Uniwersum: Boku no Hero Academia
TW: BxB- Todoroki... Nudziarz! - Bakugou rzucił w chłopaka o kolorowych włosach kulką papieru. Ten nawet nie drgnął. - Debil.
- Kacchan... Uspoķój się, dob...
- Zamknij ryj, Deku!
Zielonowłosy młodzieniec, Midoriya Izuku, próbował stanąć w obronie syna bohatera numer dwa, Todorokiego Shouto. Można powiedzieć, że się przyjaźnili. Jednak nie można tego było powiedzieć o Bakugou Katsukim. Od samego początku Shouto działał mu na nerwy. Nie dlatego, że coś mu zrobił. Tak po prostu.
Todoroki mimo swojej obojętności na "zaczepki" blondyna, wstał z krzesła i wyszedł na korytarz. Bakugou tylko się zaśmiał, a na jego dłoniach pojawiły się malutkie wybuchy. Midoriya spojrzał na niego, lekko przestraszony, i powiedział cicho:
- Co on ci zrobił?
Wybiegł z sali, aby dogonić chłopaka. Na szczęście szedł wolno, więc mógł go dogonić. Kiedy usłyszał, że ktoś biegnie w jego stronę, zatrzymał się i spojrzał, aby się dowiedzieć, kto to. Kiedy ujrzał zielonowłosego, zdziwił się.
- Midoriya?
- To... Todoroki, prze-przepraszam za niego - zdyszany przeprosił za zachowanie Katsukiego.
- Ale czemu przepraszasz? - Shouto za każdym razem zadziwiało zachowanie niższego.
- Bo on nigdy tego by nie zrobił.
- Ale czemu przepraszasz za niego? - powtórzył swoje pytanie.
Midoriya spuścił głowę i zaczął coś mamrotać pod nosem. Typowe dla niego. Kiedy podniósł głowę, Shouto mógł dostrzec jego lekko zaróżowione policzki. Chłopak nie mógł nic powiedzieć, a kiedy w końcu coś powiedział, było to tylko:
- Bo... Tak - i wrócił szybko do klasy.
Nastolatek o dwóch kolorach włosów stał na tym korytarzu w lepszym nastroju niż wcześniej. Zawsze, gdy Midoriya do niego mówił, tak było. Nagle stawał się szczęśliwszy. Ale zaraz potem znowu popadał w swoją obojętność wobec wszystkiego przez zachowanie Bakugou.
A może Bakugou jest zazdrosny o moje relacje z Midoriyą..? Nie, stop. Siostra naopowiadała ci po prostu dziwnych rzeczy.
***
Wakacje... Chyba marzenie każdego ucznia. Wspaniała pogoda, wyjazdy, spotkania... Wróć, nie ma takiej bajki. Za oknem pada, a w oddali słychać burze. Żadnej żywej duszy na polu, a ulewa taka, że komunikacja miejska stanęła. Ulice zamieniły się w rzeki, a wiatr wydaje nieprzyjemne "wrzaski".
- Gdybym wiedział, że będzie taka pogoda, nie zaprosiłbym was - cichy głos Izuku rozszedł się po pokoju. - Teraz musimy tutaj czekać do końca ulewy...
- Midoriya, nie przejmuj się - Shouto położył dłoń na ramieniu Midoriyi.
- Po co ja się na to zgadzałem! - Uraraka odsunęła się od wkurzonego Bakugou i oparła się o Iidę.
- Może... W coś zagramy? - Kirishima klasnął w dłonie i wstał z łóżka. - Butelka?
- To jest przereklamowane - westchnęła Uraraka. - Mam pomysł... Deku, daj mi kartkę z bloku. I długopis.
Ochaco usiadła przy biurku i zaczęła pisać coś na kartce. Potem ją przecieła na sześć kawałków i zgieła w pół. Wszystkich dotknęła, a chwile później karteczki latały nad ich głowami.
- Zasady są proste. Każdy z was dostanie jedną karteczkę. Wymieszałam je, aby każdy dostał losową. Na każdej jest imię jednej osoby z pokoju - wtedy karteczki spadły prosto do rąk licealistów. - Na przykład, jeżeli będę mieć Iidę na kartce, muszę mu wybrać wyzwanie, które on musi zrobić. I tak przez całą kolejkę. Zaczniemy ode mnie, dobrze?
Brunetka usiadła obok Iidy i poprosiła wszystkich, aby zobaczyli, kogo mają. W głowie każdego zrodził już się pomysł. Uraraka wiedziała, że to może źle się skończyć, ale musiała to zrobić.
- Mam Todorokiego... A więc muszę ci coś zadać... Deku, twoja mama ma jeszcze suknie z ślubu?
- Chwila, co?! - Bakugou już zaczął krzyczeć.
- Ta-tak.
- A więc... Shouto, twoim wyzwaniem jest oświadczenie się Deku i wzięcie z nim ślubu. Teraz. I musisz ubrać Midoriye w suknie~~
Todoroki jak w transie klęknął przed gospodarzem domu, coś wymamrotał i nie czekając, przerzucił Midoriye przez ramię i zaczął iść w stronę sypialni mamy Izuku. Zielonowłosy schował czerwoną twarz pomiędzy dłonie.
Przez całe piętnaście minut, podczas których chłopcy byli nieobecni, Uraraka pękała ze śmiechu. Iida zastanawiał się, do czego właśnie doszło. Kirishima uderzył głową o łóżko i teraz widzi podwójnie i nic nie rozumie. A Bakugou... Zastanawiał się, co spalić.
Gdy drzwi się otworzyły, Uraraka musiała wyjąć telefon. Todoroki trzymał na rękach Izuku przebranego w suknie ślubną jego matki. Wyglądał, jakby miał się rozpłakać ze wstydu. Schował twarz w bluzę Shouto.
- Nie powinieneś mieć garnituru? - czerwonowłosy zaśmiał się.
- Ważne, że w ogóle się pojawiłem.
- Dobrze... - Ochaco wstała i podeszła do dwójki nowożeńców, jeśli można ich tak nazwać. - Ogłaszam was małżeństwem, możecie się pocałować.
- Co?
- Co?
- Co?
- Co?
- Co?
Każdy zadał to pytanie, oprócz dziewczyny. Ta się jedynie uśmiechała. Midoriya spojrzał na usta swojego już "męża". Zaczął wyobrażać sobie dziwne, bardzo dziwne rzeczy. I to w sumie nie pierwszy raz.
Jako iż pod wpływem zaskoczenia Shouto musiał postawić zielonowłosego na ziemi, chłopak chwycił za jego bluzę i go pocałował. Szok był jeszcze większy. A Uraraka zaczęła klaskać.
- Kocham cię.
- Kocham cię.
Ochaco zaczęła klaskać jeszcze mocniej. Nie sądziła, że będą udawać aż tak bardzo. Jednak gdy zobaczyła, jak oni na siebie patrzą i całują się znowu, zrozumiała, że to posunęło się za daleko.
- Musiałam serio wymyślać jakąś zabawę, abyście wyznali sobie miłość?
Ale oni jej już nie słuchali. Dopiero teraz zrozumieli, czemu tak bardzo się cieszyli ze swojej obecności. A ślubu już brać nie muszą. Już go mają. Muszą jednak odprawić pogrzeb, bo chyba Kacchan zszedł na zawał.
❄❄❄
Wszystkie zadania zrobione? Zrobione. Czas był? Był. I przepraszam, że dopiero teraz wrzucam, senseiaizawa. Miałam drobne problemy i jednak mniej czasu.
W ogóle ludziki, które to czytają... Jak tam pierwszy tydzień szkoły?
CZYTASZ
|| O N E S H O T S ||
FanfictionBo czasami rzeczywistość nam nie wystarcza, więc trzeba zatopić się w świecie fikcji pełnej ukrytych marzeń.