Pierdol się Cameron

2.9K 101 99
                                    


Przechodziłam przez kolejne ulice słuchając mojej ulubionej playlisty. Czułam się jak gdybym znowu miała czternaście lat, a mój wyjazd do Anglii nigdy nie miał miejsca. Tym bardziej, że wszystkie osoby które napotkałam na swojej drodze bardzo dobrze pamiętałam, a zwłaszcza starszego pana w jednym z pobliskich marketów z którym zamieniłam kilka zdań.

W końcu znalałam się tam gdzie chciałam, z czego byłam bardzo dumna. Bez żadnej nawigacji ani pomocy przechodniów dotarłam pod dom Kiary. Od wczoraj nie odczytała mojej wiadomości, więc uznałam że sama do niej pójdę. Nie wiem czy robiłam dobrze. Może specjalnie nie odbierała moich wiadomości? Ale wiedziałam, że to jedyny sposób na to, żeby to sprawdzić. Weszłam po schodach na jej ganek i kilka razy zadzwoniłam dzwonkiem, niestety przez okno zobaczyłam jedynie idąca w moją stronę panią Carerre. Ughhhhhh jak ja tej kobiety nie lubiłam. Zawsze wszędzie musiała się wepchnąć, tym bardziej kiedy w pobliżu był mój tata, uwielbiała mu się podlizywać.

- Dzień dobry.- powiedziałam w miarę entuzjastycznie i wymusiłam uśmiech.- Jest może Kiara?

- Gina?- zapytała zdumiona, a ja pokiwałam delikatnie głową. Chyba byłam ostatnią osobą, której się tutaj spodziewała.- Niestety nie ma jej w domu.

- A wie pani gdzie mogę ją znaleść?

- Pewnie jest gdzieś z chłopakami.- odpowiedziała zła. Z tego co pamiętam nigdy ich nie lubiła i nie pozwalała dziewczynie spotykać się z nimi.- Może poszukaj po drugiej części wyspy i na plaży.

- Dobrze, dziękuję bardzo.- powiedziałam i odwróciłam się stronę ulicy, ale kobieta mnie zatrzymała

- Wróciliście z tatą?

- Tak... Wczoraj przyjechaliśmy.

- To świetnie, co tam u niego? Powiedz mu, że jeżeli będzie chciał może wpaść na kawę.- zaproponowała, a ja miałam ochotę powiedzieć jej że ma się odczepić ale zamiast tego przytaknęłam i zaczęłam kierować się we wskazanym przez kobietę kierunku.

*****

Zrezygnowana długą podróżą stanęłam dobre dwadzieścia metrów przed domem John'a B. O tej porze roku, na dodatek o tej godzinie, czyli trzynastej mogło być ponad trzydzieści stopni, a ja ubrałam na siebie jedynie krótkie czarne spodenki i w tym samym kolorze górę od stroju, przez co czułam że moje plecy są już całe brązowe. Moja skóra już dawno przyzwyczaiła się od tak intensywnego opalania. Wiem też, że może się wydawać to dziwne chodzić po mieście w staniku od stroju kąpielowego, ale tutaj to zupełnie normalne.

Spojrzałam w stronę małego, drewnianego domku i jak idiotka nasłuchiwałam czyiś głosów. Trochę sie bałam. Płotki nigdy za mną nie przepadały ze względu na mojego tatę i to że jestem grubą rybą. Kiedyś jak byłam mniejsza JJ powiedział mi nawet, że mam sobie od nich iść bo jestem zbyt „pusta" na zabawę z takimi jak on. Pamiętam, że pobiegłam wtedy z płaczem do domu i już nigdy nie weszłam na teren tego pechowego miejsca.

Jednak po chwili, kiedy usłyszałam głośny śmiech ze środka i moje szybciej bijące ze strachu serce, postanowiłam podejść bliżej i zapukać.
Chwile stałam przed drzwiami z ręką wyciągnięta w ich stronę obmyślając wszystkie za i przeciw. Niestety wygrały przeciw, przecież nawet nie musi tutaj być Kiary a wtedy zrobię z siebie wielką idiotkę, ale trudno. Doszłam zbyt daleko, żeby teraz się wycofywać.
Zapukałam głośno kilka razy a po chwili drzwi uchylił mi nie kto inny jak mój dawny dręczyciel. JJ.

- Chyba pomyliłaś adres mała.- powiedział lustrując mnie spojrzeniem.- Część wyspy dla turystów jest w tamtą stronę.- wskazał ręką w miejsce za mną nie spuszczając ze mnie wzroku.

𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz