-Cześć Harper, w czym mogę ci pomóc?- Kobieta już na wejściu przywitała mnie uśmiechem.
-Hej, Nick mnie wysłał, żebym oddała broń.- Wyciągnęłam pistolet i delikatnie podałam go Olivii.- I prosił też, żebym dostała jakiś sztylet czy coś takiego. Jeśli to oczywiście możliwe, nic na siłę.
-Spokojnie kochanie. Sztyletów to my mamy aż nadmiar.- Odłożyła pistolet do jakiejś skrzyni, natomiast z drugiej wyjęła niewielki nóż.- Tylko ostrożnie. Najostrzejszy jaki mamy.
-Dziękuję ci bardzo. Człowiek się o wiele lepiej czuje wiedząc, że pod ręką ma cokolwiek do obrony.
-Wiem coś o tym. Rzadko wychodzę poza nasz teren, ale jak już trzeba to muszę mieć zabezpieczoną każdą kieszeń.
-Długo już tu siedzicie? W sensie wiesz, jako grupa.- Kobieta sprawiała wrażenie przemiłej, więc wykorzystałam okazję i podpytałam.
-Już dobre kilka miesięcy. To wszystko funkcjonuje dzięki Darylowi i Georgii. To oni rekrutowali ludzi i udało im się stworzyć tak zgrany zespół.
-Oni są parą? Albo małżeństwem może?
-Na początku się walili, ale zawsze mówili, że to nic oficjalnego. Teraz już chyba nie.- Zaśmiała się ze swojej wypowiedzi.- A ty kogoś masz? Albo miałaś?
***
Rozmowa z Olivią strasznie się przedłużyła, ale chyba znalazłam swoją bratnią duszę. Brakowało mi kogoś takiego, z kim będę mogła rozmawiać o wszystkim i nie bać się, że mnie wyśmieje albo coś w tym stylu.
Kiedy spojrzałam na zegar wiszący na jednej ze ścian okazało się, że jest już prawie 19:30, fatalnie.
-Idziesz na ognisko?- Zapytałam wstając na proste nogi.
-Nie dzisiaj. Muszę zrobić spis i przygotować ekwipunek na jutrzejszą wyprawę. Ale ty się baw dobrze.
Przesłałam jej buziaka w powietrzu i szybkim krokiem ruszyłam w stronę miejsca ogniska. Siedzieli już tam wszyscy, łącznie z Darylem. Myślałam, że jednak nie przyjdzie.
-Jest i nasz gwóźdź programu. Zrobiliśmy to na twoją cześć, a ty co? Wstyd.- Zaśmiał się Samuel.
-Przepraszam, totalnie się zagadałam z Olivią. Złapałyśmy wspólny język.- Usiadłam na ławce, na której siedział tylko Samuel.- Nie ma chyba wszystkich co?
-Nick, Frank i Georgia odpoczywają przed jutrzejszą wyprawą. Ponoć chcą mega wcześnie wyjść.- Odezwał się prawdopodobnie Michael.
-Odpoczywają.- Josh zrobił w powietrzu cudzysłów.- Wszyscy dobrze wiemy, że Frank i Georgia się pieprzą w którymś pokoju.
Kątem oka spojrzałam na Daryla, który wyraźnie się spiął na usłyszane słowa. Może nadal ich coś łączy?
Lizzy także zauważyła spięcie Daryla i na szybko zaproponowała wspólną grę w wojnę na jakichś super zasadach. Po kilku chwilach wróciła z talią kart.
-Graliście kiedykolwiek w wojnę co?- Każdy przytaknął głową oprócz Daryla. Chyba nie jest zachwycony.- No to każdy z nas ciągnie jedną kartę. Osoba, której karta ma największą wartość zadaje jakiekolwiek pytanie osobie, której karta ma najniższą wartość. Proste co?
Dziewczyna podała mi przetasowaną talię kart, z której wyjęłam jedną i resztę podałam dalej. 6, to chyba nie tak źle.
-Więc Lizzy.- Zaczął Josh.- W jakim wieku miałaś swój pierwszy raz?
Serio? Liczyłam na jakieś bardziej kreatywne pytania.
-Miałam 16 lat. Pełnoletnie znajome wyciągnęły mnie do klubu, nadal nie wiem jak się udało tam wejść. Trochę wypiłam i poszłam z jakimś blondynem do kibla. Nawet nie wiem jak miał na imię.
Kolejna runda. Kurwa. Wyjęłam dwójkę.
-No to Harper.- Tym razem był to Samuel.- Byłaś kiedyś zakochana, ale tak w chuj?
-Oj tak. I wydaje się, że to było całkiem niedawno, mimo że minęło już trochę czasu. Wydawał się idealny, a przespał się z moją przyjaciółką, na moich urodzinach, w mojej sypialni.
Daryl spojrzał na mnie, ale kiedy ja podniosłam wzrok, on go spuścił.
W końcu. Mam asa.
-Cholera.- Ja i Daryl jednocześnie na siebie spojrzeliśmy.
-Jakie masz marzenie?- Niby coś prostego, ale jestem ciekawa.
-Na ten moment moim największym marzeniem jest butelka dobrej whiskey.- Wszyscy prawie że jednocześnie zaśmialiśmy się.
Tym razem Lizzy miała największą, a ja najmniejszą wartość.
-Czy spojrzałaś na któregoś z chłopów z naszej grupy i stwierdziłaś "o jeju jaki on jest przystojny"?- Zrobiła rękami jakiś dziwnie śmieszny ruch.
To pytanie było ostatnim na jakie bym wpadła.
-Tak.
-A kto?- Dopytała.
I co teraz?...
**********
CZYTASZ
You are my hope//Daryl Dixon
Novela JuvenilW świecie opanowanym przez apokalipsę zombie 22-letnia Harper Collins przypadkiem trafia do większej, bardziej rozwiniętej grupy, gdzie poznaje wiele osób- w tym Daryla Dixona. Jak potoczy się ich historia? Tego się przekonacie czytając. Historia je...