Rozdział 10: Wicked Game

936 208 3
                                    

Piękny zapach, który niósł się po sypialni, wybudził Julię ze snu. Przeciągnęła się leniwie i otworzyła oczy. Na policzku poczuła dotyk delikatnych płatków. Dookoła niej, na poduszkach i wokół łóżka rozsypane były dziesiątki różanych płatków.

- Nie wierzę - oczarowana wydała z siebie cichy okrzyk i zwlekła się z materaca.

Stanęła w niemym zachwycie. Nie była pewna, czy aby nadal nie śni. Otaczało ją morze róż, a cudowna woń rozlała się po całym apartamencie. Na stoliku, obok łóżka leżała kartka. Anthony zostawił liścik:

Kochanie, mam nadzieję, że dobrze się dziś czujesz. Domniemam, iż morze róż uprzyjemni ci ten ciężki poranek i mojej ukochanej będzie łatwiej wstać z łóżka...Zostawiam dzbanek z wodą, poprosiłem też Barbarę, by przygotowała dla Ciebie specjalny koktajl, który postawi Cię na nogi. Postaram się wrócić wcześniej i gdzieś Cię porwę".

Zaśmiała się w duchu. I pomimo że ból głowy dawał się jej we znaki przypominając, że tej nocy przesadziła z alkoholem, wpadła na pewien pomysł: to ona zrobi mu dziś niespodziankę.

Długa, orzeźwiająca kąpiel postawiła ją nogi. Ubrała się i pełna energii opuściła apartament. Znalazła Marcusa i poprosiła, by ten powiadomił szofera, że za dwie godziny jadą do Londynu. Wróciła na górę i z żalem spojrzała na kreację z poprzedniego wieczoru, którą chętnie widziałaby dziś na sobie. Niestety - nie prezentowała się zbyt świeżo. Dziewczyna uznała, że w tej sytuacji warto postawić na niezawodną klasykę. Czarna, dłuższa, asymetryczna sukienka doskonale uwypuklała jej figurę, a świeży, delikatny makijaż dopełniała soczysta czerwień na ustach. Jeszcze tylko płaszcz stylizowany na poncho, długie, skórzane rękawiczki i była gotowa, by zwalić ukochanego z nóg. Ale najpierw zeszła do Sophie, by zostawić z nią pieska. Nie chciała, by Lucky się nudził. W holu spotkała Margaret, gdy ta wychodziła z pokoju.

- Sophie chyba ucięła sobie drzemkę - oznajmiła, znając zamiary Julii. Podeszła bliżej i pogłaskała psa. - Możesz zostawić go ze mną.

- To nie problem?

- Żaden - uniosła kąciki ust.

Dziewczyna opuściła rezydencję z uśmiechem na ustach. Jake już czekał w limuzynie.

- Jedziemy na Canary Wharf?

Kiwnęła potakująco głową. Ruszył, upewniwszy się, że dobrze zrozumiał.

Zatrzymali się w pobliżu metra, na Canada Square. Julia wyszła z samochodu i wlepiła wzrok w wysoki biurowiec ze znanym szyldem...Butler Construction. Podążyła ku wejściu, mijając tłum zabieganych ludzi, zmierzających do swoich biur. Wjechała windą na dwudzieste piąte piętro i przywitała się z sympatyczną recepcjonistką, która oznajmiła jej, że w tej chwili Anthony przyjmuje w swoim gabinecie ważnego gościa.

- Mogę panią zapowiedzieć - odparła, zbliżając dłoń do interkomu. Julia w porę ją powstrzymała.

- Nie - rzuciła. - Poczekam. Mam czas.

- Pan Butler zaplanował przerwę po tym spotkaniu.

Dziewczyna zdjęła płaszcz i usadowiła się w wygodnym fotelu, tuż przy recepcji. Kiedy drzwi na końcu korytarza się otworzyły, wstała, ruszając powoli w jego kierunku. Anthony i towarzyszący mu elegancki, starszy mężczyzna stanęli jak wryci.

- Julia...- wyszeptał Anthony.

- Dzień dobry - posłała mu promienny uśmiech i przeniosła wzrok na stojącego obok mężczyznę.

Tony oniemiał na jej widok.

- Jack, poznaj moją narzeczoną, Julia Borne - jego dumny ton rozbrzmiał teraz po korytarzu.

Flames (New York Splendor tom 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz