Rozdział 22: Blaski i cienie

830 181 0
                                    

Mickiewicz pisał, że: „Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, I noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy" [1]. Jakież to prawdziwe. Zwłaszcza, gdy w sielankę zakradają się...wątpliwości. Ale teraz Julia nie chciała się skupiać na sobie. Przez całą podróż do Nowego Jorku, rozmyślała o swojej przyjaciółce, przy której niestety nie mogła być obecna. Wracała wspomnieniami do pięknych i trudniejszych momentów, w których zawsze mogła liczyć na Alex, i oczy zalśniły jej łzami. Powstrzymując łzy, zaróżowiła się, lekko ściskając dłonie. Zauważywszy, iż ukochana posmutniała, Tony położył rękę na jej dłoni, co wyrwało ją z zadumy.

- Przepraszam, Tony – odparła, patrząc mu w oczy.

Zdała sobie sprawę, że spędzili tę podróż praktycznie w milczeniu. Ona skoncentrowała się na przyjaciółce, a on...miał własne dylematy, co można było wyczytać z wyrazu jego twarzy.

- Jeśli nie masz nic na sumieniu to dlaczego mnie przepraszasz?

Brak zaufania jest zawsze druzgocący. Dla obu stron.

- Nie wiem...Patrzę na ciebie i czuję się winna...Jesteś taki przybity.

- Nie jesteś winna temu, że byłem dupkiem. Jest wiele rzeczy, które robiłem lub mówiłem, a których teraz żałuję – stwierdził. - Dużo myślę...Zderzenie z tym frajerem z przeszłości daje mi w kość, ale...Muszę to wziąć na klatę. Chodź do mnie...Tak bardzo cię kocham. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Nie mogę cię stracić.

Dziewczyna poczuła, jak jej serce wypełnia ciepło; ciepło jego słów i uczuć, które były prawdziwe i potężne, i tak silne, że były w stanie przegonić negatywne emocje.

Przysunęła się bliżej i dłońmi objęła jego twarz.

- Nie stracisz mnie, Tony.

W jednej chwili jego oczy zapłonęły znajomym blaskiem. Anthony miał pewność, że ta dziewczyna kocha go nad życie.

- Nie martw się – oznajmił. - Zaraz lądujemy. Alex to dzielna kobieta. Wszystko będzie dobrze.

- Na pewno – uśmiechnęła się. - Ale już nie mogę się doczekać, żeby ją...ich zobaczyć.

Oczekując na bagaż, odebrała radosny telefon od przyjaciela. Dominik z radością oznajmił, że jego syn jest już na świecie, a Alex czuje się dobrze.

Droga na William Street dłużyła się niemiłosiernie, ale wreszcie dotarli do położonego na Manhattanie szpitala. Wychodząc z windy na drugim piętrze, natknęli się na Dominika.

- Gratulacje przyjacielu – Anthony uścisnął mu dłoń.

- Jak ona się czuje? Można się z nią zobaczyć?

- Zmęczona, ale szczęśliwa. I czeka na ciebie – mrugnął. - Muszę coś załatwić, ale wrócę za...- zanim dokończył zdanie, dziewczyna wystrzeliła jak z procy w kierunku sali, w której leżała jej przyjaciółka. - Za godzinę...

Męski śmiech niósł się po korytarzu.

Julia pospiesznie otworzyła drzwi i przez chwilę stała nieruchomo. Jej niebieskie oczy zaszkliły się łzami.

- Och...- wyszeptała.

Alex tuliła niemowlę i mimo rysującego się na jej twarzy zmęczenia, nigdy nie wyglądała na szczęśliwszą. Przy jej łóżku, na krześle siedziała elegancka, dojrzała kobieta.

- Mamo, poznaj moją najlepszą przyjaciółkę...Julię – odparła, skinąwszy brodą w stronę uśmiechniętej brunetki. Opowiadałam ci o niej, ale nie miałyście okazji się poznać – zachichotała, subtelnie wbijając matce szpilę.

Flames (New York Splendor tom 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz