-Dobra robota. - Georgia usiadła koło mnie z promiennym uśmiechem.
-Dziękuję. Byłam przyzwyczajona do pracy w ciszy. Jest bezpieczniej.
Kiwnęła głową nadal mając uśmiech na twarzy. Bije od niej takie ciepło i taka dobra aura, że czuję się przy niej naprawdę dobrze.
Droga powrotna minęła jeszcze szybciej. Rozpakowaliśmy kartony i wszystko zanieśliśmy do innego budynku. Spiżarnia była pomieszczeniem rozległym, którym zajmowała się, jak udało mi się usłyszeć, Olivia.
Każdy poszedł w swoją stronę, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Na dodatek zaczynało mi się tutaj podobać. Miejsce jest bezpieczne, a ludzie tutaj też wydają się sympatyczni. Nie wiem tylko, czy oni tak samo myślą o mnie.
***
-Harper! - Za plecami usłyszałam damski głos. - Ciepły obiadek czeka!
Ciepły posiłek to coś za co w ostatnim czasie mogłabym zabić. Podeszłam do dziewczyny, która także miała promienny uśmiech na twarzy. Skąd te kobiety mają tyle dobrego humoru.
-W ogóle jestem Lizzy, nie miałam okazji się przedstawić, przepraszam.
-Miło mi cię poznać.
Po przyjściu do kuchni zastałam już parę osób siedzących przy długim stole. Było czuć przepiękny zapach jakiejś zupki. Lizzy machnięciem ręki zachęciła mnie, abym usiadła obok niej. Nie protestowałam.
-Co powiecie na jakiś rozrywkowy wieczorek dzisiaj? Ognisko czy coś. Będzie okazja się bliżej poznać. - Frank skinął delikatnie głową w moją stronę.
-Było by super. Nie pamiętam kiedy ostatni raz spędzaliśmy czas wszyscy razem i to w dobrych humorach. - Odezwała się Lizzy. - Daryl?
-Tak, pewnie. - Ale nawet nie podniósł głowy do góry.
Ustalili, że o 19 się spotykamy, a ja się po prostu przystosowałam. Dobrze będzie ich wszystkich poznać, jeśli faktycznie chce tu spędzić więcej czasu niż na początku myślałam.
Idąc do pokoju zorientowałam się, że nadal mam pistolet. Nie wiedziałam czy powinnam go zatrzymać czy komuś oddać, a jeśli oddać to komu.
Spytam kogoś przed ogniskiem.Stwierdziłam, że szybki prysznic mi się przyda, korzystam póki mam okazję. Po wyjściu spojrzałam na wiszące nad umywalką lustro. Rozdwojone końcówki, podkrążone oczy, blada twarz, aż miło popatrzeć. Momentalnie moje oczy zaszły łzami. Chciałabym, żeby było jak dawniej. Każdy by chciał.
Przetarłam oczy spodem koszulki i wyszłam z łazienki.
-Hej. - Zobaczyłam Nicka leżącego na moim łóżku.
-Przestraszyłeś mnie. - Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Przepraszam. Po prostu mam do ciebie interes i stwierdziłem, że poczekam.
-No jaki? - Spytałam jednocześnie zakładając na siebie rozpinaną czarną bluzę.
-Zastąpiłabyś mnie jutro od rana na warcie? Niedaleko widziałem mały domek, który warto by sprawdzić, a Daryl nie chce mnie puścić dopóki nie znajdę kogoś na zastępstwo.
-No nie ma problemu. Ale nie jestem do końca przekonana czy taki wypad w pojedynkę jest bezpieczny.
-Frank i Georgia mają ze mną jechać.
-To w takim razie w porządku. Powiedz mi jeszcze co mam zrobić z tym pistoletem. - Podniosłam koszulkę, aby pokazać kaburę. - Komuś go oddać czy co?
-Zanieś do Olivii i powiedz, że kazałem ci w zamian dać sztylet. A rano na warte dostaniesz karabin. Jest bezpieczniejszy. I dziękuję, że się zgodziłaś.
-To dla mnie przyjemność. - Uśmiechnęłam się i odprowadziłam Nicka wzrokiem do drzwi.
Myślę, że to najlepsza okazja, aby bliżej poznać pierwszą osobę - Olivię.
**********
CZYTASZ
You are my hope//Daryl Dixon
Fiksi RemajaW świecie opanowanym przez apokalipsę zombie 22-letnia Harper Collins przypadkiem trafia do większej, bardziej rozwiniętej grupy, gdzie poznaje wiele osób- w tym Daryla Dixona. Jak potoczy się ich historia? Tego się przekonacie czytając. Historia je...