Bakugou
Jego pytanie zamurowało mnie kolejny już raz tego wieczoru. Miałem dość. Patrzyłem się w jego piękne oczy i myślałem co właściwie mam powiedzieć. "Tak, to prawda. Kocham Cię. Nie, szaleje za Tobą. Nie mogę przestać myśleć o Tobie". No przecież kurwa nic z tych rzeczy by nie przeszło przez moje usta nawet, jeśli były one prawdą. Musiałem się opanować. Zbić go z tropu i jak najszybciej wrócić do środka.
- No pewnie. Widziałbyś mnie z tą wariatką w związku czy czymkolwiek podobnym. Będę musiał to gdzieś zgłosić, bo chuj wie do czego ona jest zdolna.
- Ale...
- O, no w końcu was znalazłem. Eijiro, gdzie wy się włóczycie? Chodźcie już do środka, bo zaraz przyniosą tort - w myślach dziękowałem Bogu za to, że ojciec Kirishimy uratował mnie przed dalszym ciągiem tej rozmowy.
Dosłownie na moment Kirishima obrócił się w moja stronę i szeroko się uśmiechnął łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w kierunku wejścia.
- Już idziemy tato.
Bałem się, że moja słowa go skrzywdzą bądź zepsują jego nastrój, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nadal pozostał sobą mimo całej sytuacji, a nawet wydawał się jakby bardziej szczęśliwy?
Po krótkiej chwili byliśmy w środku i wspólnie zasiedliśmy do stołu. Na szybko wymyśliliśmy wymówkę, że musieliśmy iść się przewietrzyć, bo wewnątrz było duszno. Na szczęście nikt nie drążył. Kiedy tylko na stół wjechał tort zaśpiewaliśmy gromkie "Sto lat". Parę osób z stolików obok dołączyło się do śpiewania w zasadzie nie wiadomo po co, ale już trudno. Zaoferowałem się, że pokroję tort, bo już nie mogłem się doczekać, żeby wpierniczyć coś na słodko. Sprawnie nałożyłem każdemu po kawałku i zacząłem jeść swoją porcję nie patrząc na resztę. Nie wiem w zasadzie, ile czasu spędziliśmy jeszcze w restauracji, jednak w końcu rodzice Kirishimy poprosili o rachunek. Po zapłaceniu za wszystko wstaliśmy od stołu i poszliśmy po rzeczy. Zabrałem swoją kurtkę i przy okazji wziąłem też jego płaszcz, by nie musiał kretyn dwa razy łazić. Gdy już każdy odebrał swoje rzeczy ruszyliśmy do auta.
Tak jak poprzednio, niewiele mówiłem. Patrzyłem się daleko po za horyzont próbując dostrzec w nim jakaś niewiadomą. Zastanawiałem się, jakby wyglądało moje życie gdyby mówienie tego czego chcę przychodziło mi z oczywistą łatwością. Chciałem wiedzieć, czy gdzieś tam w jednej z tych miliona wersji świata dane mi jest być razem z tym czerwonym mopem. Spędzać czas i być szczęśliwym. Cieszyć się swoim towarzystwem. Rozmawiać. Śmiać się. Przytulać. Kochać. Mocno i głęboko. Aż do bólu. Aż do końca naszych dni.
Poczułem, jak po policzku spływa jedna, jedyna łza. Ledwo widoczna, jednak wyrażająca wszystkie te nadzieję. Byłem taki kruchy. A wszystko przez miłość. Ukrywanie dłużej tego uczucia nie miało już sensu. To była miłość, której nigdy nie miałem poznać. A jednak musiałem nauczyć się z nią żyć.
Nim się obejrzałem podjechaliśmy pod mój dom. Leniwie zacząłem się poruszać wokół swojego siedzenia patrząc, czy niczego nie zapomniałem. Po chwili poczułem, jak coś szturcha mnie w brzuch i spojrzałem, że to mój telefon, który trzymał Shitty Hair. Wziąłem go od niego, podziękowałem Państwu Kirishima za miły wieczór i wyszedłem z auta rzucając Kiriemu spojrzenie i żegnając się z nim niemo.
Prawie byłem pod drzwiami, gdy nagle coś złapało mnie w pasie i obróciło w swoją stronę. Już chciałem komuś przywalić soczyście w brzuch, gdy zobaczyłem, że to on.
- Coo...Czemu Ty nie w aucie?
- Ja...Wiesz, chciałem Ci podziękować za wieczór. Nic nie powiedziałeś przy wyjściu, więc chciałem się upewnić czy wszystko dobrze.
CZYTASZ
Bądź dla mnie wszystkim / Kiribaku
Любовные романыHistoria opowiada o przyjaźni Kirishimy i Bakugou, którzy poznają się w czasie nauki w liceum U.A. Z czasem ich przyjaźń przechodzi ewolucję i prowadzi obu do uczucia tak płomiennego że żadne z nich nie może żyć bez drugiego. Historia zawiera sceny...