Rozdział 9: Dzień 1

244 27 1
                                    

Obudziłem się w momencie, w którym Pan otworzył drzwi do mojego pokoju. Podniosłem się do siadu i nastawiłem uszy w jego stronę.

- Obudziłeś się. - stwierdził, a ja pokiwałem głową. Wtedy mężczyzna zmrużył oczy, przypatrując mi się podejrzliwie.

- Miałeś ciekawy sen? - zapytał, a ja z trudem zachowałem spokój.

Wiedział? Nie, nie mógł... Chyba, że się domyślił... Ale czy wtedy by pytał, zamiast od razu zrobić to, co powinien?

- Trochę... - mruknąłem. - Mam się ubrać? - dopytałem, zmieniając przy okazji temat, kiedy nie odpowiadał nic przez dłuższą chwilę.

- Właściwie to nie musisz. I tak potem będziesz musiał się rozebrać. - wzruszył ramionami. Otworzyłem szerzej oczy, nie wierząc w to co słyszę.

Rozebrać się? Po co? Na czym tym razem będzie polegać badanie?

Widząc mój niepokój, czarnowłosy uśmiechnął się złośliwie, na co przeszedł mnie zimny dreszcz. Jego wzrok mnie przerażał, przysięgam, że widziałem w nim zwycięski błysk, którym chciał pokazać mi swoją wyższość. Przełknąłem ślinę.

- Chodź, im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. - westchnął, wyraźnie rozbawiony i wyszedł.

Wstałem i pobiegłem za nim, czując nieprzyjemny chłód ciągnący od podłogi.

Jednak mogłem założyć jakieś skarpety czy kapcie...

- Pośpiesz się, Lyiar. - ponaglił mnie, a tym razem jego głos był ostry, trochę karcący. Czyli brzmiał normalnie, jak na niego.

Szczerze nie wiem, czy bardziej wolę jak ma dobry humor czy zachowuje się normalnie.... Normalnie jak na niego, oczywiście.

***

- Stań tutaj. - nakazał Pan, wskazując ręką na niewielki kawałek wykładziny leżący pod ścianą. Na ów ścianie narysowana była pionowa kreska z zaznaczonymi punktami. Było ich strasznie dużo, dziesięć mniejszych kreseczek oddzielało te grubsze, przy których narysowane były jakieś symbole. Zgaduję, że to były cyferki, ale większości nie umiałem odczytać. Rozpoznałem tylko dwójkę, czwórkę, piątkę i siódemkę. Czyli te, których nauczyłem się poprzedniego dnia.

Wykonałem polecenie, kładąc uszy, kiedy mężczyzna westchnął z irytacją. Nawet nie zdążyłem zareagować, kiedy szarpnął mnie za ramię, przyciskając do pomazanej ściany plecami.

- Wyprostuj się. - nakazał ostro, a ja przechyliłem głowę lekko w bok. Nawiązaliśmy krótki kontakt wzrokowy, zanim czarnowłosy zamknął oczy, biorąc głęboki uspokajający wdech.

- Wyprostuj plecy. Piętami dotknij ściany. W ten sposób będę wiedział jak wysoki jesteś. Jeśli będziesz się garbić i stać tak daleko, wynik nie będzie dokładny. A jeśli wynik nie będzie dokładny, nie będę mógł dobrać odpowiedniej dawki leków. To może źle się skończyć, a tego chyba nie chcemy, prawda?

Teraz zrozumiałem. Mógł tak od razu powiedzieć, a nie wydawać niezrozumiałe rozkazy tylko po to, żeby później się denerwować.

Moja głowa została niedelikatnie dociśnięta do ściany, na co syknąłem cicho i trzepnąłem ogonem. Przez przypadek uderzyłem (a raczej pacnąłem) Pana w nogę. On, jakby w odpowiedzi, poruszył gwałtownie skrzydłami.

- Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał ostro, a ja cicho zaprzeczyłem.

Jeszcze przez chwilę stałem w bezruchu, aż w końcu mężczyzna odsunął się i sięgnął po swój notes, zapisując coś w nim.

If I Go With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz