Rafe Cameron. Nie, nie, nie...To nie mógł być on. Po prostu nie. Nie byłam na to gotowa. Od czasu kiedy ostatni raz widzieliśmy się na lotnisku, dużo myślałam nad tym co zrobiłabym gdybym w końcu go spotkała. Było to przecież nieuniknione, dlatego moje myśli ciągle zaplątane w tym jednym aspekcie w końcu do tego doszły. Miałam dokładnie przemyślane co mu powiem, jak to zrobię, gdzie. Jednak teraz to wszystko nie miało już znaczenia. Cały plan jakby nagle wyparował mi z głowy, a ja sama zapomniałam o bożym świecie.
Życie samo pisze scenariusz, bez naszej zbędnej pomocy. Najwidoczniej tak miało być.
- Muszę odwieść ją osobiście - odparł Policjant, przez co poczułam ulgę. Nawet nie wiem jak mogłabym opisać moje szczęście w tym właśnie momencie, nie dość, że w dalszym ciagu stałam tyłem do Camerona to ten facet nie pozwalał mu mnie zawieść. Czy mogło być lepiej?
- Proszę zadzwonić do Pana Andersona, sam prosił mnie abym to zrobił - upierał się Cameron. Nagle poczułam jak mężczyzna bierze ze mnie ręce i odchodzi na jakiś metr.
- Dobry wieczór, z tej strony... - zaczął jednak w pewnej chwili przerwał swoją wypowiedź. Minęła dłuższa chwila zanim ponownie się odezwał, a ja mimo tego iż teraz mnie nie trzymał nie ruszyłam się nawet o milimetr. Dobrze wiedziałam, że Rafe stoi za mną. Nie chciałam na niego patrzeć - Yhm rozumiem... Tak Rafe Cameron... Dobrze, w takim razie nie ma problemu. Do widzenia - spojrzałam w stronę mężczyzny, a ten chwile później wolnym krokiem podszedł do mnie a następnie wyjmując z kieszeni kluczyk rozpiął mi kajdanki.. Zdenerwowana przymknęłam oczy, zastanawiając się co powinnam była zrobić. Tak bardzo nie chciałam się obracać - Pan Anderson się zgodził. Zawieź ją do domu - rozkazał odchodząc, po czym biorąc do ręki krótkofalówkę powiedział - Jedziemy, szukamy podejrzanego.
Już chwile później ostatnie dwa policyjne wozy odjechały zostawiajac nas samych. Zastanawiałam się jedynie gdzie może być teraz mój brat i Topper. W domu Kelce'a nie paliło się już ani jedne światło. Czy to możliwe aby poszli szukać Johna B tak jak zrobili to inni ludzie w okolicy? Jeżeli tak to gdy tylko go spotkam też będę ścigana za morderstwo. Jak mógł mnie zostawić samego z nim? Nawet nie umiem spojrzeć mu w oczy.
- Georgina - zaczął. Do moich uszu dotarł dźwięk stawianych przez niego korków. Były coraz głośniejsze, dlatego gdy tylko poczułam, że znajduje się niebezpiecznie blisko mnie licząc w głowie do pięciu odwróciłam się. W końcu to zrobiłam. Stanęłam twarzą w twarz z mordercą. Rafe Cameron był mordercą i cokolwiek by zrobił, powiedział, nawet gdyby przepraszał mnie dzień w dzień mówiąc, że żałuje i tak zawsze będzie nosił krew na rękach. Na tą myśl poczułam jak po moim ciele przechodzi zimny dreszcz.
- Nie zbliżaj się do mnie - ostrzegłam cofając się o kilka kroków w tył. Poczułam tak ogromny niepokój. Sama nie wiedziałam co czuje, co powinnam czuć. Powinnam czuć urazę, wstręt i czułam to. Ale czułam również to samo co jeszcze dwa dni temu. Uczucia tak łatwo nie znikają. Zwłaszcza tak silne. Nie po tym co przeszliśmy
- Musimy porozmawiać - rozkazał, tonem na tyle ostrym i zniecierpliwionym, że aż prychnęłam ze śmiechu.
- Nie musimy Rafe. Ja nic nie muszę. Po prostu odejdź i zostaw mnie w spokoju - wysyczałam cofając się o kolejne pare kroków w tył. Czułam jak kolana się pode mną uginają, a serce podskakuje do gardła. Zdenerwowana przymknęłam powieki, starając sie jakkolwiek zapanować nad emocjami. W mojej głowie była pustka, a jednoczenie tak wiele pytań.
CZYTASZ
𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]
FanfictionNigdy nie sądziłam, że ktoś kto kiedyś zrujnował mi życie będzie umiał poskładać je na nowo, a później ponownie zmieść jak nic nie znaczący domek z kart. Tym bardziej nie sądziłam, że sama mu na to pozwolę. Bogata dziewczyna z dobrego domu w końcu...