/*
Wybaczcie, że tak bardzo testuje waszą cierpliwość i rozdziały pojawiają się tak rzadko. Ale myślę, że ma to też swoje plusy, bo dzięki temu mocno ewoluują one i ostatecznie mają inną postać niż początkowo zakładam. Dzięki temu mam wrażenie, że są ciekawsze, bogatsze w treść i lepsze.
W każdym razie leci do was kolejny rozdział, wraz z obietnicą, że nie porzucę opowiadania, dopóki go nie skończę.P.S
Jeśli są jakieś błędy to wybaczcie, ale koryguje je już z powiekami na zapałki, bo nie chcę was dłużej przeciągać. I tak już długo czekaliście.Miłego czytania i dalszej wytrwałości w oczekiwaniu na kolejne rozdziały 😉
*/Obudziłam się koło ósmej rano. Leżałam na samym brzegu swojej połowy łóżka, plecami zwrócona w stronę części zajmowanej w ostatnim czasie przez Ryana. Nie czułam jego obecności za sobą i po wczorajszym zakończeniu dnia, nie spodziewałam się go tam zastać. Odwróciłam się delikatnie, na wypadek, gdybym jednak się myliła, ale intuicja mnie nie zawiodła. Druga połowa łóżka była pusta. Kłótliwe wieczory i samotne poranki stawały się naszą codziennością. Nie podobało mi się to. Sądziłam, że inaczej będzie wyglądał nasz związek, w szczególności na początku. Po takiej pobudce kompletnie nie chciało mi się wstawać. Odwróciłam się z powrotem, nakryłam się kołdrą i wtuliłam do poduszki. Chciałam z powrotem zasnąć, żeby pozbyć się wszystkich buzujących we mnie emocji. Niestety, masa myśli krążących mi po głowie, nie pozwoliła mi na to. Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego Ryan jest taki tajemniczy i czemu ma tak skrajne dwa oblicza. Niby mnie kochał, choć jeszcze ani razu mi tego wprost nie powiedział, a wciąż trzymał się na jakiś dziwny dystans i nie pozwalał mi się poznać i zbliżyć do siebie. Nie rozumiałam tego.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi do pokoju. To na pewno Ryan już wrócił. Swoją drogą szybko. Mimo wszystko nie miałam ochoty odwracać się do niego, czy odzywać. Leżałam więc w bezruchu. Poczułam jak wchodzi na łóżko i powoli kładzie się za mną. Przejechał palcem po moim ramieniu, od dłoni w górę i na barku, w miejscu, gdzie zatrzymał palce, złożył delikatny pocałunek. Zaczął mi czule odgarniać włosy z twarzy i muskać palcami moją skórę. Po chwili rozbrzmiał jego przyciszony głos.
- Hej maleńka. - Chyba myślał, że jeszcze śpię i próbował mnie tak łagodnie obudzić. Nie wiem gdzie się podział jego wczorajszy humor. Nagła zmiana? Chyba przestawało mnie to już dziwić. Ale ale mnie to nie bawiło. Ja nie mam takich wahań nastroju i mi nie przeszło tak szybko, więc nie zamierzałam być taka słodka jak on.
- Szybko wróciłeś dzisiaj. - Stwierdziłam oschle, nawet się do niego nie odwracając.
- Wróciłem? Skąd? Nigdzie nie byłem. - Zdziwiony spojrzał mi w oczy i przestał gładzić kciukiem moje ramię.
- Nie wiem. W łóżku cię nie było. Nie wiem gdzie cię zaprowadziły twoje humory.
- Poszedłem zrobić ci śniadanie.
- Mhm. - Mruknęłam obojętnie.
- Nie mam żadnych humorów. - Nagle wrócił do drugiej części mojej wypowiedzi, jakby dopiero po czasie do niego dotarło to, co powiedziałam.
- Chyba jednak masz.
- O co ci chodzi?
- Po spotkaniu Ashley nie chciałeś o tym rozmawiać, olałeś mnie i poszedłeś pobiegać. Po spotkaniu Emily nie chciałeś o tym rozmawiać, olałeś mnie i rano znów zniknąłeś. Trochę już nie nadążam za Tobą.
- Nie ma za czym. - Próbował mnie objąć ramieniem i przytulić, jednak ja nie miałam na to ochoty i odepchnęłam jego rękę. Zdziwiony spojrzał na mnie i od razu zapytał. - Ej! Co jest?
![](https://img.wattpad.com/cover/158233354-288-k965274.jpg)
CZYTASZ
Żołnierz - wystarczy chwila
RomanceJest to opowieść o losach pewnego żołnierza służącego na misjach na froncie oraz pewnej Pani doktor. Los krzyżuje ich drogi i... wystarczy tylko chwila... żeby się zakochać... żeby coś stracić... żeby przegapić swoją okazję... żeby coś zyskać... Wys...