Płakałaś?

2.4K 89 36
                                    


Kiedy ostatni raz się tak stresowałam? Nie pamiętam. Moje życie to praktycznie ciągły stres, ale teraz wkroczył na inny poziom. Wyższy. Miałam ochotę wstać, wybiec, spakować się, zmienić numer telefonu i polecieć na drugi koniec świata. Wiedziałam, że jeżeli Rafe powie tutaj przy wszystkich, że ranę na twarzy zrobiłam mu ja będę skończona. Zresztą nie tylko ja. Mój tata też, a to oznaczałoby że prawdopobnie wydziedziczyłby mnie.

Starałam się nie patrzeć na nikogo żeby nie wzbudzać podejrzeń. Udawałam jakbym nie słyszała wcześniej żadanego pytania. Dłubałam widelcem w kawałkach warzyw i układałam z nich wzorki. Zaczynało robić mi się gorąco i nie mogłam złapać oddechu. Wiedziałam, że Rafe specjalnie żeby zrobić mi na złość jak najdłużej będzie zwlekał z odpowiedzią. Pewnie myśli sobie w tym swoim małym głupim móżdżku, jak mógłby mi dopierdolić.

- Tak, to - potwierdził mój tata nadal czekając na odpowiedzieć. W końcu nie wytrzymałam i spojrzałam na szatyna przede mną, nasze spojrzenia od razu się spotkały.

- To płotki - wytłumaczył i cwaniacko się do mnie uśmiechnął - Wie pan jacy są. Zapuszczają się na nasz teren i jeszcze nas atakują. To wariaci.

- To oni? - zapytał Ward - Który? Może pracuje u mnie.

- Nie, nie znasz - odpowiedział od razu i machnął ręka. Widziałam z jaką łatwością przychodziło mu wciskanie tej bajeczki. - Rozwozi jedzenie po ósemce. Sam się tym zajmę. Może złoże na niego skargę? - zaproponował, a ja zacisnęłam pięść. Nie chciałam żeby zwalał to na niego, nie chciałam żeby Pope brał odpowiedzialność za coś co zrobiłam ja.

- Tak, oczywiście że złóż- zgodził się z nim mój tata. - Biedacy powinni nauczyć się w końcu gdzie jest ich miejsce albo sam się tym zajmę. A żeby bić chłopaka tylko dlatego, że jest bogatszy? To absurd - widziałam jak moj tata się nakręcił. Aż zaczął robić się lekko czerwony. Gdyby tylko wiedział jaka była prawda...

- Dokładnie, staram się być wyrozumiały ale czasami przesadzają - dodał Ward i wziął do ręki szklankę z whiskey

- Myślą że należy się im tyle co nam, a to śmieszne - zakpił tata. - To zwykłe śmiecie.

- Tak, to śmiecie - potworzył wolno Rafe dalej patrząc na mnie. Widział jak się stresuje i robił wszytko żeby wnerwić mnie bardziej. Jeszcze nakręcił mojego tatę.

- Przepraszam, muszę wyjść do łazienki- powiedziałam miło i wstałam zasuwając za sobą krzesło. Szłam szybko żeby w końcu wyjść z tego pomieszania, ale nie za szybko żeby czegoś nie podejrzewali.

- Pamiętasz gdzie jest łazienka? - zapytała Rose kiedy byłam już przy drzwiach.

- Tak, dziękuje poradzę sobie - odpowiedziałam jej miło i wyszłam.

- Ja też wstaję, muszę przynieść deser - oznajmiła kiedy ja byłam już na korytarzu.

Weszłam szybko do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Uchyliłam lekko okno, puściłam zimną wodę i oparłam ręce o zlew. Potrzebowałam tego. W jadalni po mimo, że była wielka dusiłam się a pomimo tego ze klima ciągle chodziła było mi gorąco jak w saunie. Nie chciałam tego. Ile tutaj jestem? Cztery dni? A już muszę kłamać i bać się o to, że mój mały sekret wyjdzie na jaw. Nienawidziłam tego w Rafe'ie, zawsze znajdzie na kogoś haka i wykorzysta to tak, żeby mieć z tego największe korzyści. To okropne.

𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz