Rozdział 34: Ruja

180 22 3
                                    

Zawinąłem się w koc i położyłem się z głową na udach Takahiro. Byłem mu strasznie wdzięczny za to, że siedzi przy mnie i mówi, nie oczekując odpowiedzi (której i tak nie byłbym w stanie wykrztusić). Opowiadał, co robi, jakie zioła wsypuje do miski i co doda dla smaku. A kiedy był zajęty rozgniataniem liści, czy mieszaniem, mówił, że wygonił Sorę, Kaito i Akihiko na jakieś polowanie czy cokolwiek. 

- Są wystarczająco daleko, żeby nie czuć twojego zapachu i wystarczająco blisko, żeby od razu nam pomóc, gdyby coś się działo. Nikt nie pozwoli, żeby coś ci się stało, pamiętaj, kochanie. - powiedział i pogłaskał moje włosy. 

To też było miłe - nie zapewniał mnie, że nic mi nie grozi. Byłem świadomy tego, że jesteśmy na obcym terenie, pełnym obcych Alf. Byłem świadomy zagrożenia i niebezpieczeństw. Ale jednocześnie wiedziałem, że mnie ochronią. Dlatego nie bałem się tak bardzo. 

- Usiądź. 

Rudowłosy pomógł mi się podnieść i przystawił do moich ust drewniany kubek z naparem, jaki przed chwilą przygotował. Nie pachniał przyjemnie, ale miał mi pomóc, dlatego powoli zacząłem go pić. 

- Nie śpiesz się, spokojnie... - mruknęła Omega i potarła moje plecy. Takahiro naprawdę jest złotym wilkołakiem. - Powinno zaraz zacząć działać. Pomoże ci zasnąć, stłumi twój zapach i trochę uspokoi twój... instynkt. 

- Skąd tyle o tym wiesz? - zapytałem słabo. Byłem naprawdę ciekawy gdzie chłopak nabył tyle wiedzy na ten temat. Przecież do tej pory nawet nie znał swojej rangi, więc nie mógł się tego nauczyć na własnym doświadczeniu. 

- Czytałem dużo książek. Wiesz przecież, że interesuję się ziołami i muszę znać ich właściwości, żeby nikogo nie otruć. Widziałem w książce kilka roślin z podpisami "tłumi zapach" albo "tłumi instynkt". Wiesz, po prostu dodałem do tego coś na ból i sen, no i dałem tobie. Kiedyś Akihiko też dostał rui, dla niego zrobiłem taką samą miksturę... Sora i Kaito jakoś sobie radzą w tym czasie, nie potrzebują mnie, ale jak tylko zaśniesz, zrobię też zioła dla nich. Żeby mogli przenocować gdzieś blisko. - wytłumaczył łagodnym, ciepłym głosem. 

Pokiwałem głową i dokończyłem siorbać napój. Czyli rudowłosy pełni rolę medyka... Teraz zauważyłem, że z charakteru jest podobny do medyczki w mojej wiosce. Ona też jest taka miła i troskliwa, i też czasem zbiera ją na okrutne żarty. 

Oddałem Omedze pusty kubek i szczelniej owinąłem się kocem. Pewnie gdy moja ruja minie, będziemy musieli go dokładnie wyszorować, bo zostaną na nim moje feromony, ale... no cóż... to nie moja wina. 

Ułożyłem się z powrotem na ziemi, tym razem zostawiając uda Takahiro w spokoju. Były miękkie i wygodne, ale zaraz będzie musiał zanieść napary naszym biedakom. A wtedy na pewno nie będzie mi się chciało wstawać. 

***

Obudziłem się przez silny skurcz w podbrzuszu. Mieszanka od Takahiro zadziałała i udało mi się zasnąć, ale teraz straciła już swoje właściwości. 

Było ciemno. To oznaczało, że była noc. Rudowłosy spał obok mnie, opatulony czarnym, miękkim kocem. Wyglądał tak spokojnie... Nie chciałem go budzić, dlatego postanowiłem, że wytrzymam jeszcze trochę. To nie może być takie straszne, na pewno wcześniej po prostu spanikowałem... 

Drugie ukłucie było bardziej bolesne, ale udało mi się stłumić jęk. Przekręciłem się na drugi bok i skuliłem bardziej. Zawsze, gdy bolał mnie brzuch, mama mówiła, żebym się skulił, bo wtedy brzuszek odpoczywa. Wiedziałem, że teraz sytuacja jest inna, ale mimo wszystko miałem nadzieję, że rady mamy pomogą. 

Ale nie pomogły. 

Bolało. Bardzo bolało, a ja poczułem jak do moich oczu napływają łzy. Nie chciałem tak się czuć. To było męczące, mimo, że to był dopiero pierwszy dzień i muszę wytrzymać jeszcze co najmniej dwa. Ale już teraz miałem dość.

W dodatku zrobiło się zimno. I smutno. Takahiro leżał tuż obok, a jednak czułem się samotny. Bo nie czułem zapachu. Zapachu Alfy. 

To nie był ten pierwotny instynkt, który każe mi oddać się Alfie i spłodzić potomstwo. To była zwykła potrzeba bycia przytulonym i schowania się w czyichś silnych ramionach. Potrzeba poczucia bezpieczeństwa przy kimś... dużym... ładnie pachnącym... odważnym, opiekuńczym i... no, po prostu kimś, kto jest Alfą. Kto mnie obroni. 

Bez zastanowienia podniosłem się do siadu i spojrzałem na Takahiro. Nie chciałem zostawiać go samego, ale nie chciałem go też budzić. Dlatego wstałem, oddałem mu swój koc i wyszedłem z jaskini. 

Kaito i Sora spali przy wejściu. Pilnowali nas. Akihiko leżał gdzieś pod drzewem, zapewne nie chcąc poczuć mojego zapachu ze względu na Takahiro. 

Nie miałem siły na długie spacery. Byłem słaby i zmęczony, dlatego nawet te kilka dodatkowych kroków do Kaito wydawało się najdłuższą drogą świata. Więc zamiast pójść do karmelowowłosego, któremu mimo wszystko ufałem ciut bardziej, usiadłem przy Sorze, wtulając się w jego bok. 

Pachniał... miło. Przyjemnie. Do tej pory nie lubiłem jego zapachu, bo nawet nie wiedziałem co to za mieszanka. Jakby mięta, ale nie do końca. Coś jak świeże powietrze o poranku i letni wietrzyk, ale to też nie było to. Ale teraz spodobał mi się ten zapach. Zapach, którego nie da się opisać. 

Zapach Sory.

- Możesz mi łaskawie powiedzieć, co ty wyprawiasz? - warknął nagle. Odskoczyłem i spojrzałem na niego przestraszony. 

Był zły. Bardzo zły. Jego ciemnozielone oczy wręcz krzyczały chęcią mordu, usta były zaciśnięte w wąską linię, a brwi zmarszczone. Nie podobało mu się to, co robię. Oczywiście, że nie, w końcu jestem Omegą w rui, a on Alfą. Osoby trzecie mogą uznać to za prowokację, kuszenie, czy cokolwiek innego, ale ja chcę się tylko przytulić. 

- Tuli... - wyszeptałem i znów przysunąłem się bliżej. 

- Jesteś nienormalny. Jeśli teraz nie wrócisz do Takahiro, to osobiście dopilnuję, żebyś żałował tej decyzji. Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, co wyrabiasz? Zioła mogą przestać działać w każdej chwili, a to oznacza, że w każdej chwili mogę się na ciebie rzucić. Naprawdę tego chcesz? - wysyczał. 

Jestem pewien, że z chęcią by na mnie nakrzyczał, gdyby nie pozostała trójka, która smacznie spała tuż obok nas. 

To urocze, że nie chciał ich budzić. 

- Boli mnie... Chcę tylko się przytulić. - upierałem się. To tylko bardziej rozzłościło bruneta. 

- Mnie też boli. Chcę tylko cię oznaczyć i zrobić swoim na resztę życia. Mogę? - zapytał przesłodzonym głosem. 

Do moich oczu napłynęły łzy. Nie rozumiem dlaczego, ale te słowa zabolały mnie. Bardzo. Bardziej niż te skurcze w podbrzuszu. Spuściłem głowę i pokiwałem nią.

- Rozumiem, przepraszam. - wyszeptałem i wstałem. Zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałem to i wróciłem do jaskini. Położyłem się tuż obok Takahiro i mocno w niego wtuliłem. 

Boli mnie. Tak bardzo boli... 

Płakałem całą noc. Dopóki nie zasnąłem z wyczerpania o wschodzie słońca. 

If I Go With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz