Jak mnie nazwałeś?

156 7 0
                                    

Kirishima

- Nie zwlekajmy zatem. Idźcie się przebrać, a ja na was zaczekam na podwórku - powiedziałem do Mai i Akio, którzy od razu pobiegli na górę do pokojów.

- Kirishima, tylko nie bądźcie długo na spacerze. Dzieciaki muszą jutro wcześnie wstać, Ty zresztą też. Po za tym tata dzwonił przed twoim przyjściem z informacją, że ma dla nas jakąś niespodziankę i chciał byśmy byli wszyscy w domu.

- Niespodziankę? Jaką niby? - spojrzałem na nią zdziwionym wzrokiem.

- Nie mam pojęcia, ale wydawał się bardzo szczęśliwy, więc to z pewnością coś dobrego - pocieszyła mnie poprawiając jednocześnie swoje włosy.

W międzyczasie po schodach zbiegli Mai i Akio, którzy oznajmili, że są gotowi.

- Nie miałeś na nas czekać na podwórku?

Faktycznie. Przez to, że mama mnie zagadała nadal przebywałem w domu.

- Macie rację miałem, ale kto powiedział, że nadal nie mogę być tam pierwszy - i szybko wybiegłem przez drzwi śmiejąc się. Spojrzałem tylko przez ramię jak młodsze rodzeństwo próbowało mnie dogonić. Przez to, że byłem starszy to biegłem trochę szybciej od nich, ale wyrażenie TROCHĘ jest tu jak najbardziej za miejscu. Jak na dzieciaki byli strasznie szybcy. Musiałem im to przyznać.

- Dobra macie sporo energii widzę haha. W takim razie świetnie spożytkujemy ją na placu zabaw.

- Kiri tylko na siebie uważajcie - usłyszałem z tyłu za sobą.

- W porządku mamo będziemy uważać. Niedługo wrócimy.

Zdecydowałem, że zabiorę ze sobą dzieciaki na nieco większy plac niż zazwyczaj chodziliśmy. Ten o którym myślałem znajdował się tuż obok centrum handlowego. Zazwyczaj było na nim pełno ludzi, ale o tej godzinie raczej nie było tłumów, bo większość dzieciaków była jeszcze w szkole. Wziąłem zatem za ręce rodzeństwo i razem poszliśmy w wyznaczonym kierunku.

Tak jak się spodziewałem gdy dotarliśmy na miejsce w pobliżu znajdowało się bardzo niewiele osób. Powodem mogła być w sumie nie tylko godzina, ale także pogoda, która była całkiem upalna jak na wrzesień.

- Uff trochę gorąco co nie? - rzuciłem w stronę młodszej Mai.

- Trochę - widać było po niej, że upał jej doskwiera. Zresztą po Akio także można to było zauważyć. Przypomniałem sobie w między czasie o pieniądzach, jakie mama kazała mi rano zabrać ze sobą na śniadanie w szkole. Z racji jednak, że totalnie nie miałem ochoty na jedzenie w szkole zapomniałem o tych drobnych, które miałem schowane po kieszeniach. Pomyślałem, że po skończonych zabawach wezmę tę dwójkę rozrabiaków ze sobą na lody do pobliskiej lodziarni.

Gdy byliśmy już blisko Mai i Akio puścili nagle moje dłonie i popędzili jak poparzeni w stronę huśtawek i zjeżdżali. Chciałem ich zatrzymać, ale mi się nie udało. Krzyknąłem tylko w ich stronę, by uważali na siebie. I tak miałem za chwilę do nich dołączyć.

Na chwilę spuściłem wzrok w dół grzebiąc po kieszeniach, żeby zobaczyć, ile drobnych mam ze sobą, gdyż rano nie zwróciłem na to uwagi. Szedłem tak przed siebie próbując zebrać pieniądze w jednej dłoni, gdy nagle zderzyłem się z kimś i wszystko co miałem w dłoni upadło mi na ziemie. Nie wiedziałem właściwie co się stało. Leżałem na ziemi stykając się z kimś ciałem. Usłyszałem tylko jak ten ktoś coś do mnie mówi.

- Nosz cholera jasna jak łazisz debil...

Uniosłem głowę do góry i zobaczyłem czerwone tęczówki, blond włosy i ten wiecznie wkurzony wyraz twarzy.

Bądź dla mnie wszystkim / KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz