Julia stała na Brooklyn Bridge. Urzeczona cudownym zachodem słońca czekała na Anthony'ego, ale on się nie zjawiał. Rozejrzała się dookoła. I wtedy czar prysł. Uświadomiła sobie bowiem, że jest tu kompletnie sama. W pobliżu nie było żadnej żywej duszy, a przerażająca cisza napawała strachem.
Próbowała się cofnąć, ale zastygła w bezruchu, jakby ktoś ją zamroził. I kiedy lęk przejął nad nią kontrolę, z oddali dostrzegła kontur sylwetki skąpanej w łagodnych promieniach zachodzącego słońca. To był on...Światło, którego potrzebowała. Nie widziała go wyraźnie, ale czuła, że to on. Wreszcie zbliżył się na tyle, by jego uśmiech przywrócił jej spokój. Anthony wyciągnął do niej dłoń, co i ona próbowała uczynić, a gdy zorientowała się, że nie może, znowu sparaliżował ją strach, a wszystko zaczęło się rozmywać, most się zapadał...Poczuła, że zapada się razem z nim, w przepaść. Puls raptownie przyspieszył, a palący gniew ściskał gardło.
Wybudziła się, nie mogąc uspokoić myśli i oddechu.
To były ciężkie dni. Podjęte przez Chucka i Alice działania pomogły zdemaskować oszustwa Thompsona, który lata temu dopuścił się oszustwa - zdefraudował dużą kwotę z konta fundacji. Prawdopodobnie Gilbert Butler to odkrył. Mimo, że Thompson wykazał się dużym sprytem, aby zatuszować przestępstwo. Jeśli tak było, prezes fundacji miał motyw, żeby go zabić. Dowody zebrane przez Alice wystarczyły, by go aresztować; w samą porę, gdy planował opuszczenie Stanów. Chuck dowiedział się, że mężczyzna kupił już bilet lotniczy w jedną stronę.
Czy Anthony pokłócił się z Thompsonem w związku z tą sprawą? Czy to o te nieprawidłowości chodziło? Być może prezes fundacji miał na sumieniu coś jeszcze, a obnażenie kolejnych oszustw pogrążyłoby go bardziej. Jeśli tak, mogło mu zależeć, by Anthony Butler zniknął. Niestety Thompson nie zamierzał nic powiedzieć. Nic, co mogłoby pomóc.
Alice Davies nie zamierzała się poddać, sprawdzała wszystkie ślady i tropy. Ale Julia traciła nadzieję. Koszmary się nasilały, rozpamiętywała ostatnie miesiące, pożegnanie. I miała do siebie żal o to, że nie walczyła o ten związek tak, jak powinna. Gdyby była bardziej stanowcza, ale też wyrozumiała, może wszystko by się ułożyło. Gdyby wierzyła w niego mocniej...Jej matka zawsze walczyła o rodzinę, nigdy nie zostawiła jej ojca, gdy upadał, ciągnęła go do góry. A ona zaczęła ulegać...innym uczuciom. W myślach błagała, by los dał jej szansę to naprawić.
Wreszcie zwlekła się z łóżka. W tej samej chwili rozbrzmiała jej komórka.
- Vincent? - zdziwiła się.
- Musisz się ze mną spotkać. To pilne - oznajmił.
Zaniepokoiła się.
- Wszystko okay?
- Nie - westchnął ciężko. - Powiem ci w czym rzecz, jak się spotkamy. Podaj miejsce i czas, dostosuję się.
- Za godzinę w Splendor...Yyy w barze na dole. - Nic innego nie przychodziło jej teraz do głowy. Za bardzo się denerwowała.
Ubierała się w pośpiechu. Zarzuciła marynarkę na ramiona, zerknęła do dużej torby i kiedy okazało się, że Chucka nie ma już w domu, zadzwoniła po taxi.
W aucie zdjęła z nadgarstka czarną gumkę i związała włosy ciasno na czubku głowy. Nie zdążyła nawet wypić kawy.
Wpadła do baru, wodząc wzrokiem za Vincentem. Mężczyzna siedział przy oknie, jakby wiedział, że to jej ulubione miejsce.
- Mów co się dzieje - odparła, przysiadłszy na krześle.
Mężczyzna oparł się na łokciach, pochylając się lekko do przodu.
![](https://img.wattpad.com/cover/309738788-288-k507652.jpg)
CZYTASZ
Flames (New York Splendor tom 2)
RomanceErotyk🔥😈 Kontynuacja powieści "New York Splendor" opublikowanej 27.10.2021. Witajcie w Taplow... Malownicza, angielska posiadłość to idealne schronienie dla zakochanej pary - Julii Borne i Anthony'ego Butlera. A mają przed kim uciekać. Bowiem Juli...