Posłuchaj swojej dziewczyny

2.1K 80 83
                                    


Jak się okazało wódka od niedawna była moim nowym przyjaciel. W ogóle alkohol. To jedyne w czym byłam dobra. W piciu.

Od mojej dość ostrej wymianie zdań z Rafe'm minęło może dwadzieścia minut, a ja w tym czasie zdążyłam już opróżnić sporą część butelki i pozwiedzać osiedle, na którym mieszkałam. Leżałam na jednej z bocznych uliczek, na której od niedawna budują kilka nowych domów dla grubych ryb. Może wprowadzi się tutaj ktoś, kto mnie polubi? Byłoby super mieć znajomych. Może Rafe miał racje i lepiej byłoby gdybym została w Anglii? Tam chociaż miałam przyjaciół.
Wpatrywałam się w bezchmurne niebo szukając kolejnych gwiazdozbiorów. Lubiłam to robić. A teraz trzymając w ręce butelkę i leżąc wzdłuż asfaltu mogłam poczuć się jak Damon Salvatore. On też był nierozumiany przez innych. Uważali go za złego chociaż moim skromnym zdaniem był tym lepszym bratem. Czemu każdy wolał Stefana? Nie wiem i nigdy się nie dowiem, ale jestem pewna, że błękitnooki wampir uzależniony od whisky załatwił by 90% moich problemów.

Po chwili usłyszałam za sobą jadące auto, przez co niemal od razu się podniosłam. Bałam się, że mogłoby mnie nie zauważyć i potrącić jednak pojechało w innym kierunku. Chciałam położyć się znowu, ale widząc moją pustą butelkę postanowiłam, że wrócę do środka. Na chwiejących się nogach ledwo stawiałam jakiekolwiek korki, ale mimo to szłam dalej. W końcu w tępie żółwia dotarłam do domu przeklinając się w myślach za to, że w ogóle tutaj wróciłam. Znów stałam w tej nieszczęsnej kuchni, na którą swoją drogą już nigdy nie spojrzę tak jak kiedyś. Odstawiłam butelkę na jeden z blatów i obróciłam się w stronę kuchennej wyspy, przy której stało kilku chłopaków. Chyba mnie rozpoznali, bo zaczęli gwizdać. Tak byłam tutaj sławna i tak, to przez pana dupka Camerona.

- Dołączysz? - zapytał jeden z nich wskazując na trzymamy w ręku woreczek z białym proszkiem. Nie zastanawiając sie dłużej podeszłam bliżej i oparłam się o blat żeby jakoś utrzymać równowagę - I to mi sie podoba.

Uśmiechnął sie do mnie i podał swojemu koledze torebeczkę. Ten rozsypał proszek na blacie i wyjął z kieszeni kartę kredytową formując kilka białych równych pasków.

- Mogę pierwszaaa? - zapytałam nie kontrolując nawet słów wychodzących z mojej buzi.

- Jasne mała - zaśmiał się i zrobił mi miejsce. Z uśmiechem schyliłam się i kiedy zatkałam już jedną dziurkę żeby drugą wciągnąć narkotyk, ktoś wszedł do środka

- Nie widzisz kurwa w jakim ona jest stanie?! - krzyknął chłopak i odepchnął mnie od blatu. Straciłabym równowagę, gdyby nie jego silna ręka oplatające moją talie.

- Spokojnie Rafe, my się tylkooo baawimy, nic złego sie nie dziejee - wytłumaczyłam, a on spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

- Właśnie, posłuchaj swojej dziewczyny - zaczął chłopak, który przed chwilą proponował mi działkę.

- Nieee jestetem z tym kretynem - zaprzeczyłam i pokiwałam palcem, a może dwoma palcami. Nie mam pojęcia, bo zaczynałam widzieć podwójnie. Z każdą chwilą alkohol w moich żyłach dawał coraz mocniej o sobie znać.

- Nie dawaj jej tego już nigdy, jasne? - zapytał chłopaka stając naprzeciwko niego. Wyglądał na nieźłe wkurzonego, bo na jego czole pojawiła sie wielka pulsująca żyła. - Jasne?!

- Tak - powiedział blondyn o głowę niższy i odszedł pospiesznie zostawiajac nas samych.

Oparłam się wygodniej i spojrzałam na szatyna przede mną. Był zły jak chyba nigdy, a gdy podszedł do mnie szybkim krokiem byłam pewna, że był to mój koniec.

- Zwariowałaś?! Nie bierz tego gówna! - krzyknął, a ja odchyliłam głowę w tył. Krzyczał tak głośno, że moje uszy pękały.

- Jasnee mamo - odpowiedziałam resztkami Sił. Wypiłam zdecydowanie za dużo.

𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz