"Chyba musimy porozmawiać"

209 11 4
                                    

Leżałam koło śpiącego Dixona. Noc była dzisiaj wyjątkowo jasna, dlatego dokładnie widziałam twarz mężczyzny. Kosmyki jego ciemnych włosów opadały mu na twarz dodają mu uroku. Był taki bezbronny kiedy spał.

Mój wzrok zjechał niżej, na jego plecy, na których widniało pełno blizn. Zanim zasnął opowiedział mi więcej o swoim dzieciństwie. Strasznie mu współczułam. Ojciec kat? To brzmi niewiarygodnie. Delikatnie opuszkiem palca przejechałam po jednej z ran.

-Coś nie tak? - Odezwał się zaspany głos Daryla, który nadal miał zamknięte oczy.

-Śpij spokojnie. - Zabrałam dłoń z jego pleców i położyłam ją sobie pod głowę nadal przyglądając się jego twarzy.

Jednak mężczyzna chwycił moją dłoń i naprowadził ją z powrotem na swoje plecy. Odwrócił głowę w drugą stronę i po kilku chwilach ponownie zasnął.

Mimo swojego twardego i trudnego charakteru jest naprawdę dobrym i kochanym człowiekiem. Niekoniecznie chce to pokazywać. I dopiero teraz zrozumiałam, że mają na to wpływ wydarzenia z dzieciństwa.

*****


Musiałam poważnie i szczerze porozmawiać z Michaelem. To co działo się między nami przez ostatni prawie miesiąc było wielkim nieporozumieniem. I chciałam to z nim wyjaśnić.

Kiedy go w końcu znalazłam siedział na wieży. Skupiony był na terenie za bramą i ze spluwą w dłoniach gotowy był do ataku.

-Hej. - Odezwałam się niepewnie lekko zachrypniętym głosem.

-Hej. - Ani na moment nie odwrócił wzroku od horyzontu.

-Chyba musimy porozmawiać. - Stanęłam ramię w ramię z nim.

-To wszystko poszło za szybko. - Powiedział szybko jakby dobrze wiedział z jakim zamiarem do niego idę. - Nie znaliśmy się ani trochę dobrze, a poszliśmy do łóżka. Ciągnęliśmy ten niby związek na siłę. Nie sądzisz?

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony miał rację, to oczywiste. Ale z drugiej? Traktowaliśmy się mimo wszystko jakbyśmy naprawdę byli razem. Usiadłam opierając się o ściankę wieżyczki i schowałam twarz w dłoniach.

-Sądzę.- Powiedziałam pod nosem ledwo słyszalnie.

-Ale nie żałuję mimo wszystko. Nie dopasowaliśmy się, to prawda. Ale było przyjemnie. - Na słowo przyjemnie pojawił się na jego twarzy delikatny uśmiech, który już po sekundzie zniknął.

Nastała cisza. Chyba nie chciałam na to nic odpowiadać, bo nawet nie wiedziałam czy chciałam coś jeszcze mówić. To on powiedział to, co ja chciałam powiedzieć. Wyręczył mnie. I może to nawet lepiej wiedząc, że nie będzie to jednostronna opinia.

-Powinnaś już iść.- Znowu użył swojego szorstkiego tonu.

Wstałam na równe nogi jeszcze przez chwilę patrząc na jego zarysowaną szczękę mając nadzieję, że chociaż teraz na mnie spojrzy. Jednak kiedy tak się nie stało wycofałam się schodząc na trawę.

Czułam jak jakiś ciężar spada mi z serca. Powinnam to zrobić już jakiś czas temu, albo nawet nie wchodzić w tą relacje. Brak bliskości robi swoje.

*****


Stałam w oknie swojego pokoju oglądając co się dzieje na zewnątrz jednocześnie przekładając z jednej dłoni do drugiej bransoletkę od mamy. Michael przez cały dzień siedzi na wieży, nie widziałam go ani razu na dole. A Georgia i Frank krzątali się z jednego końca "podwórka" na drugi. Za kilka dni miała się szykować kolejna większa wyprawa, więc pewnie zaczynali wszystko powoli ogarniać.

-Wszystko gra?- Nawet nie zauważyłam kiedy Daryl wszedł do pomieszczenia.- Uciekłaś zanim się obudziłem i cały dzień chodzisz przybita.

-Chciałam jak najszybciej pogadać z Michaelem. Przepraszam.- Odwróciłam się w jego stronę wpatrując się w jego niebieskie tęczówki.

Mężczyzna stał oparty plecami o ścianę, z jedną dłonią w kieszeni, a drugą opuszczoną wzdłuż ciała i również wbijał wzrok w moją osobę. Był zmartwiony. Dało się to dostrzec w jego oczach. Bez słowa podeszłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową roniąc kilka łez. Jego silne ramiona delikatnie mnie objęły i jakby nieśmiało masowały po plecach. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Dixona, nie przypuszczałam, że ten twardy z zewnątrz facet okaże się najbliższą mi osobą. Ma swój charakter, nie lubi okazywać uczuć, czasami ciężko do niego dotrzeć, ale jestem wdzięczna, że to właśnie jego spotkałam na swojej drodze.

**********

You are my hope//Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz