Rozdział 17: Rozważna czy romantyczna?

799 196 0
                                    

To był intensywny dzień i Julia dawno nie była w tak dobrym nastroju. Wychodziła z gabinetu Elizabeth McQueen z uśmiechem na ustach. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będą tak swobodnie rozmawiać i żartować? Może się nie przyjaźniły, ale Julia nie miała wątpliwości, że jej koleżanka żałuje tego, jak zachowała się wobec niej w przeszłości. Widząc jej starania, Julia zrobiła coś, czego wcześniej w ogóle nie brała pod uwagę...zaprosiła ją na swój ślub. Elizabeth prawie spadła z krzesła z wrażenia.

W windzie dziewczyna odebrała wiadomość od Connora, który czekał już na nią w barze na dole. Kiedy weszła do środka, w rogu, przy oknie, dostrzegła szczupłą sylwetkę pochyloną nad menu.

- Dzień dobry - uradowała się na jego widok i objęli się ze swobodą typową dla przyjaciół. W końcu Connor był niemal jak rodzina.

- Widziałaś się z Elizabeth? - spytał.

- Tak. Oddałam jej felieton, zwykle wysyłam je mailem, ale skoro już jestem na miejscu...

- A tak...Zauważyłem, że piszesz dla Splendor. Świetnie.

- Elizabeth uznała, że muszę się strasznie nudzić w Anglii i przyda mi się trochę rozrywki - zaśmiała się.

Dokładnie tak to ujęła. Cała Elizabeth. Naturalnie nie uważała, by jej znajoma umierała z nudów. Ale znała Julię na tyle dobrze, by wiedzieć, że ta dziewczyna uwielbia mieć sporo zajęć.

- Dobrze to sobie wykombinowała - Connor uniósł kąciki ust. - Czytałem twój tekst Julio...

- I jak? - wzięła głęboki oddech. Puls jej raptownie przyspieszył.

- Pomogę ci w publikacji...- w jego tonie dało się wyczuć zawahanie.

- Naprawdę?

- W sumie to pomyślałem o czymś innym...

- Proszę mówić - nalegała.

Wychylił się w jej kierunku, opierając łokcie o blat.

- Nie myślałaś może o...własnym wydawnictwie?

- Własne wydawnictwo...hm...Nie mam aż takiego doświadczenia, ale...- zatrzymała się na chwilę zadumy. - Jeśli pan zostanie naczelnym wchodzę w to.

Roześmiał się. Po jego twarzy było widać, że wraca do pełni sił.

- Działajmy!

Po południu dziewczyna wpadła na Upper East Side i wyciągnęła przyjaciółkę na zakupy. Wreszcie mogły pobuszować wspólnie po sklepach. Dziś przebierały głównie w dziecięcych ubrankach i kiedy poziom radości u obu osiągnął taki poziom, iż zdawało się, że nic nie popsuje humoru żadnej z nich, Julię znowu ogarnęły niepokojące myśli.

- Nie rozumiem dlaczego Tony zachowuje się w ten sposób - podzieliła się obawami z Alex, gdy tylko zajęły miejsce w jednej z restauracji na Soho.

- Próbowałaś z nim rozmawiać?

- Tak. Tony mi to wyjaśniał, ale...Nie podoba mi się to. Ten cały Vincent mi się nie podoba...Coś mi tu nie gra...Może jestem przewrażliwiona, doszukuję się problemów. Sama nie wiem. Sądziłam, że Tony dobrze dogaduje się z rodziną. Wydaje się szczęśliwy, a jednak zaczynam dostrzegać pewien dystans...

- Hm...Doświadczył sporo zła. Możliwe, że tego nie przepracował...

- Tak czuję...

- Nie ignoruj tego. Pogadaj z nim.

- Dziękuję Alex. Czasem mam wrażenie, że to ja...świruję.

- Nie, kochana. Nie świrujesz. Jesteś emocjonalna i...bardziej wyczulona na pewne rzeczy, ale...przestań się obwiniać - rzuciła dosadnie.

Flames (New York Splendor tom 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz