Uniwersum: Owari no Seraph
TW: Czekolada.Dziewczęcy chichot rozniósł po ogrodzie wypełnionym mnóstwem kolorowych kwiatów, intensywnie zielonych krzewów i owocowych drzew, na których już jednak nie dało się dojrzeć żadnych owoców. Zapach skoszonej trawy wdzierał się w nozdrza w takim stopniu, że u osoby, która weszłaby nagle do ogrodu, wywołałby aż odruch wymiotny. Ale ta dwójka, która właśnie leżała na trampolinie, wpatrzona w niebo, nie reagowała na silną woń.
- M-Mika, jesteś przezabawny, zdajesz sobie z tego sprawę? - dziewczyna wypowiedziała to z trudem. Śmiech aż nie pozwalał jej nic innego wykrztusić z siebie.
Na policzki Mikaeli wpłynął soczysty rumieniec, który został skomentowany przerywanym przez śmiech "urocze". Chłopak prychnął cicho, odwracając się plecami do towarzyszki komentującej teraz jego dziecinne zachowanie, szturchając go palcem wskazującym między łopatkami. Na jego szczęście gruba bluza skutecznie chroniła jego wrażliwą skórę przed końcówką palca dziewczyny.
- Zamknij się. Ja staram się być romantyczny i miły, a ty się ze mnie śmiejesz. Jesteś okrutna, [T/I]! - blondyn zamknął oczy i wsłuchał się w odgłosy świerszczy, chowając się w swojej bluzie. - Doceniłabyś moje starania.
- Oh, ależ ja je doceniam! - [T/I] nagle objęła go i przyległa do jego pleców, wtulając się w nie. Twarz schowała w odstającym kapturze od białej bluzy. - Po prostu nie spodziewałam się tego nawet po tobie.
Hyakuya prychnął znowu, starając się nie reagować na bliskość osobnika płci przeciwnej. Mimo grubego materiału odzienia, który chronił go przed atakiem palca wskazującego, mógł wyczuć, jak bardzo przylega ona do niego, szczególnie jej kobiece walory. Puls mu przyśpieszył, a jego twarz przybrała ciemniejszy odcień czerwieni.
- Mika, dobrze wiesz, że cię zbyt kocham, by wyśmiewać twoje urocze pomysły... szczególnie w sprawach randki... - głos [T/I] rozbrzmiał zaraz przy uchu chłopaka, który aż wstrzymał oddech. Jest za blisko, za gorąco się robi...
Temperatura powietrza przekraczała trzydziestkę, co nie było wielkim zdziwieniem, gdyż była połowa lipca. Już samo to powodowało, że Mikaeli było gorąco, jednak musiał nosić bluzę przez swoją wrażliwą na słońce skórę, która i tak ostatnio ucierpiała. Dla własnego dobra uznał, że nie ściągnie ubrań na dworze. Do końca lata. Teraz jednak dałby wszystko, by ściągnąć ubrania, wskoczyć do zimnej wody i uspokoić się, schłodzić. Sam ten upał koszmarnie irytował Mikę, ponieważ było mu gorąco. A teraz dochodziło do tego zachowanie leżącej przy nim dziewczyny. Naprawdę jest za gorąco...
- J-jak się nie uspokoisz to nie będzie żadnej randki - starał się brzmieć pewnie, jednak zawahanie przy pierwszym słowie automatycznie wykluczało pewność z tej wypowiedzi.
- Głuptasku, serio myślisz, że się na to nabiorę? - [T/I] zmieniła nagle ich pozycję tak, że blondyn leżał na plecach, a ona siedziała na jego biodrach, lekko pochylona nad nim z wrednym uśmiechem. Przejechała dłonią po jego policzku. Ich ciała się zatrząsły, gdyż sprężyny wyczuły ruch i wprawiły czarny materiał w ruch. - Zbyt mnie kochasz, by mi odmówić randki.
- Jesteś za mądra, wiesz? I zbyt ładna... - spojrzał tutaj na jej ciało, na które była zarzucona tylko zwiewna sukienka w kwiatki. Kolejna fala ciepła w niego uderzyła niczym zimno ogarniające bosego, gdy stawia kroki na płytkach w upał.
- Uznam to za komplement - zaśmiała się, patrząc się w błękitne oczy ukochanego. - A teraz mi wytłumacz, jakim cudem wpadłeś na pomysł randki w fabryce czekolady.
Hyakuya nagle chwycił [T/N] za biodra, swoimi o dziwo silnymi ramionami przesuwając ją w bok i kładąc na plecach na czarnym materiale. Znalazł się nad nią, chwytając jej nadgarstki i kładąc je nad jej głową. Sprężyny trampoliny zaskrzypiały, a ich ciała chwilę się ruszały w górę i w dół. Teraz to twarz [T/I] zalała się czerwienią, a gorąc rozlał się po jej ciele, gdy patrzyła w piękne oczy swojego chłopaka.
- Bo czekolada jest pyszna, słodka... zupełnie jak ty. I obydwoje lubimy czekoladę, prawda? Biała, gorzka, karmelowa, z orzechami, z nadzieniem, każdą... - na jego usta wpłynął szeroki uśmiech. - Więc czemu mielibyśmy niby nie iść tam?
[T/I] otworzyła lekko usta ze zdziwienia, jednocześnie zawstydzona tym, co mówi Mikaela i ich aktualną pozycją. Przełknęła dość głośno ślinę, starając się wyrwać ręce, jednak uścisk był za silny, by dała radę to zrobić. Zaczęła szukać wzrokiem kogoś w pobliżu, kto mógłby jej pomóc uciec, jednak nikogo nie znalazła. Czemu zawsze wszyscy muszą być w domu, kiedy nie trzeba, a gdy są potrzebni, to ich nie ma?
Nagle Mikaeli przez głowę przeleciał głupi pomysł. Z rozbawieniem na wyobrażenie reakcji dziewczyny na to, sięgnął pod koc, pod którym leżała właśnie jedna z czekolad. Karmelowa, już otwarta z ubytkiem dwóch kawałków. Odłamał kolejny i zaczął się nim bawić w palcach, patrząc to na kostkę słodkości, to na twarz swojej ukochanej.
- Hej, skoro lubimy każdą czekoladę... to lubimy też czekoladę z moją śliną? - zapytał głupio, wkładając sobie kawałek między zęby i go lekko przygryzając.
Zanim [T/I] w jakikolwiek sposób zdążyła zareagować, blondyn przyległ do jej ust, wpychając tym samym kostkę czekolady do środka. Ze zdziwienia ją połknęła, a Mikaela uśmiechnął się triumfalnie, nie kończąc na tym jednak takiego aktu bliskości z dziewczyną. Puścił wreszcie jej ręce, kładąc swoje dłonie na jej policzach i głaszcząc je kciukami. Po krótkiej chwili poczuł oplatające go w pasie górne kończyny, kobiece wargi zaczynają poruszać się, tym samym dopasowując się do ruchów męskich warg, a z gardła [T/N] wydobywa się cichy pomruk zadowolenia i przyjemności.
Spędzili dość długi czas na całowaniu się, z krótkimi, sekundowymi wręcz przerwali na zaczerpnięcie oddechu, by zaraz wrócić do swoich miękkich i mokrych ust. Nie liczyli czasu, jednak był on wystarczający, by czekolada się roztopiła do tego stopnia, że została z niej niemiła dla oka breja. Gdy z nierównymi oddechami postanowili w końcu zaprzestać czułości i odpoczywali z opartymi o siebie czołami, [T/I] musiała skomentować stan czekolady w niezbyt, jakby to nazwały konserwatywne babcie, dziewczęcy sposób. Mika wywrócił na to oczami.
- Kobieto, uspokój się, to nie tragedia. Mamy milion czekolad w szafie.
- To tragedia! Jedna zmarnowana, a mogła być w moim żołądku!
- I co, jeszcze powiedz, że żałujesz, że się całowaliśmy i wolałaś zjeść czekoladę.
- Dokładnie tak! - [T/I] zrobiła naburmuszoną minę i skrzyżowała ręce na piersi, wpatrując się kątem oka w roztopioną słodkość.
Hyakuya roześmiał się na jej zachowanie, chwytając się aż za brzuch. Spojrzał na nią ze łzami rozbawienia w kącikach oczu, który błyszczały delikatnie przez światło słońca.
- I kto niby jest dziecinny w tym związku, co? Bo chyba nie ja - pstryknął ją w nos, nadal się śmiejąc. - Urocze, po prostu rozkoszne.
Prychnięcie wydobyło się ze strony [T/I], która zanurzyła palce w czekoladzie, aby po chwili rozmarować roztopioną słodkość na twarzy zaskoczonego Mikaeli.
- H-hej, za co to?! - zaczął szukać gdzieś chusteczek, by się wytrzeć.
- Za naśmiewanie się ze mnie!
- Jesteś idiotką, teraz to zlizuj! - wbił w nią zły wzrok, gdy nie znalazł nigdzie chusteczek.
- Sam sobie liż - wystawiła mu język, schodząc nagle z trampoliny. - Idę po kolejną czekoladę. I teraz ją zjemy, więc nic nie planuj.
- Wracaj tu! Albo mi przynieś te cholerne chusteczki! - niebieskooki zaczął za nią krzyczeć, ale ta ani drgnęła. - Jesteś mendą! Nienawidzę cię!
- Tak, tak. Ja ciebie też kocham, Mika - obróciła się do niego na moment i posłała mu całusa, robiąc przy okazji serduszko z palców. - I masz własne nogi, sam sobie przynieś.
Po tych słowach zniknęła za drzwiami, a Mika zaczął klnąć pod nosem, niechętnie zeskakując na ziemię i idąc do środka, by wymyć klejącą się od czekolady twarz. Chwycił jednak przed zejściem roztopioną czekoladę i poszedł z nią do kuchni, by zajść szukającą odpowiedniego rodzaju słodkości dziewczynę od tyłu i całą pozostałą zawartość opakowania dać w jej włosy. Cóż... Śmierć może nadejść w każdym momencie. Nawet przez głupią czekoladę.
Nie umiem pisać, smutno mi
CZYTASZ
|| O N E S H O T S ||
FanfictionBo czasami rzeczywistość nam nie wystarcza, więc trzeba zatopić się w świecie fikcji pełnej ukrytych marzeń.