Bakugou
Zaraz po rozmowie z Kirishimą poszedłem w stronę sali, gdzie miała odbyć się lekcja angielskiego. Prowadził ją jakiś gościu z blond włosami postawionymi do góry, który przedstawił się jako Present Mic. Całe zajęcia przebiegły w sumie bez zakłóceń, bo głównie omawialiśmy to co nas czeka i takie tam pierdolety. Później była matma z Ectoplasmem, którego kojarzyłem z pary misji bohaterskich, które kiedyś oglądałem w TV. Akurat matma była moim konikiem od zawsze. Nigdy się nie zdarzyło bym czegoś miał z niej nie rozumieć. W związku z czym na lekcji raczej się nudziłem niż skupiałem na powtórkach tego, czego nas nauczono w gimnazjum. Nie oznaczało to oczywiście, że nie byłem świadomy tego co się wokół mnie działo.
Szczerze sam siebie trochę oszukiwałem mówiąc Shitty Hair, że raczej ze mną w porządku po teście. Jak zwykle udawałem nie tylko przed nim, ale także przed samym sobą, że nic się ze mną nie dzieje. W głębi nie wiedziałem jak mam rozumieć to że Deku, którego znałem od małego i wiedziałem, że jest nieobdarzony nagle zyskał z dnia na dzień indywidualność. Zastanawiałem się nawet, czy być może celowo ten debil ukrywał przede mną swój dar, by popisać się przed wszystkimi. Czułem jak od środka we mnie wrze. W każdej chwili mogłem obrócić się do niego i go zabić. Ale wiedziałem, że to nie rozwiąże problemu.
Dodatkowo fakt, że on także miał iść na to spotkanie klasowo wcale nie polepszało mojego stanu. Ucieszyłem się, kiedy czerwonowłosy z troską zapytał, czy na pewno jestem gotowy iść tam, jeśli i Deku będzie z nami. Szczerze, gdyby padło na innych ludzi i inny czas to pewnie bym powiedział, że pierdolę i nie idę. Ale z jakiegoś nieznanego powodu nie potrafiłem, a może nie chciałem odmówić. Coś pchało mnie do podjęcia decyzji o pójściu z nimi, nawet kosztem zdrowia swojego i być może innych.
Zamyślony tak patrzyłem w swój zeszyt, gdzie od czasu do czasu zanotowałem albo jakieś zadanie albo informację podaną przez Ectoplasma. Z ciekawości spojrzałem w prawo szukając wzrokiem Shitty Hair. Kirishima prawie płakał nad swoją kartką nie wiedząc co się dzieje ani na tablicy ani w jego notatkach. Zdecydowanie wiedziałem, że wokół niego panuje tzw. burdel. Matematyka nie była dla niego, to można było wyczytać z oczu. Zresztą nie on jeden, bo ten jak mu tam, Kaminari, wcale nie był lepszy. Oboje patrzyli się na siebie pytająco próbując cokolwiek zrozumieć. Widać było, że boją się nawet spytać o to, co się wokół nich dzieje.
Na ich własne szczęście matematyka nie trwała długo. Mi minęła zdecydowanie szybciej niż sam zakładałem. Po wyjściu z sali od razu podszedłem w stronę tych debili, z którymi była kosmitka i taśma. Widać było, że nadal nerwowo się nie mogli otrząsnąć po matmie.
- Jezu, nic a nic nie zrozumiałem z tego co było mówione na lekcji. Już czuję, że to nie będą udane zajęcia - słyszałem narzekania Kaminariego.
- Nooo, ja też nie bardzo wiedziałem co się wokół mnie dzieję. Tak słyszałem piąte przez dziesiąte, ale nic to nie dało - Kirishima wyglądał jakby go ledwie z krzyża zdjęli - A Ty Bakugou, zrozumiałeś coś z tego? - zapytał a oczy wszystkich nagle skierowały się na mnie jakbym był co najmniej jakimś świętym.
- Owszem. Wy po prostu debile jesteście, jeden z drugim i dlatego całą lekcje nic tylko potrafiliście płakać nad kartką zamiast się skupić.
- A Ty jak zwykle uprzejmy. Ale skoroś taki dobry z tej matmy to może nam to wytłumaczysz, hmm? - elektryk widocznie próbował mnie podpuścić, ale nie zamierzałem się ugiąć.
- Ostatnie, o czym marzę to prowadzić kółko pomocy dla zbłąkanych dusz, które jak był na to czas to olewały matmę w szkole i jakimś cudem zdały ten przedmiot licząc na to, że więcej go na oczy nie ujrzą. Sami się wpakowaliście w problem to sami go rozwiążcie.
CZYTASZ
Bądź dla mnie wszystkim / Kiribaku
RomanceHistoria opowiada o przyjaźni Kirishimy i Bakugou, którzy poznają się w czasie nauki w liceum U.A. Z czasem ich przyjaźń przechodzi ewolucję i prowadzi obu do uczucia tak płomiennego że żadne z nich nie może żyć bez drugiego. Historia zawiera sceny...