Pierwszy dzień w szkole cz. 3

191 11 0
                                    

Bakugou

- W porządku, jesteśmy już pod szkołą. Katsuki? Słyszysz mnie? - poczułem jak ktoś mnie szturcha i już miałem temu komuś wybuchnąć prosto w twarz za to, że przerwał mi drzemkę, lecz w porę zorientowałem się, że to ojciec.

- Czemu mnie budzisz? - odparłem zdejmując przy okazji słuchawki.

- Bo jesteśmy już na miejscu - szybko rzucił.

Rozejrzałem się i faktycznie staliśmy właśnie pod bramą szkoły, na której wisiał wielki napis U.A. Przez chwilę słuchając muzyki w aucie zdążyłem zapomnieć o tym co mnie czekało. W porę ogarnąłem jednak, że muszę iść, bo zaraz zacznie się lekcja wychowawcza. Odpiąłem pas, wziąłem plecak i powiedziałem do ojca - Dzięki za podwózkę. Spadam, bo zaraz zaczynam.

- Powodzenia w szkole i nie wracaj do domu zbyt późno - rzucił w moją stronę i odjechał. A co ich obchodzi, kiedy wrócę. To moje życie nie ich, więc niech się nie wtrącają. W duchu jednak muszę przyznać, że choć często mnie wkurzają, szczególnie matka, to ich kocham. Nie pokazuje tego, bo by się jeszcze do takiego mnie przyzwyczaili, ale w głębi doceniałem ich troskę.

- Kacchan to Ty? - usłyszałem za sobą ten głos, znienawidzony głos, który przeszywał każdą komórkę mojego ciała w tej chwili.

 - DEKU! TY CHOLERNY NERDZIE NIE WCHODŹ MI W DROGĘ! - spojrzałem w jego stronę z wyrazem potępienia w oczach i szybko na pięcie się obróciłem nie zwracając na niego większej uwagi. Jak zwykle w jego oczach malowało się przerażenie mieszające się z ekscytacją. Wyglądał jak małe przerażone dziecko. W pewnym momencie usłyszałem, jak ktoś mówi do niego - Nic się nie stało? - lecz nie obeszło mnie kto to powiedział. Poszedłem prosto w stronę klasy.

Kirishima

- Już jesteśmy, gotowy Eijoro? - zapytał ojciec.

- No pewnie, że tak tato. Już się nie mogę doczekać na spotkanie z nową klasą. Ciekawi mnie, jakie mają quirki, bo z pewnością muszą być wyjątkowe skoro dostali się do U.A - powiedziałem do niego i zobaczyłem w jego oczach blask związany z moją ewidentną radością.

- No to pędź, bo zaraz będziesz zaczynał lekcje - tylko usłyszałem te słowa a najszybciej jak potrafiłem otworzyłem drzwi i już pewnie byłbym z 20 metrów dalej, gdyby nie ojciec, który krzyknął w moją stronę - Eij nie zapomniałeś może czegoś? Bez plecaka to wiele nie zdziałasz w swoim pierwszym dniu - no i jak zwykle ktoś musi za mnie pamiętać o wszystkim. Jestem wyjątkowo roztrzepanym człowiekiem przez co nie tylko rodzice, ale i młodsze rodzeństwo musi mieć na mnie oko.

 - Rzeczywiście tato masz rację - przyznałem mu rację i uśmiechnąłem się od ucha do ucha. On też rzuciłem mi szybki uśmiech odsłaniając rekinie zęby, które w naszej rodzinie były dziedziczne od pokoleń i ruszył w stronę swojej pracy.

Szybko się ogarnąłem i ruszyłem w stronę wejścia. Nie zrobiłem nawet paru kroków a usłyszałem jak na cały głos ktoś się wydziera - DEKU! TY CHOLERNY NERDZIE NIE WCHODŹ MI W DROGĘ! - Wow co za donośny głos, pomyślałem. Nie byłem w stanie zlokalizować kto go tak na prawdę z siebie wydał, ale szybko poznałem tego do kogo te słowa miały trafić. Zobaczyłem chłopaka niższego od siebie, zielone włosy, ubrany w szkolny mundurek (w sumie też mogłem go założyć żeby wyjść na przykładnego ucznia, ehh dureń ze mnie). Widać było po nim, że się trochę stresuję, a słowa do niego skierowane dodatkowo podbiły w nim te emocje. Chciałem do niego podejść i zapytać, czy wszystko w porządku i jak się czuje, ale ktoś mnie ubiegł. Była to dziewczyna jego wzrostu o brązowych włosach do ramion z niezwykle miłym wyrazem twarzy.

Bądź dla mnie wszystkim / KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz