Rozdział 15: Piękne chwile

839 179 0
                                    

- Myślisz, że ten szal spodoba się twojej mamie? - Julia ponownie oglądała chustę ulubionej marki Margaret.

Kupiła ją w pośpiechu, gdy jedynie zahaczyli o Paryż. Zależało jej, by jak najszybciej dotarli do Warszawy, więc świąteczne zakupy zeszły na dalszy plan.

Anthony pokiwał głową.

- Miło, że o niej pomyślałaś...Mimo, że wyrządziła ci tyle przykrości.

Ach, gdyby wiedział o wszystkim...

- Szczerze...Mam gdzieś jej nastroje. Myślę jedynie o tacie.

- Będzie dobrze – ujął jej dłoń.

- Znowu zaschło mi w ustach – odparła.

Anthony podążył wzrokiem za przechodzącą obok stewardessą i poprosił o wodę. Lekkie turbulencje zwykle ją niepokoiły, a dziś dodatkowo martwiła się o zdrowie swojego ojca.

- Operacja jest jutro, więc na święta twój tata powinien być w domu – uspokajał ją.

- Oby...

- A jak wszystko pójdzie dobrze, to na Sylwestra lecimy do Nowego Jorku. Spotkasz się z Alex, Dominikiem...

Julia się rozpromieniła.

- Chciałabym bardzo się z nimi zobaczyć.

- I poznasz w końcu Vincenta.

- Tego, który dba o twoje sprawy w Nowym Jorku...

Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, po czym powiedział:

- Wiążę z nim poważniejsze plany.

- O! Mów – zaciekawiła się.

- Chcę uczynić go moim wspólnikiem.

- Naprawdę? Jesteś tego...pewien?

- Przekonał mnie do siebie, wykazał się w ostatnich miesiącach. Dzięki takiemu rozwiązaniu będę miał dla nas więcej czasu.

- To wydaje się rozsądne – oznajmiła. - Ale czy nie znacie się zbyt krótko?

- Sprawdziłem go.

- Okay...A James, Malcolm, Chuck? Nie lepiej jeśli ktoś z rodziny...by pomógł?

- James i Malcolm są potrzebni w Anglii – odparł bez namysłu.

- A Chuck?

- To nie jego obszar...Poza tym brakuje mu doświadczenia.

- Wiesz lepiej. Ale dla mnie rodzina...to rodzina. Ja bym nie zaufała obcej osobie.

- Dla ciebie jestem gotów zaryzykować...- rzucił. Julia skinęła z aprobatą, patrząc ukochanemu w oczy. W jej spojrzeniu nie było przekonania. - Poznasz Vincenta, a wtedy zobaczysz, że podejmuję słuszną decyzję.

*************

Na lotnisku czekał na nich Filip, brat Julii. Dwudziestolatek nie miał do tej pory okazji poznać narzeczonego swojej siostry. Znał go więc jedynie z opowieści.

- Anthony – wyciągnął dłoń na powitanie, tuż po tym jak wyściskał Julię. - Jest też Lucky – pogłaskał psa. Chłopak zerkał na mężczyznę badawczo. Niewiele mówił, ale Anthony wyczuł tę znajomą...ostrożność. Wysoki blondyn w okularach był podobny do siostry nie tylko z wyglądu. - Zostawimy wasze rzeczy w domu i pojedziemy do taty – odparł, przekręcając kluczyk w stacyjce.

- Jak on się czuje? - zapytała Julia.

- Dobrze. To kawał silnego chłopa, wyjdzie z tego. Głowa do góry siostra.

Flames (New York Splendor tom 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz