{1}

1.1K 45 2
                                    

Pov. Czkawka

Obudziłem się cały spocony i zdyszany, choć nie pamiętałem powodu. Zignorowałem to, i poszedłem się napić do kuchni. Zastałem tam mamę. Uśmiechnąłem się do niej - co od razu odwzajemniła - i wypiłem napój.

— posłuchaj, miałam ci przekazać, że od północy wieją coraz zimniejsze wiatry. Nie chce cię martwić, ale to poważna sprawa. — oznajmiła spokojnie.

— zauważyłem że smoki się stamtąd powoli cofają. Myślałem że to chwilowe — odparłem z przekonaniem. Sam Szczerbatek niechętnie i tylko w ostateczności tam ze mną lata, co nie powiem, zaniepokoiło mnie.

— plony w tej części wyspy zaczynają zamarzać. Najbardziej znaczące zmiany są już od około czterech dni. — zrobiła krótka pauzę — Możemy wysłać tam kilka jeźdźców żeby to sprawdzili. — wiedziała że zawsze wolę sprawdzać wszystko sam. Muszę mieć pewność. Wyszła więc z inicjatywą — może lecieć na przykład Astrid, ufasz jej prawda?

— tak. Co nie znaczy że nie chce sam zobaczyć co się za tym kryje. — wziąłem kolejnego łyka wody — poza tym, jestem ciekawy co u Nix*.

— ta słynna smoczyca, która was ostatnio zaatakowała? — roześmiała się moja matka

— taa... — poszedłem się przebrać.

(Time skip)

Poszedłem więc omówić sprawę z resztą ekipy. Mam nadzieję że będziemy mogli polecieć razem. Co jak co, ale bez któregoś z tych idiotów wyprawa nie jest taka sama.

Na przykład bez takiego Sączysmarka. Jest zbyt spokojnie. Mam na myśli, nie podrywa Astrid, ona się na niego nie wkurwia, nie leje go. Spokojniej.

Albo bez Śledzika. Jest nuuuuudo. On jak nie ma o czym gadać, to nam opowiada jakieś ciekawostki o innych smokach.

Bez Astrid nie ma akcji, szaleństwa i ogólnie improwizacji, za to bez bliźniaków, bo oczywiście jak jedno nie leci to drugie też nie, jest znowu mega nudno, tyle że w innym sensie, w tym że nikt nic nie odjebał.

Poszedłem do sali obrad. Tam zazwyczaj siedzimy i gadamy. Gdy tylko mnie zauważyli, uśmiechnęli się i kiwnęli głowami żebym się do nich dosiadł. Jak zwykle, Mieczyk i Szpadka się kłócili, Sączysmark podrywał Astrid, a Śledzik czytał. Norma.

— słuchajcie, jest akcja. Lecimy na północ — oznajmiłem. Przez tyle tak spędzonych razem, nauczyłem się, że do nich trzeba jasno. Krótko i na temat. Inaczej się rozgadają i przejdą z tematu na inny

— z powodu tych mrozów? — odezwała się jedyna ogarnięta osoba w tym gronie. Oprócz mnie oczywiście. Mowa o mojej najlepszej przyjaciółce, Astrid Hofferson — w końcu, musiałam aż złożyć skargę do twojej mamusi żebyś coś zauważył? — zapytała dziewczyna z sarkazmem

— nie. Jutro albo pojutrze decyzja tak czy siak by padła. — odpowiedziałem jej — czy ktoś z tutaj zebranych nie może lub nie chce lecieć? — zastanowiłem się nad sensem tych słów — W sensie, wszyscy by chcieli więc, czy ktoś nie może? — poprawiłem się

— niestety, ja i Śledzik odpadamy — odezwała się podobnie ta sama osoba co kilka sekund temu. Czy ktoś oprócz niej mnie w ogóle słucha? — będziemy trenować młodzież. On w teorii, ja w praktyce. — westchnąłem

***

Nix* - śnieg (z łaciny)

No więc witam. Jest to moja druga książka i ten, no. Nie widziałam na polskim wattpadzie żadnego Jack x Hiccup a fanarty są zajebiste i jak jakiś widzę to jak historię więc postanowiłam napisać. Ale wiecie, wena itp. nie sługa. Tak czy siak, nie wiem co ile będą się pojawiały rozdziały bo mówię, pisze to dla siebie i jak mi się nudzi. A nudzi mi się rzadko.

Do napisania moje małe KurwiKleszcze!!!

𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz