Rozdział 18: Flame you came to me

959 203 1
                                    

Podobno kiedy coś wydaje się zbyt piękne, to tak jest. Dotyczy to zwłaszcza delikatnej sfery uczuć. A w tej kwestii Julia była wyczulona. Bowiem doświadczenia czegoś ją nauczyły. I jeśli targały nią jakiekolwiek obawy, to prawdopodobnie nie były one bezpodstawne.

Wybudzona w nocy ze snu, zwlekła się z łóżka, zarzuciła jedwabny szlafrok na nagie ciało i wymknęła się z sypialni. Niewiele myśląc, z konkretnym zamiarem, podążyła do gabinetu Tony'ego. Powoli przeglądała różne dokumenty i tak, nie powinna tego robić, o czym doskonale wiedziała, ale jeśli intuicja wysyłała jej sygnał, że dzieje się coś niedobrego, to nie mogła tak po prostu tego zostawić. Miała coś znaleźć, tylko co? Co takiego było w tym biurze, co powinno wpaść w jej ręce? Tego nie wiedziała. Nie miała pojęcia czego szuka. Przewertowała sterty papierów, ale nie trafiła na nic ważnego. A jeśli nie chodzi o dokumenty?

Pochylała się nad biurkiem, kiedy drzwi zaskrzypiały. Podniosła głowę i ujrzała...Chucka. Mężczyzna przypatrywał się jej w milczeniu. Obcisła, biała koszulka opinała jego szeroką klatkę piersiową i podkreślała wyrzeźbiony tors.

- Czego szukasz Julio? - spytał. - Może...mógłbym ci jakoś pomóc? - zrobił kilka kroków w jej stronę.

Dziewczyna wyszła z zza biurka i oparła się tyłem o jego blat.

- Nie sądzę Chuck...Nie możesz mi pomóc - potrząsnęła głową. - Jestem ostatnio jakaś...zagubiona...

- Widzę - oznajmił i stanął tak blisko niej, że niemal usłyszała bicie jego serca. - Pozwól mi...sobie pomóc - wyciągnął dłoń, która delikatnie musnęła jej policzka.

Czy tego chciała czy nie, jej serce zaczęło szybciej bić. Wypuściła cicho powietrze z płuc, po czym powiedziała:

- Chuck...Nie.

Pragnienie, które w niej narastało lada moment stałoby się trudne do opanowania. Dlatego zmobilizowała się i odwróciła głowę.

- Spójrz na mnie, proszę - ujął ją za podbródek i zmusił, by patrzyła mu w oczy.

Jej mózg toczył batalię z ciałem. Ciało szarpało się z duszą. Pragnienie z żądzą. Uczucia z rozumem. Działo się z nią coś...na co przestawała mieć wpływ. A bardzo pragnęła to kontrolować, bo przecież...kochała Tony'ego.

Poczuła, jak dłoń Chucka zaciska się na jej udzie, ale nie potrafiła go odepchnąć, jakby jakaś niebezpieczna część jej osobowości się uwolniła, pozbawiając ją zahamowań. Zawadiacki błysk w jego oku wyraźnie sygnalizował, iż także on nie zamierza oprzeć się pokusie. Wreszcie zatraciła się w jego bursztynowych oczach, wbiła paznokieć w jego przedramię i przesunęła palcem ku górze. Nie mogąc oprzeć się pożądaniu, mężczyzna gwałtownie przywarł do jej warg i zaczął ją całować, niespiesznie, coraz szybciej, namiętnie i z pasją...

Jęknęła i otworzyła oczy.

- Chuck...- wydukała i rozejrzała się dookoła.

Wyglądało na to, iż przysnęła w ogrodzie zimowym...i śniła o kuzynie swojego przyszłego męża, który w tej chwili stał nad nią i nie odrywał od niej oczu, a na jego twarzy malował się szelmowski uśmiech.

- Tak?! - ściągnął brwi.

Zamrugała powiekami, jakby chciała się upewnić, że na pewno już nie śni...

- Chuck?!

- Tak, to ja - roześmiał się.

- Długo tak nade mną stoisz? - spytała.

- Wystarczająco długo - stwierdził. - Co ci się śniło? - uśmiechnął się szeroko, prezentując olśniewająco białe zęby.

Wzruszyła ramionami.

Flames (New York Splendor tom 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz