Rozdział 36: Koniec

177 19 2
                                    

Obudziłem się... Dziwnie świadomy. Ból zmienił się w dyskomfort i nie był aż tak wyczuwalny. Wciąż byłem osłabiony, a moje zmysły przytłumione, ale nie byłem już zaślepiony pierwotnym instynktem, który zdominował mój umysł podczas rui.

Z ostatnich dni pamiętam niewiele. Bolało, a jedynym sposobem na uśmierzenie tego bólu był Sora i jego zapach. Brunet zgodził się siedzieć przy mnie, a ja spałem praktycznie cały czas. Kiedy się przebudzałem, Takahiro karmił mnie owocami i dawał zioła, a później znów zasypiałem.

Tak jak wcześniej, teraz siedziałem wtulony w tors Sory. Obejmował mnie jednym skrzydłem dzięki czemu było mi ciepłej. Ale jego zapach nie był już tak przyjemny.

Odsunąłem jego dłoń od mojej twarzy, co musiało go obudzić, bo mruknął zaspany. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.

- Obudziłeś się, śmierdziuchu. Idź stąd, chce wyjść. - powiedział i odepchnął mnie.

- Oczywiście, panie. - syknąłem i od razu wstałem, robiąc kilka kroków w tył.

To oznaczało, że moja ruja dobiegła końca, a my mogliśmy kontynuować naszą podróż.

Rozejrzałem się w poszukiwaniu Takahiro, który spał tuż przy moich nogach. Prawie go nadepnąłem. Zerknąłem jeszcze tylko na wejście do jaskini, żeby mniej więcej zorientować się w porze dnia. Było jasno, ale ranek był już późny. Dlatego kucnąłem i potrząsnąłem delikatnie ramieniem rudowłosego.

- Hiro. - mruknąłem, co nie przyniosło efektów. - Hiro!

- Lyiar! - krzyknął, podrywając się do góry. Rozejrzał się zdezorientowany, a kiedy mnie zobaczył, złapał za policzki i spojrzał w oczy. - Oh, Lyiar, czemu nie śpisz?

Uśmiechnąłem się i złapałem go za dłonie, zdejmując z mojej twarzy. Trzymał mnie trochę za mocno.

- Chyba już się skończyło... Poza tym Sora jest strasznie niewygodny i znowu zaczął śmierdzieć. No i jest niemiły. - poskarżyłem się. Takahiro zaśmiał się cicho i odetchnął, jakby z ulgą.

- Dobrze, że to już koniec... Ale i tak zrobię ci zioła. Tak na wszelki wypadek. - powiedział. Pokiwałem głową i patrzyłem, jak chłopak idzie do swojej torby i wyciąga z niej potrzebne rzeczy.

Po chwili namysłu również podszedłem bliżej. Śledziłem wzrokiem każdy jego ruch, jak z łodygi odrywa listki, gniecie je w dłoniach i wsypuje do miski.

- Ile czasu to trwało? - zapytałem, przenosząc spojrzenie na jego twarz.

- Cztery dni... Trzy ostatnie praktycznie całe przespałeś, ale pierwszy musiał być strasznie męczący.

- Był. Czy pierwszy dzień rui za każdym razem będzie taki okropny? - zapytałem. Jeśli tak to ma wyglądać, to ja nie chcę.

- Nie mam pojęcia. U każdego ruja wygląda inaczej. Kto wie, może to tylko taki malutki skutek uboczny tego, że rozkwitnąłeś trochę później?

Wzruszyłem ramionami i usiadłem wygodniej, zaczynając dłubać w podłożu. Znalazłem nawet małego kamyczka, którym narysowałem kreskę na kamiennej podłodze.

- Co z Akihiko? - zapytałem obojętnym głosem. Nie musiałem podnosić wzroku na rudowłosego, żeby wiedzieć, że jego policzki są czerwoniutkie jak truskaweczki, którymi pachnie.

- A-ale co? - zająknął się. Zupełnie tak jak wtedy, gdy po poznaniu Alf zapytałem, czy czarnowłosy mnie polubił lub chociaż zaakceptował.

- Jak ci się z nim układa? - sprecyzowałem. Uśmiechnąłem się złośliwie, kątem oka widząc, jak ogon Takahiro nerwowo uderza o kamień.

- Dobrze. - mruknął tylko.

- A jakieś szczegóły? - drążyłem, wiedząc, że to niewygodny dla niego temat. Ale, cóż, skoro on może męczyć mnie, to ja mogę męczyć jego.

- No... Um... No wiesz, jest dobrze. Tyle. - powtórzył. Fuknąłem obrażony i zacząłem intensywniej pocierać kamyczkiem o podłoże. Jeśli wywrę na nim wystarczająco dużą presję, to opowie mi wszystko. A na bardzo chcę to wszystko wiedzieć.

Usłyszałem westchnięcie.

- Aki się stara... Kiedy spałeś udało mi się z nim porozmawiać o... O tym, no i wiesz, przytulił mnie i takie tam... - dodał. Sądząc po jego głosie zrobił to niechętnie, jakby ktoś go zmuszał. A przecież nikt niczego takiego nie robił.

Mimo wszystko uśmiechnąłem się i oparłem głowę o jego ramię. Już miałem coś mówić o tym, że chcę zostać ciocią i takie tam, ale przerwał mi Sora wchodzący do jaskini z głośnym odchrząknięciem.

- Zbierajcie się, zmarnowaliśmy wystarczająco dużo czasu. - nakazał, rzucając mi oskarżycielskie spojrzenie.

Tak jakby to była moja wina, że dostałem rui akurat w tamtym momencie.

- Zaraz. - mruknął Takahiro i podał mi mieszankę ziół. Jej zapach był okropny, dlatego piłem ją niezwykle powoli. Miałem nadzieję, że to zdenerwuje Sorę jeszcze bardziej.

- Nie ma czasu. Wiesz przecież, że obce Alfy mogą tu przyjść w każdym momencie. Zapach jest jeszcze zbyt silny. - wysyczał.

- Sora, ruszymy kiedy tylko Lyiar wypije zioła. Jeśli tego nie zrobi, Alfy mogą pójść za nami, za jego zapachem. Po prostu poczekaj kilka sekund. - odpowiedział rudowłosy, równie groźnie.

Podczas gdy oni urządzili sobie walkę na spojrzenia, ja siorbałem powoli ziółka i cieszyłem się, że udało mi się sprowokować bruneta. Polubiłem denerwowanie go.

Ale nie mogłem zwlekać w nieskończoność. Dlatego niechętnie dopiłem napar i westchnąłem smutno.

- Możemy iść, Panie Niecierpliwy. - wymamrotałem na tyle cicho, żeby pomyślał że mówiłem do siebie i na tyle głośno, żeby usłyszał. W ten sposób nie mógł mi nic zarzucić, bo przecież te słowa nie były przeznaczone dla jego uszu. No, a przynajmniej nie w teorii.

Pozbieraliśmy rzeczy i bez słowa wyszliśmy na zewnątrz. Zaciągnąłem się świeżym powietrzem, którego brakowało mi przez te kilka dni.

Rozejrzałem się, od razu dostrzegając Akihiko i Kaito czekających pod jednym z pobliskich drzew. Rozmawiali o czymś, ale w pewnym momencie również mnie zauważyli.

Uśmiechnąłem się i już miałem iść do nich i się przywitać, ale moje serduszko zakuło boleśnie, kiedy tylko zrobiłem krok na przód.

Obie Alfy speszyły się i odwróciły głowy, spinając wszystkie mięśnie. Wiedziałem, że moje "kuszące" feromony mogą jeszcze unosić się wokół mnie, ale przecież najgorszy czas minął i powinno być okej.

- Lyiar, daj im kilka godzin... Wieczorem powinno być już dobrze, ale, no cóż, nasze Alfy bardzo się boją Omeg w rui i są jak pijane dzieci we mgle, kiedy tylko czują feromony. - Takahiro poklepał mnie po ramieniu, po czym objął i zaczął iść w drugą stronę.

- Sora też jest Alfą. - zauważyłem, zerkając na twarz chłopaka.

- Tak, ale Sora jest odważną Alfą i się nie boi. - wyjaśnił. Znów uśmiechnął się w podejrzany sposób, co nie spodobało mi się za bardzo.

Zaskomlałem tylko i pozwoliłem prowadzić się za brunetem.

If I Go With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz