Ten słodki sen

134 11 1
                                    

Bakugou

Dzień zbliżał się już ku końcowi.
Wiosną zachody słońca były przepiękne. Kwitnące wszędzie bzy oraz wiśnie dodawały uroku całej okolicy. Cieszyłem się, że miałem miejsce tylko dla siebie, gdzie mogłem w spokoju i ciszy oddać się swoim myślom. Delikatnie kołysany przez huśtawkę czułem, jakby świat stał się magicznie lekki i wolny od problemów. Zapachy unoszone przez wiatr drażniły moje zmysły słodką nutą. Chciałem zapaść się w tym błogim stanie na zawsze. Niezwykle rzadko zdarzały się chwile, takie jak te.

Nie wiedziałem nawet, kiedy poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Dotyk ten, choć nagły dziwnie mnie uspokoił. Chciałem żeby trwał wiecznie. Nie otwierałem oczu w obawie, że go stracę. Ręka z moich ramion powędrowała na policzek. Aksamitny dotyk wprawił mnie w cudowny stan. Napięcie rosło w całym moim ciele. Nadal jednak bałem się otworzyć oczy. Czułem dotyk palców na moich wargach. Najpierw delikatny i powolny. Z każdą kolejną chwilą siła ruchów była jednak coraz mocniejsza. Czułem, jak robi mi się gorąco. Nagle z moich warg ręka przeniosła się w okolice szyi. Lekko wilgotne usta co chwilę składały na niej pocałunki. Każdy z osobna był jak dotyk nieba. Pragnąłem poczuć ich smak najsilniej jak to możliwe. Jednak nie miałem na to wpływu. Wiedziałem tylko, że chce, by ta chwila trwała wiecznie.

Drobne pieszczoty wywoływały moje słyszalne pomrukiwania. Pragnąłem więcej i więcej. Byłem gotowy zapaść się w obce ramiona, gdy usłyszałem cicho wypowiedziane słowa:

- Otwórz oczy, proszę - czułem, że znam ten męski głos. Nie wiadomo czemu obawiałem się mimo to otworzyć oczy. Nie chciałem, by ta piękna chwila się skończyła. Ekscytacja jednak zwyciężyła. Lekko i powoli otrzymałem oczy. W blasku promieni niczym anioła zobaczyłem jego. Piękny śnieżnobiały uśmiech, cudowne piwne oczy i długie czerwone włosy, które w słońcu  wyglądały jak rubiny. To był Kirishima. Mój Kirishima, które gładził moje uda i szelmowsko się do mnie uśmiechał. Nie mogłem się ruszyć. Nie chciałem. Nieruchomy czekałem na jego ruch.

- Jesteś taki piękny. Tylko mój. Mój Katsuki - te słowa niczym magnes spowodowały, że mimowolnie nachylilem się w jego kierunku, by móc go pocałować. Byłem coraz bliżej. Coraz bliżej, by móc zasmakować nieba.

Nagle świat się zmienił. Wszystko się rozmyło. A ja czułem, że odpływam z tamtego miejsca. Z mojego wzgórza. Czyjeś krzyki wołały mnie do siebie.

- KATSUKI! WSTAWAJ, BO ZARAZ SIĘ SPÓŹNISZ NA ZAJĘCIA WYRÓWNAWCZE! - wyrwany ze swojego świata obudziłem się jak popażony w łóżku. Moim łóżku w moim pokoju w moim domu. Nie na wzgórzu. "Nic z tego nie było prawdą? Czyli to był tylko sen?"

- KATSUKI DO CHOLERY SŁYSZYSZ MNIE? - głos matki jak zwykle niósł się po całym domu.

Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko czego jeszcze przed chwilą doświadczyłem było tylko snem. Pięknym, ale jednak snem. Zwykłym wyobrażeniem, które nie mogło stać się rzeczywistością. "Dlaczego brakuje mi jego obecności? Czemu za nim tęsknię skoro tak mnie wkurza? Co się ze mną do cholery dzieje?". Nie potrafiłem się pozbierać. Szybko tylko rzuciłem do matki, że słyszałem i zaraz schodzę. Choć tak naprawdę nie miałem na to ochoty.

Dziś miał czekać mnie ostatni dzień zajęć wyrównawczych z tym Deklem. Przez większość tygodnia starałem się unikać wszelkich kłopotów. Zajęcia mijały jak z bicza strzelił. Na wyrównawczych w większość unikałem wzroku brokuła. Widać było, że chciał ze mną pogadać, ale ja nie zamierzałem. All Might starał się jakoś nas skłonić do współpracy, jednak efekty były jak zwykle mierne. Każdy z nas zajmował się własną robotą. Reszta mnie nie obchodziła. Chciałem tylko odbebnić swoją karę i mieć święty spokój.

Bądź dla mnie wszystkim / KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz