Rozdział 41: Siostra

147 16 5
                                    

Kaito i Coan, jeden z wojowników, którzy byli z Mirią, złapali dobry kontakt już na starcie. Teraz szli obok siebie i rozmawiali, co chwila śmiejąc się cicho. Za to Miria szła obok mnie i wypytywała o wszystko. A najbardziej pytała o to jak blisko jestem z tymi Alfami. Za to drugi wojownik z wioski był wręcz zafascynowany Takahiro. Może nie nim, jako Omegą czy ogólnie osobą, ale jego dziwnym przypadkiem i późnym rozkwitem. I choć rudowłosy nie wyglądał tak, jakby przeszkadzały mu pytania mężczyzny, to Akihiko już tak, czego nawet nie próbował ukryć. Strzelił focha i dołączył do Sory, który szedł na samym końcu.

No właśnie, Sora.

Brunet odkąd tylko Kaito przystał na propozycję Mirii, zachowywał się tak jak na początku naszej znajomości. Był... Straszny. Martwiłem się o niego, bo już dawno nie widziałem go w takim stanie - tak spiętego, czujnego, złego... Zupełnie tak, jakby świadomość tego, że Miria jest moją siostrą i nie zrobi nam krzywdy nic dla niego nie znaczyła.

Wciąż traktuje ją jak zagrożenie, a to mi się nie podoba.

- Wiesz, Miria, muszę pogadać z Sorą. - powiedziałem nagle, tym samym przerywając siostrze kolejne pytanie. Posłała mi zdziwione spojrzenie, po czym zerknęła na Sorę. Jej mina zrzedła, ale pokiwała ze zrozumieniem głową i pozwoliła mi odejść.

Cofnąłem się i już po chwili szedłem między brunetem, a Akihiko. Żaden z nich nie zwrócił szczególnej uwagi na moją obecność, co trochę mi się nie spodobało.

- Widzisz, jak się do niego klei? - rzucił nagle czarnowłosy, po raz enty patrząc z chęcią mordu na Alfę idącą obok Takahiro. Westchnąłem cicho i przytaknąłem.

- Ale Adam ma już partnerkę, więc nie masz o co się martwić. Chociaż w sumie... Nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdybyś nie był przy Takahiro. Tak na wszelki wypadek.

Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, bo Alfa praktycznie od razu wystrzelił do przodu jak z procy. Zrobił kilka dużych kroków i zrównał się z rudowłosym, obejmując go ramieniem.

Odetchnąłem cicho i zerknąłem na Sorę.

- Coś nie tak? - spytałem niepewnie, nie do końca wiedząc jak zacząć rozmowę.

Brunet burknął coś pod nosem i poruszył skrzydłami, jak to miał w zwyczaju gdy nie czuł się zbyt komfortowo. Pokiwałem tylko głową i wbiłem wzrok w ścieżkę przed nami.

Szliśmy na samym końcu grupy i byłem pewien, że nawet jeśli Miria co chwila upewnia się, że Sora nie robi mi krzywdy, tak nie słyszy o czym rozmawiamy. Dlatego postanowiłem zaryzykować i zadać następne pytanie.

- Nie lubisz mojej siostry, prawda?

Znów poruszył skrzydłami, tym razem w ciszy. Gdy odważyłem się ponownie na niego spojrzeć, patrzył gdzieś między drzewa, zaciskając usta w wąską kreskę i mrużąc oczy.

- Nie lubię obcych. - mruknął w końcu. - A to, czy to twoja siostra czy nie nie ma tutaj żadnego znaczenia.

Czyli tak jak myślałem.

- Nie skrzywdzą was. Miria jest szanowaną wojowniczką, mama bardzo pomaga przy uprawach, wszyscy ją znają i lubią. Jeśli one was zaakceptują, reszta wioski też to zrobi. A wiem, że mama będzie wam wdzięczna. Jeśli opowiem jej o wszystkim--

- Zamknie cię w domu i nie wypuści. - wtrącił.

Rzuciłem mu ostrzegawcze spojrzenie i westchnąłem z irytacją.

- Tak, mama mnie kocha i tęskniła za mną, i tak dalej, ale jeśli powiem jej, że chcę odejść...

Ugryzłem się w język i zasłoniłem usta dłonią. Niestety było już za późno, a Sora doskonale usłyszał to, co mi się wymsknęło. I jestem pewien, że od razu też zrozumiał.

- Wrócimy do tej rozmowy. - rzucił tylko, dając mi do zrozumienia, że nie ucieknę od wyjaśnień.

***

Dziwnie się czułem ze świadomością, że to ostatni postój przed powrotem do domu. Jeśli dobrze pójdzie, jutro o tej porze będziemy wchodzić już do wioski, czego z jednej strony nie mogłem się doczekać, a z drugiej trochę się obawiałem.

Bałem się rozmowy z mamą i siostrami. Zwłaszcza z Mią. Zawsze byliśmy niezwykle blisko, a teraz wrócę do niej tylko po to, żeby oznajmić jej, że znów odchodzę. Jestem pewien, że będzie obwiniać o to Sorę i resztę. W końcu to do nich dołączę, więc ma prawo myśleć, że to oni mnie do tego przekonali.

Kolacje zjadłem z Mirią i wojownikami. Mężczyźni też wypytywali o wszystko, ale kwestie moich relacji z Alfami nie bardzo ich interesowały. Pytali głównie o moje samopoczucie i o to, jak minęła podróż.

Ale przez cały wieczór czułem na sobie czyjeś intensywne spojrzenie. Domyślałem się, że to może być Sora, a jeśli nie Sora - to Takahiro. Pewnie myślał, że mam zamiar ich zostawić.

W końcu jednak przyszedł czas na zgaszenie ogniska i położenie się spać. I z tym miałem mały problem. Z jednej strony chciałem przytulić się do Mirii i znów poczuć zapach domu, a z drugiej... Przyzwyczaiłem się do spania między Kaito a Sorą.

- Lyiar, z kim śpisz? - spytał łagodnie Takahiro, pewnie odruchowo głaszcząc moje włosy. Uśmiechnął się delikatnie, czekając na moją odpowiedź.

- Ja... Nie wiem. - przyznałem i rozejrzałem się. Miria rozkładała koce, a Sora i Kaito chowali naczynia i sztućce do bagaży.

- Rozumiem. - pokiwał głową, przytulił mnie i odszedł do Akihiko.

Stałem na środku patrząc to na siostrę, to na przyjaciół. Byłem rozdarty i choć chciałem odejść z wioski, od rodziny, to jednak chciałem też przytulić się do siostry. Może dlatego, że miała być to jedna z ostatnich nocy, podczas których moglibyśmy spać razem.

- Lyiar, chodź do nas.

Miria postanowiła wyręczyć mnie w podjęciu tej jakże trudnej decyzji. Sam nie wiem, czy byłem jej za to wdzięczny, czy jednak wolałem, żeby tego nie robiła.

Dziewczyna poklepała miejsce obok siebie i spojrzała na mnie z wyczekiwaniem. Uśmiechnąłem się delikatnie i już miałem do niej iść, kiedy poczułem uścisk na ramieniu.

- Mieliśmy porozmawiać, pamiętasz? - zapytał Sora. Przełknąłem nerwowo ślinę i przytaknąłem, rzucając siostrze przepraszające spojrzenie.

Odszedłem z brunetem między drzewa i dopiero tam wyczułem zmianę w jego zapachu. Małą, ale jednak.

Jego zapach stał się silniejszy, ale jednocześnie nie był ostry. Dało się w nim wyczuć nutkę cynamonu, która wymieszana z miętą stanowiła dziwne połączenie.

Usiedliśmy przy jednym z grubszych drzew i niemal jednocześnie podnieśliśmy wzrok na księżyc. Mimo tego, że nie było pełni świecił wyjątkowo jasno.

- Naprawdę chcesz odejść? - zapytał bez owijania w bawełnę. A ja bez owijania w bawełnę odpowiedziałem.

- Tak. Jeśli chcecie, żebym został z wami. Przecież to nie będzie pierwszy raz, kiedy Omega odejdzie z rodzinnego stada i dołączy do innego. - powiedziałem na jednym wdechu i podkuliłem nogi, opierając policzek o kolano. Opatuliłem się ogonem i spojrzałem na Sorę.

- Czemu? - mruknął tylko.

Wywróciłem oczami. Jakby to nie było oczywiste...

- Bo was polubiłem. Polubiłem Takahiro i Akihiko, i Kaito... I ciebie trochę też... No i przyzwyczaiłem się do waszej obecności w moim życiu. Wiesz, za mamą, Mirią i Mią nie tęskniłem za bardzo. Pamiętasz? Płakałem tylko raz. Chyba. Mama zrozumie. Gorzej będzie z dziewczynami, ale nie zatrzymają mnie siłą w domu przecież. - wytłumaczyłem i odwróciłem wzrok. Westchnąłem cicho, dodając - No a przecież będę mógł je odwiedzać. Nie za często, bo podróż jest długa, ale raz na jakiś czas... Jeśli tylko zechce wam się mi towarzyszyć, bo wątpię w to, że Hiro puści mnie samego... - zaśmiałem się. - Tak właściwie, po co tu idziecie?

- Odstawić cię do domu. No i Takahiro chciał zobaczyć się z jakąś starą babą, która mieszka w pobliżu Zielonej Wioski. Zostaniemy u was kilka dni, a później wracamy.

Pokiwałem powoli głową, a po chwili namysłu oparłem ją o ramię bruneta.

If I Go With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz