𝟐𝟎

724 60 46
                                        

⋆⋆⋆

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

⋆⋆⋆

Podróż mijała bez większych przygód. Tu ktoś rozlał napój, tu ktoś dostał nudności - nic nadzwyczajnego. W połowie drogi zatrzymali się na stacji benzynowej, aby uczniowie mogli skorzystać z toalet i przy okazji rozprostować nogi, jak to określiły nauczycielki.

Sunoo wyszedł z łazienki i już miał wracać do autokaru, gdy znikąd usłyszał dobrze znany mu głos.

— Kujonku!

Westchnął ciężko i obrócił się w stronę blondyna. Riki nawoływał go dłonią, aby podszedł do niego. Stał przy jednej z zamrażarek, a w ręku trzymał czekoladowego rożka. Sunwoo, ociągając się jak tylko mógł, podszedł do niego i spojrzał na niego pytająco.

— Wybierz sobie jakiegoś, ja stawiam — powiedział wyższy pokazując przy tym swój czarny skórzany portfel.

— Z jakiej to niby okazji? — zapytał patrząc podejrzliwe na swojego internetowego przyjaciela.

— Dzień dobroci dla zwierząt — odpowiedział podirytowany. — A tak na serio to za fajną playlistę. Wybieraj, zanim się rozmyślę.

Kim po chwili zastanowienia wybrał loda w kubeczku o smaku miętowym z kawałkami czekolady - jego ulubione. Podał swój wybór młodszemu i powiedział, że zaczeka na niego przy wejściu do autobusu. Kiedy Riki poszedł zapłacić za lody, Sunoo uśmiechnął się lekko pod nosem. Nie mógł zrozumieć, jak ten chłopak był zarazem tak podobny i inny od swojej internetowej wersji.

Reszta podróży minęła im na małej rozmowie i jedzeniu lodów. Riki ciągle nawijał o tym, jak bardzo cieszy się towarzystwem starszego i jak bardzo ma nadzieję, że będą w tym samym pokoju. Sunoo na samą myśl o nocowaniu przez pięć dni z młodszym dostawał ciarki. Nie do końca jednak był pewny, czy były one spowodowane ekscytacją poznania młodszego bliżej, czy strachem przed możliwą utratą tożsamości.

Kiedy autokar w końcu zatrzymał się przed ogromnym budynkiem z białą elewacją, Sunoo zaczął denerwować się jeszcze bardziej. Miał nadzieję, że marzenia Nishimury nie spełnią się i oboje dostaną osobne pokoje, najlepiej z dala od siebie. Blondyn rozejrzał się zaciekawiony dookoła siebie, od razu jak tylko przeszedł przez próg budynku. Wnętrze pensjonatu było równie proste, ale przy tym i eleganckie, jak jego wygląd zewnętrzny. Kremowe ściany były do połowy obite deskami takiego samego koloru, co ciemnobrązowa podłoga. W holu, gdzie znajdowała się recepcja, i na korytarzach był rozłożony ciemnozielony dywan. Gdziekolwiek się spojrzało, oczy cieszyły obrazy martwej natury i flakony z pięknymi, ale niestety sztucznymi kwiatami.

Kim myślał, że cofnął się w czasie do lat pięćdziesiątych, a grająca zza lady recepcji jazzowa muzyka go tylko w tym utrwalała. Większości osób spodobał się starodawny europejski styl ich tymczasowego miejsca pobytu, dlatego wychowawczynie odetchnęły z ulgą. Odebrały klucze do pokoi i zebrały przy sobie swoich uczniów.

— Dobrze, skoro już wszyscy się zebrali, możemy wam rozdać klucze. Pokoje są dwuosobowe oraz trzyosobowe — po słowach nauczycielki, szum szeptów przeszedł pośród uczniów.

— Jednak znamy was wszystkich na tyle dobrze, by wiedzieć, że jeśli pozwolimy wam dobrać się samodzielnie to ten hotel zniknie z powierzchni ziemi już pierwszego dnia — powiedziała druga kobieta. — Dlatego, jeszcze w szkole, sporządziłyśmy listę, według której będziecie porozdzielani.

Na twarzach uczniów widać można było niezadowolenie słowami drugiej starszej opiekunki. Jednak każdy też zdawał sobie sprawę, że bądź co bądź miała rację. Krótko ścięta kobieta zaczęła "sortować" uczniów, odkąd pierwszy raz pojechała na wycieczkę szkolną z swoimi pierwszymi wychowankami. Niedoświadczona, nie wiele myśląc, pozwoliła uczniom zająć takie pokoje jakie oni sami chcieli. Skończyło to się tak, że jeden z uczniów krzyczał na cały głos w środku nocy, że wyskoczy przez okno, bo jak mówił "mama go nie kocha". Warto dodać, że ów uczeń był pod wpływem dwóch promili alkoholu, a jego pokój znajdował się na parterze. Było to o tyle zaskakujące, że był to porządny uczeń o trochę zbyt wielkim zaufaniu do ludzi. Jednak co się dziwić jak był przydzielony z dwoma klasowymi łobuzami?

Na złość Sunoo, nikt w tym dniu nie słuchał jego ciągłych modlitw. Po tym jak nauczycielki rozdały już prawie wszystkie klucze został tylko on i jego towarzysz poprzedniej podróży. Wychowawczyni młodszego uśmiechnęła się złośliwie i zabrała głos.

— No i na końcu mamy naszego stalowego przewodniczącego oraz największe ziółko szkoły.

Chłopcy spojrzeli po sobie. Obojgu nie spodobały się żartobliwe przezwiska nauczycielki, ale nie odezwali się ani słowem. Riki odebrał klucz i uśmiechnął się zawadiacko do starszego.

— To co Kujonku? Idziemy?

On tylko przytaknął głową i po wysłuchaniu paru słów od nauczycielek skierowali się w stronę lewego skrzydła budynku. Odnaleźli odpowiedni pokój i weszli do środka. Wystój nie różnił się za bardzo stylem od poprzednich pomieszczeń. Farba na ścianach była koloru butelkowej zieleni. Dwa łóżka ustawione po przeciwległych stronach pokoju miały na sobie pościel ciepłej bieli. Na przeciw drzwi znajdowało się wyjście na mały balkon. Klucz do nich był na małym stoliku, niedaleko jednego z łózek. Oprócz jeszcze dwóch ciemnych komód i pięknych obrazów na ścianach, w pomieszczeniu nie znajdowało się już nic szczególnego.

— Gdzie łazienka? — spytał młodszy.

— Gdybyś słuchał uważnie, to byś wiedział, że jest wspólna na końcu korytarza — odpowiedział złośliwie Sunwoo. Nishimura wydał z siebie dźwięk niezadowolenia i rzucił się na lóżko po prawej stronie. Kim podszedł do małej komody z prawej strony i zaczął rozpakowywać swoje rzeczy z dużej czarnej torby.

— A hasło do wifi? — spytał nagle blondyn.

Sunoo spojrzał na niego z zmarszczonymi brwiami i ręką pokazał mu na mały stolik. Znajdowała się na nim mała karteczka z kombinacją cyfr i liter, oraz srebrny kluczyk. Japończyk po wpisaniu odpowiedniego kodu w swoim telefonie wziął w dłoń srebrny przedmiot. Uśmiechnął się pod nosem i podszedł do drzwi balkonowych. Otworzył je na oścież i zaciągnął się świeżym powietrzem.

— Zamknij te drzwi do cholery, jeszcze jakiś ptak tu wleci — powiedział zdenerwowany osiemnastolatek.

Młodszy się tylko zaśmiał i wyszedł na zewnątrz zamykając za sobą szklane drzwi. Riki pomyślał, że na pewno dużo przyjemniej będzie mu się spędzało czas na paleniu papierosów przy ćwierkocie ptaków i szumie pobliskiej rzeki. Pensjonat, w którym się znajdowali położony był na obrzeżach miasta, do którego przyjechali. Dookoła rozprzestrzeniał się widok lasu oraz paru pustych polan, a w nie tak odległej oddali znajdowały się góry - największą atrakcję dla których ta wycieczka była w ogóle zorganizowana. 

Młodszy zastanowił się, dlaczego zaliczka wynosiła, aż tak mało. Nagle wszystko stało się jasne, gdy usłyszał jak przez tory kolejowe, których wcześniej nie zauważył, przejeżdża pociąg towarowy. 

⋆⋆⋆

❝𝐁𝐥𝐨𝐨𝐦 𝐥𝐚𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐨𝐠𝐞𝐭𝐡𝐞𝐫 | 𝐒𝐮𝐧𝐤𝐢❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz