⋆⋆⋆
W dniu, który Sunwoo praktycznie cały przespał, nie wydarzyło się nic szczególnego. Jednak już w niedzielę, czyli następnego dnia, Kim świętował swoje przyjście na świat już raz dziewiętnasty. Rano napisał do swojego przyjaciela z pytaniem o spotkanie, na co ten chętnie przystał. Kim nie mógł się doczekać, aż ponownie zobaczy roześmianą twarz młodszego.
W tym samym czasie, młodszy próbował uspokoić chwilową ekscytację i na spokojnie wymyślić plan działania. Ustalili, że spotkają się o pierwszej po południu. W ciągu czterech godzin, musiał się jakoś ogarnąć, kupić prezent dla Sunoo i do tego jeszcze wybrać miejsce, gdzie się spotkają. Postanowił jako pierwsze załatwić miejsce spotkania. Nie chciał być zbyt prosty i zabrać starszego po prostu na jakieś jedzeni, czy też do kina lub innych miejsc tego typu. Pamiętał, że jeszcze na ich wycieczce w górach, blondynowi spodobało się miejsce nad rzeką. Dlatego postawił na coś w podobnym stylu.
Umówił się z starszym pod jedną z popularniejszych restauracji w ich okolicy. Miał zamiar zamówić jedzenie na wynos i dopiero wtedy udać się z jubilatem nad miejsce, które zresztą również musi przygotować. Ubrany w wygodne szare dresy i białą luźną koszulkę, spakował do swojej czarnej torby swój ulubiony koc z bawełny. Przekąski i napoje kupi po drodze.
Kiedy z już pełnym ekwipunkiem dotarł nad dobrze znaną polanę, postanowił dobrze ukryć swoje rzeczy. Wybrał na to opuszczony drewniany domek, który znajdował się niedaleko. Dobrze pamiętał, jak kiedyś przypadkiem się na niego natknął. Chałupka była spróchniała, dach jej niebezpiecznie wkląsł do środka. Drzwi ledwo trzymały się na zardzewiałych zawiasach, ale wciąż chroniły wnętrze przed dzikimi zwierzętami. Dobrze wiedział, że budynek jest opuszczony, dlatego nie bał się o żadną kradzież.
Zastanawiał się, co powinien kupić starszemu. Nie znał się na kosmetykach, ani na ubraniach. Wiedział też, że Kim tylko zakłopocze się niepotrzebnie, gdyby podarowałby mu drogą biżuterię. Nie chciał być też oklepany, kupując mu jakieś bibeloty. W końcu wpadł na pomysł, który wydawał mu się najlepszym rozwiązaniem.
Szybkim krokiem ruszył do centrum handlowego. Wydawało mu się, że ludzie celowo go trącają, a dzieci były głośniejsze niż to potrzebne. Kiedy znalazł się przed długo wyszukiwanym sklepem, odetchnął z ulgą. Zakupił prezent i nim się obejrzał zostały mu jeszcze dwie godziny. Pośpieszył w kierunku domu. Nie chciał wyglądać, jak wiecznie pijący alkohol pod monopolowym faceci, których widział tam za każdym razem, gdy szedł zrobić zakupy.
W łazience swojego domu oparł się się o pralkę i kolejny raz przeczytał średnio dla niego zrozumiałą instrukcje na małej buteleczce. Dotychczas zdążył zastosować na swojej twarzy już prawie wszystkie kosmetyki oprócz esencji. Nie wiedział jaka to mała ilość, dlatego po chwili na jego twarzy znalazła się połowa zawartości kosmetyku. Zorientował się, że coś nie gra, gdy produkt nie chciał mu się wchłonąć w skórę. Dlatego też szybko przemył twarz letnią wodą i wytarł w puchaty ręcznik obok umywalki.
— Riki, co ty tak długo robisz w tej łazience? — usłyszał głos swojej rodzicielki.
Chłopak szybko schował swoje kosmetyki do szuflady pod kranem i wyszedł z pomieszczenia. Minął się z zniecierpliwioną rodzicielką i wszedł do swojego pokoju. Została mu godzina, w tym dziesięć minut na dojście do umówionego miejsca. Postanowił się przebrać w wcześniej przygotowane ubrania. Czarne rurki z rozcięciami w miejscu kolan, do tego luźna koszula z wzorem chmur na niebieskim niebie. Założył jeszcze białe skarpetki do kostek i jego ulubiony gruby srebrny łańcuszek.
Przez parę minut w lustrze poprawiał swoje włosy, które swoją drogą niedługo planował przefarbować z powrotem na naturalny kolor. Kiedy spojrzał na zegarek w telefonie, przeraził się. Szybko psiknął się jeszcze swoimi perfumami, które pachniały słodkim jabłecznikiem i wanilią. Założył białe wygodne buty i wyszedł z mieszkania.
Cudem wyrobił się przed pojawieniem się Sunoo. Zamówił wcześniej umówione z jubilatem sushi i czekał na blondyna. Kiedy w końcu Kim zawitał w lokalu, Nishimura nie mógł od niego oderwać wzroku.
Sunwoo był ubrany taki sam strój, który kupił z pomocą młodszego. Jego lekko umalowana twarz wydawała się promienieć dobrym samopoczuciem, a podniszczone włosy były idealnie ułożone. Nawet wyglądając tak prosto, był w stanie zaczarować Japończyka.
Riki zachwycałby się dłużej nad starszym, gdyby ten nie podszedł do niego, by przywitać się. Siedemnastolatek uśmiechnął się wesoło do jubilata i już po chwili zaczęli rozmawiać o mało ważnych sprawach.
Po odebraniu zamówienia, Japończyk zaczął prowadzić starszego tylko sobie znaną drogą. Sunoo ciągle narzekał pod nosem coś w stylu "daleko jeszcze?", ale nie zniechęciło to młodszego. Kiedy w końcu znaleźli się w miejscu, do którego zmierzali, widok jaki ich tam zastał, zaparł im dech w piersiach.
Polana nie była duża. Gdzieniegdzie rosły polne kwiaty i wysoka trawa. Jednym z znaków charakterystycznych dla tego miejsca było duże drzewo magnolii, pod którym znajdowało się małe oczko wodne otoczone dużymi kamieniami. Riki podejrzewał, że ów kawałek ziemi kiedyś do kogoś należał, ale został zapomniany. Zajmował się tym miejscem od ponad roku i mógł szczerze powiedzieć, że jego praca opłacała się.
— Zaczekaj tu chwilę — powiedział podając starszemu jedzenie.
Już po chwili wrócił z swoją, wcześniej zostawioną w leśnej chatce, torbą i uśmiechnął lekko na widok Sunoo. Starszy kucał nad małym zbiornikiem wodnym i przyglądał się swojemu odbiciu.
— Po co to? — spytał niższy, gdy Riki rozłożył duży koc tuż przy nim.
— Chyba nie chcesz mieć sushi z mrówkami?
Sunoo jedynie wzdrygnął się i usiadł na kawałku materiału. Riki w tym czasie wyciągnął wcześniej przygotowane rzeczy. Kim musiał sobie sam powiedzieć, że był mile zaskoczony zachowaniem przyjaciela. Przez myśl mu przeszło nawet, że ta chwila wyglądała, jakby była wyjęta z dennego romansidła. Szybko otrząsnął się z niechcianych myśli i rozkoszował się kawałkami ryby i warzyw zawiniętymi w ryż i prasowane wodorosty.
Gdy jedzenie szybko znikło, Riki opowiedział starszemu jak wpadł na pomysł zabrania go w to malownicze miejsce. Kim nie krył swojego uśmiechu na wieść, że był pierwszym, kogo Japończyk przyprowadził w to miejsce. Schlebiało to mu niezmiernie.
W końcu Riki postanowił podarować swojemu przyjacielowi wcześniej wybrany prezent. Sunoo spojrzał na niego zdziwiony, gdy ten podał mu ładnie zapakowane pudełko. Blondyn otworzył powoli wieko. Zawartość pudełka wywołała w nim mieszane uczucia.
W środku znajdowała się nowoczesna wersja polaroidu z kilkoma wkładami. Był szczęśliwy, że młodszy podarował mu coś, dzięki czemu będzie mógł uwiecznić ważne dla niego chwile. Jednak wiedział, że takie urządzenie nie jest tanie, dlatego było mu trochę głupio.
— Riki... — chciał coś powiedzieć, ale młodszy mu przerwał.
— Nic nie mów. Po prostu zróbmy razem zdjęcie.
Starszy zaśmiał się szczerze, gdy młodszy zapozował, trzymając go jedną ręką za ramię, a drugą zginając nad ich głowami w kształcie pół serca. Dziewiętnastolatek powtórzył jego gest i wykonał zdjęcie.
⋆⋆⋆
CZYTASZ
❝𝐁𝐥𝐨𝐨𝐦 𝐥𝐚𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐨𝐠𝐞𝐭𝐡𝐞𝐫 | 𝐒𝐮𝐧𝐤𝐢❞
Fanfic| Fluff | Light angst | 3rd person | Chat | Completed | Dwójka nastolatków, jedna aplikacja. Riki miał nadzieję na przyjaźń i odrobinę uwagi. Sunwoo liczył na zrozumienie i wsparcie. Fanfiction nie ma na celu seksualizacji/shipowania idoli w prawdzi...