Odłożyłam kartkę z powrotem na biurko i głośno przełknęłam ślinę. Cisza wywołana moimi słowami coraz bardziej mnie dobijała. Napewno nikt się tego nie spodziewał, sadzać po ich minach byli w szoku.- Co to znaczy, że nie możesz podpisać? Nie rozumiesz, że chcemy ci pomóc? Mamy wygraną w garści, mamy nagrania. Ten człowiek musi ponieść konsekwencje! - warknął tata wstając na równe nogi, omal nie przewracając przy tym krzesła na którym chwile temu siedział.
- Zdecydowałam, że chce zostawić tą sprawę w spokoju. Nie mam siły się męczyć i chodzić po sądach. Chce wrócić do normalnego życia i o tym zapomnieć - wytłumaczyłam spokojnie patrząc na naszego adwokata. Jego wzrok w porównaniu do tego taty wydawał się o wiele spokojniejszy i wyrozumiały.
- Nie chce tego słuchać. Ostatnio cię nie poznaje. Zapominasz się, masz siedemnaście lat, a zachowujesz się jakbyś zjadła wszystkie rozumy! Po co w ogóle tobie ojciec, co?! Najpierw robisz sceny przy tylu ludziach na wyspie, kłócisz się z Isabell, oskarżasz jej syna o próbę gwałtu, a później wycofujesz zarzuty?! Wiesz w jakim świetle stawiasz naszą rodzine? - wykrzyczał. Poczułam jak ręka Rafe'a mocniej zaciska się na mojej nodze.
- Tato...
- Nie. Ostatnio sprawiasz mi jedynie zawód, ciągle są z tobą jakieś kłopoty. Myślisz, że nie wiem, że z twojego konta zniknęło tyle pieniędzy? Nawet nie będę pytać na co je wydałaś, ale mam nadzieje, że na coś wartego swojej sumy, bo nie dostaniesz już ani centa. Nie ode mnie. Jest mi po prostu wstyd. Przepraszam James, że zmarnowałem twój czas - Powiedział i wyszedł. Po prostu wyszedł.
Czułam jak powoli do moich oczu zaczęły napływać łzy. A kiedy po chwili poczułam na nodze zalewającą fale zimna, a następnie odgłos odsuwanego krzesła, wtedy pierwsza łza poleciała po moim policzku.
- Przepraszam - wydukałam patrząc na Pana Millera i również wstałam biegnąc w stronę wyjścia. Czułam na sobie wzrok każdego kiedy z impetem otworzyłam drzwi na zewnątrz i zbiegając po schodkach próbowałam odnaleźć szatyna. Auta mojego taty nie było już na parkingu, jednak motor Rafe'a stał oddalony o jakieś trzydzieści metrów. Chłopak ubierał na głowę kask, dlatego nie myśląc dłużej podbiegłam w jego stronę.
- Rafe - zwróciłam się w jego stronę jednak ten nie reagował - Rafe! - tym razem krzyknęłam stając przed nim, aby zablokować mu drogę do motocyklu - porozmawiajmy - dodałam. Na początku się wahał, jednak po chwili uniósł ręce ku górze i zdjął kask kładąc go na siedzeniu.
- Czemu zrezygnowałaś? - zapytał nawet na mnie nie patrząc. Jego oczy znowu zrobiły się ciemne tak jak wtedy. Był naprawdę bardzo zdenerwowany, a ja wiedziałam, że jeżeli teraz powiem mu prawdę będzie tylko gorzej. Dlatego zaciskając mocno dłonie przygotowałam się na najgorsze.
- Wczoraj spotkałam się z Williamem - zaczęłam, a on momentalnie spojrzał w moją stronę robiąc szersze oczy. Odsunął się o kilka kroków przeczesując włosy dłonią - Zaproponowałam, że wycofam pozew jeżeli on nie zgłosi pobicia i wyjedzie. Dzisiaj rano napisał, że kupił bilety powrotne.
- Kurwa, Georgina jak mogłaś się z nim spotkać? Czemu nic mi nie powiedziałaś?
- Chciałam załatwić to sama
- A gdyby coś ci zrobił? Jesteś tak cholernie nieodpowiedzialna...
- A ty? Dobrze wiesz, że gdybyś zeznawał, sam stanąłbyś przed sądem
- Ale się na to zgodziłem. Nie rozumiesz, że właśnie dałaś temu kretynowi szanse? Nie poniesie żadnych konsekwencji tego co ci zrobił. Jesteś po prostu głupia - westchnął, a ja poczułam mocne ukłucie w sercu.
CZYTASZ
𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]
FanfictionNigdy nie sądziłam, że ktoś kto kiedyś zrujnował mi życie będzie umiał poskładać je na nowo, a później ponownie zmieść jak nic nie znaczący domek z kart. Tym bardziej nie sądziłam, że sama mu na to pozwolę. Bogata dziewczyna z dobrego domu w końcu...