Niespodziewane spotkanie

2.5K 107 5
                                    

Rok później

Po roku od mojego powrotu wracał mój tata. Umówiliśmy się z mamą, że odbierzemy go z lotniska.

- O, chyba wylądował. - stwierdziłam widząc znajomy samolot.

- Gdzie ty go widzisz? - mama nie mogła odnaleźć nic wzrokiem.

- Chodź pójdziemy tam. Na pewno będą tam wychodzić. - wskazałam na terminal przylotów po drugiej stronie budynku.

- A jak wypuszczą ich bokiem? W końcu jest żołnierzem! - mama się upierała.

- Ja idę tam.

- To idź. Ja czekam tutaj. Któraś z nas chyba go znajdzie w końcu.

- Dobrze mamo.

Zostawiłam ją i udałam się w kierunku terminala przylotów. Nim przedarłam się tam przez te tłumy ludzi, przyjezdni zaczęli już wychodzić. Rozglądałam się za tatą i ciągle szłam na palcach żeby lepiej widzieć. Patrzyłam się w bok, bo zauważyłam tam sporą grupę żołnierzy i dalej idąc przed siebie w końcu wpadłam na kogoś, kogoś bardzo twardego, aż się odbiłam. To cud, że nie upadłam.

- Przepraszam najmocniej - zaczęłam przepraszać wiedząc, że to moja wina. Ne powinnam iść na oślep.

- Sara?! - odezwał się męski głos

- Ryan? - skierowałam wzrok na osobę potrąconą przeze mnie. Był w mundurze, na głowie miał beret a na ramieniu zarzucony niedbale wojskowy plecak - Co ty tutaj robisz? - zdziwiłam się.

- Dostałem urlop i przyjechałem do kraju. Nie było bezpośredniego lotu do miasta gdzie mam rodzinę, więc lecę z przesiadką tutaj.

- A Tony? - myślałam,  że go też gdzieś tutaj zaraz spotkam.

- Nie, Tony miał bezpośrednie połączenie. Szczęściarz.

- Rozumiem.

- A ty? Co tutaj robisz?

- Ja? Ja szukam taty. Też przyleciał.

- A tak, wiem. Leciałem z nim. - uśmiechnął się do mnie a mi zrobiło się gorąco na widok jego boskiego uśmiechu, który w tych codziennych warunkach jeszcze bardziej mnie urzekł.

- Nie wiesz może gdzie on jest?

- Był zaraz za mną. Nie mógł znaleźć bagażu czy coś.

- O jest już. - zauważyłam go niedaleko za plecami Ryana.

- Córcia! - tata po chwili był już przy nas i zmiażdżył mnie w żelaznym uścisku.

- Cześć tato. - ucieszyłam się, że go widzę.

- To ja już nie będę przeszkadzał. Sir! - Ryan stanął na baczność i zasalutował mojemu tacie.

- Poruczniku! - tata odsalutował mu i już po chwili Ryan odszedł od nas. - Mama też przyjechała?

- Tak. Stoi przy wyjściu pewna że tamtędy was wypuszczą.

- To chodźmy do domu. - tata objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę mamy.

Po chwili mijaliśmy Ryana z niedużej odległości. Widziałam jak szukał czegoś, z kartką w ręku po terminalach odlotów. Nagle odwrócił głowę  w bok i nasze spojrzenia się spotkały. Jednak szybko odwrócił się i wlepił wzrok w trzymaną w ręku kartkę. Coś zobaczyłam w jego spojrzeniu ale nie byłam w stanie stwierdzić co.

Wróciłam do domu i nie mogłam przestać myśleć o nim. Minął rok. Ustatkowałam swoje emocje i nauczyłam się nad nimi panować. Odsunęłam wszystkie tamte wydarzenia na bok. Wyleczyłam się z niego. I tu nagle bach! Zjawia się niewiadomo skąd i dlaczego i wszystko burzy! Wystarczyły te dwie sekundy na lotnisku i wszystko wróciło! No prawie wszystko. Wszystkie moje uczucia do niego! Teraz to juz miałam stu procentową pewność, że tata się mylił wtedy! To nie był szok! Nienawidzę się za to!!!

Całą drogę do domu przejechałam w zamyśleniu. Nawet nie wiem o czym rozmawiali rodzice. W domu też byłam nieobecna. Przed tatą nie dało się tego ukryć, był dobrym obserwatorem. Od razu zauważył, że jest coś nie tak. Wyczekał na moment jak będziemy sami i wtedy zaczął rozmowę.
- Sara, co się dzieję?

- Nic tato. - próbowałam skłamać, choć wiedziałam, że to się nie uda.

- Spotkałaś porucznika i wszystko wróciło?

- Tak tato. - przyznałam się niechętnie.

- Byłaś u psychologa?

- Co? Po co? - zdziwiłam się. Chyba nie miał na myśli tego samego co ja mówiąc że wszystko wróciło.

- Pomógłby ci się z tym pogodzić.

- Nie tato. Ja to wszystko… To nie o to chodzi. - nie umiałam się przyznać.

- A o co?

- Nie teraz tato. Nie potrafię ci tego powiedzieć - stchórzyłam. Nie potrafiłam przyznać się przed nim drugi raz, że zakochałam się w jego podwładnym. Pewnie znów by to od siebie odepchnął i jakoś to sobie wytłumaczył.

Przy obiedzie też byłam nieobecna, ciągle zamyślona. W końcu mama też to zauważyła, bo nie dało się tego ukryć.

- Sara co ci jest? Zakochałaś się czy co? - mama powiedziała w żartach a ja wtedy spojrzałam się na nich przerażona. Jakby odkryli mój sekret. Tata wtedy zrozumiał wszystko.
Widziałam to w jego oczach. Nie dało się tego ukryć.

- Nie mamo. Miałam ciężki dzień w pracy ostatnio i ciągle myślę o swoim pacjencie - skłamałam ale wiedziałam, że to kłamstwo kupić może tylko mama, bo tata wszystko już wiedział i nie dało się go oszukać. Mamy pewnie też nie dałabym rady oszukać gdyby nie to że nie wiedziała bardzo dużo faktów w przeciwieństwie do taty.

- Sara. - tata dopadł mnie w kuchni sam na sam.

- Tak? - chyba byłam gotowa na długi wykład.

- Ryan ma miesiąc urlopu. Pojechał do rodziny teraz - Nie wiem po co mi to mówił - ale za miesiąc będzie u nas na lotnisku. Wraca do jednostki i ma kolejny rozkaz wyjazdu na front. Nie będzie go rok a może dłużej.

- Tato! Po co… - już miałam pytać po co mi to wszystko mówi ale nie dał mi dokończyć i sam kontynuował.

- Za miesiąc u nas na lotnisku masz ostatnią szansę żeby z nim porozmawiać i wszystko mu powiedzieć. - totalnie mnie zaskoczył. Zdziwiłam się jak nigdy

- Ale czemu mi to wszystko mówisz?

- Mam swój powód.

Nie rozumiałam go ale nie chciał mi nic więcej powiedzieć.  

Żołnierz - wystarczy chwilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz