Rozdział 3: Rozpustnik

1.2K 207 0
                                    

Noc budzi demony. Te, które skrywają się w czterech ścianach nie wydają się groźne, w przeciwieństwie do tych, które chowają się gdzieś na dnie naszych serc, wyczekując wybudzenia.

Julia poderwała się z łóżka i spojrzała na Tony'ego. Mężczyzna spał twardo. Dziewczyna wyciągnęła rękę w stronę stolika nocnego, na którym leżała jej komórka. Upewniwszy się, że jest środek nocy, usiłowała zasnąć. Daremnie. Przewracała się z boku na bok, aż wreszcie wyślizgnęła się spod kołdry i zwlekła się z materaca, w czym dopomógł jej potężny huk pioruna.

Okno rozbłysło jaskrawym światłem. Błyskawica rozświetliła ciemne niebo i kolejny grzmot z głośnym dudnieniem przetoczył się gdzieś niedaleko. Zapatrzona w szybę, zarzuciła na siebie czerwony, satynowy szlafrok i po cichu opuściła sypialnię.

Powoli schodziła ze schodów. Ciszę przełamywał hałas, dobiegający z zewnątrz za sprawą burzy. Kiedy spojrzała na ścianę, czy to za sprawą pogody, wyłaniającego się z ciemności strachu lub po prostu nocy; w duchu ją zmroziło. Obrazy wydawały się na nią patrzeć, ściany również, jakby chciały jej przekazać, że mają ją na oku. Nie świruj Julia; to zwykła burza i twoja wyobraźnia, pomyślała i zeszła do kuchni.

Zapaliła jedynie ledowe lampy pod szafką kuchenną, sięgnęła do lodówki i wyjęła mleko. Napełniła szklankę płynem, po czym usiadła przy dużym, prostokątnym stole, wpatrując się w okno. Strugi deszczu spływały ukośnie po szybie. Znowu się zamyśliła. Z letargu ocknął ją dobiegający zza uchylonych drzwi, odgłos. Czyżby ktoś o tej porze przechadzał się po korytarzu? Podniosła się i ruszyła w kierunku drzwi. Serce łomotało jej jak szalone, a oddech grzązł w gardle. Przystanęła w progu. Z holu wyłoniła się struga światła, która oblała kontur zbliżającej się w jej stronę sylwetki.

- Dobry wieczór...A może dzień dobry...Sam nie wiem - przywitał ją ochrypły, męski głos.

Julia zamrugała ze zdziwienia.

- Dobry wieczór - wydukała z nietęgą miną. Wpatrywała się w stojącego na wprost mężczyznę. - Nie wiem czy pan wie...ale nie ma pan na sobie spodni - delikatnie opuściła wzrok.

Usta nieznajomego rozciągnęły się w diabelskim uśmieszku.

- Wiem - rzucił zarozumiałym tonem. - Nie sądziłem, że o tej porze zastanę kogoś w kuchni.

- Ja też - wycedziła. - A jednak mam na sobie szlafrok.

Chuck Butler jako znawca i wielbiciel kobiet szybko ją zlustrował.

- Widzę...

Mężczyzna przesunął wzrokiem po jej ciele, jakby rozbierał ją w myślach. Mimowolnie złapała się za dekolt, podciągając materiał nieco wyżej, na co musiał zwrócić uwagę, bo na jego twarzy ponownie błysnął zuchwały uśmiech.

- No, no...- przejechał palcem po zaroście, odsunął krzesło i zajął miejsce przy stole. Pojawiła się okazja, by przyjrzeć mu się uważniej. Na oko był w wieku zbliżonym do niej. Miał ładnie wykrojone usta, staranny zarost, mocną, wyrazistą szczękę i dziwnie znajome, przenikliwe spojrzenie. Jego błyszczące, bursztynowe oczy obejmowały teraz jej twarz. - Przyznaję, że mamy coraz ładniejszą służbę.

- Co proszę?! - zareagowała oburzeniem. Co za typ! Pojawia się w środku nocy, w samych za przeproszeniem gaciach, ślini się na jej widok i bierze ją za służącą...Bezczelny łajdak! Dobrze, że przynajmniej założył koszulę...- Nie jestem służącą. Jestem Julia Borne.

- A więc to ty...- pokręcił głową i bez żadnej krępacji zmierzył ją z góry na dół. Oczywiście sam nie raczył się przedstawić. - Nie wyglądasz na prostaczkę.

Flames (New York Splendor tom 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz