Mówili, że umarłaś, a ja uwierzyłem. I choć w środku dalej czułem cząstkę ciebie, jakby coś podpowiadało mi, że dalej żyjesz, i tak dalem się nabrać.Może dlatego, że ból po twojej stracie był dla mnie łatwiejszy do zniesienia, niż świadomość tego, że żyjesz i dalej mnie przeklinasz. Że mnie nawidzisz. Że patrząc na mnie będziesz widziała jedynie potwora.
***
- Dziś do Outer Banks zawita deszcz. Lucas, przypominasz sobie aby kiedykolwiek na początku września w naszym mieście aż tyle padało?
- Mieszkam tutaj trzydzieści jeden lat i nigdy nie widziałem aby deszcz padał dzień i noc od ponad tygodnia? Może to znak?
- Możliwe. A skoro niebo płacze, przygotowaliśmy dla was kilka piosenek, które idealnie komponują się z tą jakże jesienną i ponurą pogodą . Jesienna pogoda w Outer Banks! To absurdalne. W każdym bądź razie smutne piosenki to idealny wybór gdy za oknem...
Wyłączyłem radio parkując auto na jednym z wolnych miejsc. Wychodząc zapiąłem czarną marynarkę i poprawiłem krawat. Mimo, że wyszedłem z auta zaledwie chwile temu moje ubrania już robiły się mokre.
- Jesteś - usłyszałem za sobą głos ojca dlatego niechętnie obróciłem się w jego stronę - Już myślałem ze nie przyjedziesz - dodał zamykając mnie w szczelnym uścisku.
- Nie wziąłeś parasola? - zapytała zdziwiona Rose, która sama trzymała nad głową czarny duży parasol.
- Posłuchaj Rafe, tutaj wszędzie chodzi policja - szepnął mi do ucha, ignorując wcześniejsze słowa Rose, na co ja jedynie przytaknąłem. Miałem już dość tego, że śledzą każdy nasz ruch. Cały czas musimy stawiać się na komisariacie aby odpowiadać na te same idiotyczne pytania. Patrzą na nas jakby dobrze wiedzieli o tym jaka była prawda, a ja czuje, że powoli nie daje rady - Rafe, podjedź do Pana Andersona i złóż mu kondolencje - rozkazał wskazując ręką na ludzi powoli przechodzących przez bramę prowadzącą na cmentarz. Spojrzałem na nich i parsknąłem śmiechem. Wszyscy ubrani na czarno z parasolami w rękach szli w tą samą stronę. Na jebany pogrzeb.
- Ona nie... - zacząłem jednak nie dał mi dokończyć. Chwycił mnie za twarz obracając ją tak abym patrzył mu prosto w oczy. Cały czas zaciskał dłonie tak abym nie mógł się wyrwać, po czym ponownie zabrał głos.
- Sarah też tam była. Myślisz, że jest mi łatwo? Codziennie rano budzę się z myślą, że jej ciało może być już gdzieś na dnie oceanu. Nie mogę spać, mam koszmary. Codziennie muszę stawiać się na komisariacie. Uszanuj tego faceta i złóż mu kurwa kondolencje, rozumiesz? Chyba możesz zrobić chociaż tyle po tym co się stało, co? Przypomnę ci, że gdyby nie to co narobiłeś one by tu były - warknął ta tyle cicho abym jedynie ja usłyszał. Jego słowa odbijały się w mojej głowie raniąc każdy zakamarek mojego ciała. Ojciec z każdym dniem wbijał we mnie coraz głębiej nóż, a ja czułem, że już powoli przestaje cokolwiek czuć- Idziemy - powiedział zwracając się do blondynki, jednak cały czas patrzył na mnie dalej trzymając dłoń na mojej twarzy. Wywiercał we mnie dziurę, a jego oczy wyraźnie pokazywały jak bardzo mnie nienawidził. Za to co zrobiłem. Zhańbiłem naszą rodzine, brzydził się mną i choć nie mówił o tym wprost, wiedziałem, że tak właśnie myślał. W końcu wziął rękę z mojej twarzy i odwracając się napięcie, zaczął iść w stronę cmentarza.
Patrzyłem jak odchodzi, zaciskając mocno pięści. Obserwowałem jak co jakiś czas witał się z ludźmi, aż w końcu znalazł się obok Pana Andersona. Wyglądał fatalnie i nawet nie próbował tego ukryć. Był wrakiem człowieka. Nie mogłem na to patrzeć, dlatego spuściłem wzrok na czubki butów. Czułem coraz większe wyrzuty sumienia, które i tak prześladowały mnie od tamtej nocy. To wszystko nie daje mi spokoju. Co noc budzę się z dokładnie tego samego koszmaru. Widzę szeryf, strzał, zawód ojca gdy na mnie spojrzał i ją, jej spojrzenie było najgorsze, tak samo jak koniec snu, gdy widzę ją na tym jachcie...
CZYTASZ
𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]
FanficNigdy nie sądziłam, że ktoś kto kiedyś zrujnował mi życie będzie umiał poskładać je na nowo, a później ponownie zmieść jak nic nie znaczący domek z kart. Tym bardziej nie sądziłam, że sama mu na to pozwolę. Bogata dziewczyna z dobrego domu w końcu...