To wszystko jest nie tak

1.6K 80 54
                                    




-Chryste - Sapnął tata chodząc po salonie w lewo i prawo, obserwowałam bacznie każdy jego ruch bojąc się następnego - Rafe jest chory psychicznie

- Co? Nie, oni nawzajem się posprzeczali, to nie była niczyja wina.

- Tak? Widziałaś jakieś obrażenia na jego ciele? Bo ja nie, ale za to widziałem jak karetka zabiera Williama! - krzyknął, a ja wstałam. Nie mogłam tego słuchać.

Ludzie widzieli tylko to co chcieli widzieć. Albo nie. Ludzie wierzyli w kłamstwa, tym razem były to moje kłamstwa. Wypowiedziane przeze mnie słowa zmieniły bieg wydarzeń. A kogo właściwie próbowałam bronić?

Wtedy dopiero zrozumiałam jakie kłamstwo niesie za sobą konsekwencje. Jak bardzo mogę wpłynąć na życie moje i innych. Był to pierwszy krok do znienawidzenia siebie i mojego życia, do zepsucia. Nie wiedziałam tylko, że postawie ich jeszcze kilka.

- Posłuchaj Gina - zaczął tata zbliżając się w moją stronę - Nie chce żebyś kiedykolwiek się do niego zbliżyła, nie chce widzieć go ani z twoim bratem ani z tobą, ten człowiek jest nieobliczalny - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Był wkurzony, dlatego jedynie przytaknęłam - William to dobry chłopak, trzymaj się go - dodał, a w tym samym momencie do domu weszła Susan z mamą Williama. Była zapłakana, chyba musiała dopiero co wrócić ze szpitala. Nie mogłam na nich patrzeć dlatego szybko pobiegłam na górę.

Wbiegłam do swojego pokoju o mało się nie przewracając, zakluczyłam drzwi i jak najszybciej odkręciłam wodę pod prysznicem. Zdjęłam sukienkę i wrzuciłam ją do kosza na śmieci. Już nigdy nie chciałam jej oglądać. Weszłam do kabiny włączając wręcz parzącą wodę. Nienawidzialam jej tak bardzo jak siebie w tym momencie. Wchodząc poczułam ból, zrobiłam przy tym mocny grymas jednak nie zmnijeszyłam temperatury. Wzięłam do ręki gąbkę którą szorowałam ciało przed dobrze dziesięć minut. Chciałam zmyć z siebie cały brud dzisiejszego dnia. Umyłam włosy, zmyłam makijaż i owijając się ręcznikiem weszłam do pokoju. Moje ciało bolało od tarcia i wysokiej temperatury. Nie patrząc na pokój po omacku zamknęłam drzwi od łazienki żeby nie dostała się do niego para po czym spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje oczy były opuchnięte od ciągłego płaczu, a z oczu uszedł dawny blask.

- Georgina - usłyszałam za sobą. Tylko jedna osoba mówiła do mnie pełnym imieniem.

Jak poparzona odwróciłam się w stronę okna przy, którym stał szatyn. Lekko podskoczyłam zataczając się do tyłu, wystraszył mnie.

- Co tutaj robisz?! - zapytałam prawie krzycząc, jednak na tyle cicho aby nikt z domowników nie usłyszał. Chłopak zeskanował mnie wzrokiem dlatego chwyciłam za mój ręcznik upewniając się, że jest na swoim miejscu - Wyjdź! Nie jestem ubrana! - pisnęłam szybko otwierając drzwi od szafy szukając w niej ubrań, jednocześnie mogąc się za nią schować. Poczułam rumieniec malujący się na moich policzkach, mój ręcznik ledwo zakrywał to co powinien - A co gdybym wyszła nago? - zapytałam choć nie chciałam aby odpowiadał. Szybko narzuciłam na siebie za dużą koszulkę do spania, którą kiedyś ukradałam tacie, była granatowa i z polo. Idealne połączenie. Gotowa zamknęłam szafę, zdając sobie sprawę z tego, że usilnie próbowałam jak najbardziej opóźnić spotkanie z nim twarzą w twarz. Moje ręce znowu zaczęły się trząść, a nogi zrobiły się dziwnie gumowate, mimo to biorąc głębszy wdech podeszłam do łóżka, które znajdowało się zaraz przy oknie. Zapaliłam lampkę nocną aby lekko rozjaśnić przestrzeń między nami, a kiedy w końcu byłam gotowa aby podnieść głowę i na niego spojrzeć zamarłam.

- O Boże - szepnęłam lustrując jego twarz. Miał rozcięty łuk brwiowy oraz wargę z której dalej sączyła się krew, a na jego policzku powoli tworzył się siny placek. Zakryłam dłonią usta czując kolejną fale łez zbierających się w kącikach oczu.

𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz