Od kilku godzin kręciłam się z jednego boku na drugi, szukając sobie dogodnej pozycji do spania. Kiedy w końcu udawało mi się zasypiać, to sen trwał zaledwie kilkanaście minut, po których budziłam się jak po najgorszym koszmarze. Za oknem robiło się coraz jaśniej, co oznaczało, że ranek jest coraz bliżej.
Podniosłam się z łóżka i postawiłam stopy na chłodnej podłodze. Może mały rozruch jakoś pomoże w zasypianiu. Założyłam na siebie bluzę i spoglądając na śpiącego Daryla wzięłam w dłoń jego paczkę papierosów leżącą na stole. Schowałam ją do kieszeni i wyszłam na zewnątrz siadając na krawężniku.
Przekładałam paczkę z ręki do ręki zastanawiając się, czy to aby na pewno jest dobry pomysł na odreagowanie. Nigdy nie lubiłam dymu papierosowego, więc dlaczego teraz nagle mi się odmieniło? Wyjęłam jednego papierosa i włożyłam go do ust wahając się, czy powinnam go podpalać.
-Poczęstujesz mnie?- Za plecami usłyszałam głos mężczyzny, na który delikatnie się wzdrygnęłam.
-Przepraszam.- Odpowiedziałam ledwo zrozumiale oddając mu całą paczkę.
Daryl usiadł obok mnie i przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, po czym wyjął z kieszeni spodni zapalniczkę i wyciągnął ją w moją stronę. No tak, nie zabrałam jej.
Pokiwałam przecząco głową i wyjęłam papierosa z ust. Przekładałam go między palcami w czasie, kiedy Dixon odpalał swoją fajkę.
Tym razem wyciągnął w moją stronę odpalonego już papierosa, w razie gdybym przez te kilka chwil się rozmyśliła i jednak chciała zapalić. Myślę, że podświadomie wiedział, że i tak odmówię i dokładnie tak samo zrobiłam.
-Gdybyś to był Ty, nie dałabym rady Cię dobić.- Zgięłam kolana i objęłam je rękami.- Z Kelsey się nawet nie lubiłam, a było mi ciężko, a co dopiero jeśli chodziłoby o kogoś kogo... kogo bardzo lubię.- Dodałam po chwili zawahania.
-Nie dopuściłbym do tego, żebyś musiała mnie dobijać.- Zaciągnął się dymem.- Nie spieszy mi się, żeby mnie ugryziono. A nawet jeśli, to sam się dobiję.- Spojrzał na mnie i po raz ostatni wypuścił z ust dym. Zgasił go butem do reszty i przysunął się bliżej mnie, ogrzewając prawe ramię swoim ramieniem.
Nastała między nami cisza, ale było przyjemnie. Wpatrywaliśmy się w widok przed nami. Dziwnie było widzieć całkowicie pusty dziedziniec, kiedy tak naprawdę ciągle był na nim ruch. Jedynie w oknie budynku Henrego widać było dwa delikatnie płomienie palących się świec. Ciekawe co kombinuje tym razem.
-Widziałem, że Olivia i Arturo coś razem kręcą. To poważne?
-Szczerze mówiąc nie wiem. Nie rozmawiałam jeszcze z Olivią. Wiem, że mieli randkę i tyle.- Położyłam brodę na złączonych kolanach.- Ale mam nadzieję, że to wyjdzie. Oboje zasługują na samo najlepsze.
Mężczyzna objął mnie pod plecami i kciukiem zaczął kreślić różne kształty na moim biodrze.
-Jesteś dla niego zbyt dobra.- Odezwał się odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy.
-Co?- Przekręciłam głowę, aby móc na niego spojrzeć.
-Nie traktował Cię dobrze. A Ty nie trzymasz urazy, tylko martwisz się o jego dobro.
-Jest moim bratem czy tego chcę czy nie. Tylko on z rodziny mi został. Cieszę się, że się znaleźliśmy.
-Szczerze?- Przytaknęłam cichym mruknięciem.- Nie lubię go.- Zaśmiałam się.- Mogę się mylić, ale on mnie chyba też nie.
-Może najwyższy czas to zmienić?
-Myślisz?
-Jasne. Wieczorem po samoobronie, spotkajmy się wszyscy razem. My, Olivia i Arturo. Będzie spoko.
CZYTASZ
You are my hope//Daryl Dixon
Novela JuvenilW świecie opanowanym przez apokalipsę zombie 22-letnia Harper Collins przypadkiem trafia do większej, bardziej rozwiniętej grupy, gdzie poznaje wiele osób- w tym Daryla Dixona. Jak potoczy się ich historia? Tego się przekonacie czytając. Historia je...