Rozdział 22: Przygotowania

179 23 2
                                    

Tak jak "prosił" Sora, tak Akihiko zrobił. Po śniadaniu poszedł ze mną do mojego pokoju i zamknął drzwi.

- Em... Więc... - zaczął, wyraźnie speszony. Spojrzałem na niego z chęcią mordu i czekałem, aż w końcu zrobi to, co musi. - Po prostu cię powącham. Nic więcej.

Pokiwałem głową, wciąż czekając. Widziałem, jak Alfa głośno wypuszcza powietrze. Może gdybym nie czuł się tak, jak czułem się w tym momencie, to zapytałbym czym się tak stresuje, ale teraz mało mnie to obchodziło.

W końcu czarnowłosy zebrał się w sobie i podszedł do mnie, łapiąc mnie za ramiona. Przełknął nerwowo ślinę i nachylił się do mojej szyi.

Nie ruszałem się, pozwalając Akihiko na zaciągnięcie moim zapachem. Byłem znudzony całym tym teatrzykiem. Chciałem, żeby to się już skończyło, żebym mógł już pójść spać albo wyjść na zewnątrz i się przewietrzyć.

Dlatego stałem spokojnie, nie widząc sensu w stawianiu oporu, bo gdybym to robił, to niepotrzebnie bym to przedłużał.

Stałem spokojnie. Do czasu. Do czasu, aż nie poczułem, jak nos Akihiko przejeżdża po mojej szyi.

Złapałem czarnowłosego za ręce, próbując go odepchnąć, jednak ani drgnął. Zaczął niuchać intensywniej, a ja czułem się coraz gorzej. Nie chciałem żeby to robił, czułem się tak jak wtedy, gdy Pan robił pomiary mojego ciała, albo gdy wpychał we mnie dziwne tabletki i syropki.

- Odsuń się.

- Lyiar, jeszcze tylko chwila.

- Odsuń się.

- Poczekaj. Już kończę.

Zacisnąłem dłonie i tupnąłem nogą. Zdałem sobie sprawę, że moje słowa nic nie dadzą. Dlatego wziąłem głęboki wdech i...

Ugryzłem Alfę w rękę.

Dość mocno.

Na tyle mocno, żeby Akihiko odskoczył do tyłu z cichym jękiem bólu. Spojrzał na mnie zaskoczony, łapiąc się za bolące miejsce. Po chwili jednak uśmiechnął się i westchnął z ulgą.

- To nie ruja. Po prostu dojrzewasz, wiesz, burza hormonów i takie tam. Twój zapach robi się wyraźniejszy i, jak widać, twoje wilcze instynkty też dają o sobie znać. Do rui jeszcze daleko. - wyjaśnił i pogłaskał moje włosy.

Fuknąłem tylko i usiadłem na łóżku, a on wyszedł, zapewne idąc przekazać to wszystko Sorze.

To wszystko jego wina.

***

- Oh, Lyiar, tak się cieszę! - Takahiro przytulił mnie mocno, merdając ogonem. Mruknąłem potakująco, kiwając głową.

Może nie cieszyłem się tak bardzo jak on, ale humor minimalnie mi się poprawił, kiedy usłyszałem "diagnozę" czarnowłosego. To znaczyło, że rozwijam się prawidłowo, a późny rozkwit nie ma żadnych skutków ubocznych.

Nieraz w wiosce słyszałem historie o Omegach, które zaczęły późno dojrzewać, przez co nie miały instynktu macierzyńskiego, albo ich zapach podczas rui się nie zmieniał, a to były poważne utrudnienia w znalezieniu partnera.

- Oj ty mój dziubasku ty ty ty - Takahiro złapał mnie za policzki, kręcąc moją głową. Chciałem się wyrwać, ale ostatecznie poddałem się z cichym westchnięciem. Zacząłem machać ogonem, mimo wszystko podzielając entuzjazm chłopaka.

- A teraz chodź. Musimy pozbierać jeszcze trochę ziół na podróż, żeby mieć pewność, że ich nie zabraknie. Nauczę cię wszystkiego i za... Dwie, trzy godziny powinniśmy skończyć. - rudowłosy złapał mnie za rękę i zaciągnął do lasu.

If I Go With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz