jego miłością, która właśnie przeżywała masowy atak fanów każdej płci domagających się zdjęcia, krótkiej rozmowy lub autografu.
Momota wiedział jedno - detektyw miał rację. Jego serce wybrało sobie najtrudniejszą do zdobycia osobę, której imię brzmiało [T/I] [T/N], The Ultimate Playboy**.
***
Z każdym kolejnym dniem Kaito Momota czuł, że jego uczucie względem [T/I] wzrasta. Może i nie rozmawiali ze sobą, nie wchodzili w żadne fizyczne, przypadkowe lub nie kontakty, ale młody astronauta ciągle czuł wzrastającą w nim miłość. Jakby to było z góry zapisane w jego sercu, że są sobie przeznaczeni.
Zdarzało mu się również coraz to częściej zauważać prawie niewidoczną dla oczu nić, która wychodziła z jego małego palca i łączyła się z tym [T/N]. Za każdym razem, gdy to widział, jego serce zaczynało szybciej pompować krew, tracił możliwość logicznego myślenia i wpatrywał się tępo w tą czerwoną nić z ogromną nadzieją, że to nie jest żaden sen bądź wymysł jego mózgu.
W piątkowy wieczór wracał ze siłowni, znowu myślami błądząc wokół postaci playboy'a. Nie zwracał uwagi na otaczający go świat, był zbyt wymęczony dniem szkolnym i dodatkowym wysiłkiem, który zafundował swoim mięśniom. Chciałby już położyć się w swoim wygodnym, dziecinnym łóżku w kształcie rakiety i odpłynąć w objęcia Morfeusza, by śnić o idealnej przyszłości z [T/I]
CZYTASZ
|| O N E S H O T S ||
FanfictionBo czasami rzeczywistość nam nie wystarcza, więc trzeba zatopić się w świecie fikcji pełnej ukrytych marzeń.